niedziela, 30 września 2012

16.


Po wspólnie spędzonej, pełnej namiętności nocy obudziłam się sama w wielkim łóżku mojego wielkoluda. Piotrek zostawił mi piękna czerwona roże i karteczkę „Kochanie niestety musiałem wstać i biec na trening a Ty tak słodko spałaś ze nie chciałem Cie budzić KC”.  Wstałam i wzięłam szybki prysznic. Dominika z Maciusiem jeszcze spali. Z Bartkiem sie minęłam ze leci po zakupy, bo przegrał wczoraj zakład i dzisiaj on musiał zrobić nam śniadanie.. Gdy wyszłam z łazienki Domi karmiła maluszka
-Jak się spało? –zapytałam
-A witamy nasza ciężarną - pokazała mi język a Maciuś jakby rozumiał ze pytam go uśmiechnął się do cioci
-Paulina wiesz gdzie podział się Bartek? –zapytała Dominika
-Bartek poleciał do sklepu żeby zrobić przegrane wczoraj śniadanko
-Aha-, po czym przebrała swojego maluszka i oddała mi na ręce a sama poszła się przebrać, bo w piżamie była.
Po chwili wrócił Bartek z torbą zakupów. Ja z Domi i małym czekałyśmy grzecznie aż Kurek nas zawoła. Po 15 min. Usłyszałyśmy:
-Drogie panie zapraszam do stołu.
Czekała tam na nas kawa, której Piotrek nie pozwalał mi pić oraz dzbanek herbaty i wyśmienicie pachnące tosty z szynką i serem. Bartek zajął się w czasie naszego śniadania Maćkiem a ja z Dominiką zjadłyśmy najlepsze tosty na świecie! Później podziękowałyśmy naszemu kucharzowi za jedzonko całusem w policzek.
-Bartek jeżeli znudzi Ci się życie z moja siostrą od razu biorę Cię pod swój dach i będziesz serwował mi takie śniadania-powiedziałam po czym Kuras zaczął się śmiać a moja jedyna siostra popatrzyła na mnie takim wzrokiem że gdyby mogła to by mnie na miejscu zabiła.
-No co się tak denerwujesz siostrzyczko? Twój narzeczony robi pyszne jedzenie - zaczęłam się śmiać. W tej chwili Maciuś zaczął się wiercić i Dominika natychmiast kazała Bartkowi iść do małego a mi posłusznie powiedziała żebym się nie przyzwyczajała do takich śniadań po czym pokornie kiwnęłam głową i ja przytuliłam.
Tak minęło nam przedpołudnie. Czekałam aż wróci Piotrek bo cóż muszę się przyznać że tęskniłam już za nim… Dochodziła 13.30 a jego nie było, telefon tez nie odpowiadał zaczęłam się już martwić bo trening miał o 9 max dwie godziny a jego nadal nie ma. Po kilkunastu minutach wpadł do domu
-Czeeeeeeeeeeść wszystkim!- ryknął
-Piotrek czy ty wiesz że z nami przebywa małe dziecko które nie toleruje krzyków! A za kilka miesięcy będzie NASZE które również uwielbia cisze – burknęłam
-Przepraszam Kochanie, po czym przyssał się do moich ust a ja nie potrafiłam mu się oprzeć. Nasza chwila namiętności trwałaby pewnie dłużej tylko Bartosz wszedł do kuchni bo jego wybranka miała ochotę na czekoladę
-A wy to nawet w kuchni musicie się  migdalić? -powiedział Kurek, na co ja nie pozostałam dłużna     -Mój drogi przyszły szwagrze jeżeli masz ochotę na namiętność to proszę wracaj do mojej siostry. Po czym wróciłam do czynności którą wcześniej już robiłam…
-Piotruś a co Ty tak długo robiłeś?- W końcu zapytałam
-Słońce, pomagałem wybrać prezent Zibiemu, bo jego siostra ma urodziny a nie dałem Ci znać bo mi się telefon rozładował.
Cóż mi pozostało uwierzyłam mu. Wieczór spędziliśmy miło na kanapie naszą piątką. Następnego dnia miałam wybrać się na zakupy żeby mieć jakieś ciuchy na wyjazd do Spały, ponieważ mój brzuch rósł a ja nie miałam, w co się pomału ubrać…
Nastał dzień wyjazdu, Piotrek obudził mnie poprzez położenie swoich wielkich dłoni na moim brzuchu
- Cześć Maluszku to Twój tatuś czekam na Ciebie i bądź grzeczny u mamusi –powiedział i pocałował mnie. Dochodziła już 10.30. więc wstaliśmy. Na stole była kartka która zostawiła Dominika z informacją że oni już wyjechali. My jeszcze zjedliśmy śniadanie i Piotrek poszedł znieść nasze walizki do samochodu.  Droga minęła nam spokojnie. Gdy dojechaliśmy na miejsce przywitaliśmy się z reszta kadrowiczów, a Igła nie mógł przestać opowiadać o swojej kruszynce Zuzi. Potem udaliśmy się do swoich pokoi. Mi przypadł z Dominika i jej maluszkiem na końcu korytarza a Piotrek jak zwykle miał z Bartkiem akurat naprzeciw naszych drzwi.
Rozpakowałam się i poszłam z Piotrkiem na kolacja prawie wszyscy już tam byli. Zjedliśmy a ja z Domi i małym wybrałyśmy się na spacer. Nasi mężczyźni zostali w celu podobno odpoczęcia, ale dobrze wiem ze dorwali się do grania jak to w zwyczaju maja gdy są na zgrupowaniu.
Pospacerowałyśmy trochę mi tez przydał się ruch i świeże powietrze. I zrobiłyśmy sobie trochę zdjęć z Maciusiem. Gdy wróciłam do ośrodka mój kochany oczywiście grał ze ‘szwagrem’. Ja nie myśląc długo rzuciłam się na niego przerywając grę i namiętnie pocałowałam… Bartek poszedł do Domi i synka. Powiedziałam Piotrkowi że porobiłyśmy sobie trochę zdjęć i od razu poprosił o telefon żeby zobaczyć a ja nastawiłam policzek żeby mnie pocałował i położyłam się obok  na łózku należącym do Bartka i weszłam na laptopa. Piter oglądnął zdjęcia i po chwili oddał telefon
-Proszę, twój telefon
-A dziękuję, i chciałam się do niego przytulić a ten wyszedł do łazienki. Poczekałam aż wróci.
-To Ty jesteś tutaj jeszcze?
-Piotrek Ty mnie wyrzucasz z tego pokoju?
-Nie, tylko zmęczony jestem
-Aha, to ja już wracam do siebie i chciałam go pocałować na dobranoc a on tylko odsunął się ode mnie –Piotrek co się dzieje?!- zapytałam lekko pod denerwowana
-Nic
-Przecież widzę!
-Naprawdę nic, zmęczony jestem, jutro o 6 mamy pobudkę bo biegamy przed śniadaniem.
-Ale ja widzę, że to nie chodzi o twoje zmęczenie! Mów mi bo się denerwuję a wiesz że nie mogę w moim stanie!
-Właściwie to ja bym chciał żebyś Ty mi powiedziała-warknął podchodząc do okna i się wgapiać w światło latarni
-Zaraz zwariuję z Tobą! Do jasnej cholery dowiem się o co chodzi?!- krzyczałam już
-Nie wiedziałem że nadal utrzymujesz  kontakt z eks…-jeszcze tak wściekłego Piotrka nigdy nie widziałam. A mój kochany wkurzył się bo zobaczył smsy i połączenie od mojego byłego Marcina. Odezwał się do mnie, popisaliśmy chwile. Nie jesteśmy przyjaciółmi ale wymieniliśmy się wiadomościami co u nas. A ja nie powiedziałam o tym Piotrkowi bo przecież nic złego nie zrobiłam pisząc kilka  smsów. Przeprosiłam Piotrka ale nie chciał słuchać moich wyjaśnień tylko prosił czy mogę pozwolić mu iść spać. Wyszłam bez słowa. Gdy weszłam do swojego pokoju Maciuś spał a Kurki byli zajęci sobą. Jednak Bartek pożegnał się ze mną i zaraz wyszedł. Ja się umyłam i położyłam i zaczęłam szlochać. Domi zaraz mnie przytuliła i zapytała co się stało.
-Bo ja popisałam chwile z Marcinem i Piotrek to zobaczył i się mega obraził na mnie-powiedziałam jednym tchem szlochając w jej ramie
-Młoda chyba nie  z tym Marcinem pisałaś?
-No kurwa z tym a niby jakim innym!-krzyknęłam.- Czy coś złego w tym że powiedzieliśmy sobie co u nas skoro i tak nic nas nie łączy? Ja kocham Piotrka będę miała z nim dziecko a Marcin to już przeszłość!
-Nie denerwuj się, w ciąży jesteś-uspokajała mnie. Ale postaw się na miejscu Piotrka wie jak Marcin Cie szantażował a Ty teraz jak gdyby nigdy nic piszesz sobie z nim, co u was i nie raczysz powiedzieć Pitowi. Wymyślimy coś- i mnie przytuliła.
Następnego dnia, obudziłam się ok. 6.45 i z polecenia Dominiki miałam iść do Piotrka po porannym biegu i go przeprosić a Bartek w tym czasie miał iść do naszego pokoju. Jak mi poleciła tak tez zrobiłam a trzęsłam się bardzo, bo widziałam złość ukochanego.
-Piotrek mogę z Tobą porozmawiać? -Zapytałam niepewnie
-Prysznic chce wziąć po biegu – odparł
-Nie ruszę się stąd dopóki nie porozmawiasz ze mną! Piotrek, bo ja Ciebie bardzo przepraszam-rozpłakałam się nie powinnam była nawet z nim gadać po tym, co mi zrobił albo mogłam Ciebie poinformować, ale ja Ciebie kocham najbardziej na świecie i delikatnie go musnęłam w usta. Piotrek wyszedł bez słowa do łazienki wziąć prysznic… ja siadłam na łóżku i nie wiedziałam, co z nami będzie… Jednak wpadło mi coś do głowy. Wstałam szybko zamknęłam na klucz drzwi i poszłam pod prysznic. Piotrek nie widział mnie, bo stał tyłem a ja go objęłam od tyłu po czym on się obrócił a ja szepnęłam –Kocham Cie! Mój Piotruś zmiękł i zaczęliśmy się namiętnie całować. Pociągnęłam go za rękę do pokoju na łóżko i zaczęłam dobierać do niego a on tylko rzekł
-Kochanie, czekaj drzwi zamknę jeszcze Kurek wejdzie tu- przerwałam mu ze już to zrobiłam i nasze usta złączyły się w jedność. Piotrek tylko wyszeptał żebym nigdy nie robiła tak a ja chciałam tylko żeby wszedł we mnie no cóż ta ciąża sprawia, że mam taka ochotę na seks, ale nam to nie przeszkadza wręcz przeciwnie zaczęliśmy nasz dziki taniec…
_________________________________________________________________________________

Kolejny rozdział dodam jak będzie minimum 20 komentarzy :p Jeszcze raz wielkie dzięki że czytacie ♥ Jestem wam ogromnie wdzięczna :) Dajecie mi powód do dalszego kontynuowania bloga :) Dziękuje ♥

piątek, 28 września 2012

15.


Po powrocie do domu Piotrek zaniósł mnie na siłę do łóżka i kazał mi czekać, aż przygotuje mi coś do jedzenia. Postanowiłam wejść na dawno nie odwiedzanego Facebooka.  To co zobaczyłam wkurzyło mnie na maxa. Moje zdjęcie z sylwestra na profilu u Piotrka i z 90 komentarzy nabijających się siatkarzy z Nowakowskim i Ignaczakiem na czele. „Kto się śmieje ten będzie śmiał się ostatni Piotrusiu.” Przejrzałam jeszcze co u moich znajomych i wtedy kuchmistrz Pit przyniósł mi naleśniki.
-Masz zjeść wszystko bo musisz dużo jeść by..
-..by wyglądać jak bałwan.
-hahaha tak jak ten bałwan hahah a tak poważnie to żeby dzidziuś był zdrowy.
-No dobrze a może pokażesz mi swoje zdjęcia z dzieciństwa?
-Jasne. Podam ci  a ja pojadę zawieść Igle coś do jedzenia.
-no dobrze, ale wracaj szybciutko.
-Oczywiście bałwanku.
-Idź póki jeszcze jestem miła!
-Oj dobrze dobrze będę za godzinę,góra dwie.
Zostałam sama. Przeglądałam zdjęcia małego Piotrka wszystkie były takie kochane jednak jedno zaciekawiło mnie bardzo i postanowiłam, ze też się pośmieje z jego kolegami i wrzucę na Facebooka zdjęcia małego Pita golaska. Zeskanowałam je i wrzuciłam na profil z podpisem „Patrz Piotrek zemsta ma słodki smak ♥” i od razu komentarze wyśmiewający golasa. Po tym włączyłam jakiś nudny film podczas którego zasnęłam.

Oczami Piotrka.
Gdy wróciłem do domu dostałem od Bartka SMS-a. „Nie wiem jak taki sprzęcik mógł spłodzić dzieciaka hahahahhaha” natychmiast mu odpisałem pytając o co mu chodzi. A ten „wejdź na Facebooka maluszku hahahaha”. Szybko odpaliłem komputer i zalogowałem się na profil. To co ujrzałem było karygodne. Moja najukochańsza dziewczyna wstawiła moje zdjęcie jak byłem mały takiego jakiego mnie Pan Bóg stworzył. I te komentarze chłopaków. Ale mam za swoje. Mogłem nie wstawiać jej zdjęcia. Szybko wyszedłem do pierwszej lepszej kwiaciarni na rynku i kupiłem jej bukiet 100 czerwonych róż. Gdy wróciłem to już nie spała.
-Kochanie możesz odwrócić się na chwile?
-Co jest Piotrek?
-przepraszam cię za te twoje zdjęcie. Nie powinien go wstawiać.
-Dobra dobra chodzi ci bym usunęła twoje zdjęcie?
-też. Ale i tak przepraszam. Wybaczysz?
Gdy ujrzała ten bukiet to rozpłakała się ze szczęścia. Widać, ze ją bardzo zaskoczyłem.

Początek kwietnia – Wielkanoc
Oczami Pauliny
Na święta moja rodzinka i Piotrka rodzina zjechała się do Rzeszowa. W końcu zobaczyłam mojego siostrzeńca najukochańszego – małego Maciusia. Wykapany Bartek z niego. Teraz na mnie czekało poinformowanie całej rodzinki że jestem w ciąży. Strasznie się denerwowałam. Nie wiedziałam jak zacząć w ogóle tę rozmowę. Piotrek zabronił mi się przemęczać i postanowił on podawać wszystko naszym gościom. Musiałam się zdać na odwagę i powiedzieć.
-Mamo, tato, państwo Nowakowscy, chciałabym państwu coś ważnego powiedzieć, a mianowicie ja i Piotrek spodziewamy się dziecka. Wszyscy od razu zaczęli nam gratulować,a tata Piotrka o mało ni zgniótł mnie ze szczęścia. Moja siostra wzięła Piotrka do pokoju. To było trochę podejrzane ale starałam nie zwracać na to uwagi. Jednak nagle Dominika zaczęła wrzeszczeć na Piotrka. Trochę mnie wkurzyło więc poszłam zobaczyć co tam się dzieje. Okazało się że Piotrek uczy się do roli przyszłego tatusia.
-Co jak co ale ten twój chłopak nie powinien mieć dzieci. Prędzej te wasze dziecko się samo przewinie.
-Az tak źle?
-No spójrz na niego. Maciuś go ze śmiechu aż obsikał.
-Hahaha następnym razem ja to zrobię. A w ogóle na ile zostajecie w Polsce?
-Na 3 dni. I Piotrek pozwolił nam tu spać. Nie masz nic przeciwko?
-No coś ty Domii. Wręcz przeciwnie. W końcu spędzimy te dni razem.
-Chodź ubiorę małego i weżniemy rodzinkę cała na spacer.
Wszyscy udaliśmy się na spacer do parku. Akurat się rozpogodziło. Widać było że wszędzie powoli robi się pięknie zielono. Kuba biegał i zbierał kwiatki dla Dominiki. Ja prowadziłam mojego najukochańszego siostrzeńca. Piotrek z Bartkiem szli z tyłu i wraz z panem Nowakowskim się z czegoś śmiali. Udałam z Dominiką, moją mamą i panią Nowakowską że tego nie słyszymy. Niestety państwo Kurek nie mogli z nami dłużej zostać bo jeszcze musieli odwiedzić babcie Bartka i Kuby. Postanowiłyśmy się nie przejmować śmiechami męskiej części rodziny. Nagle mały zaczął płakać i ja z Dominiką wróciłyśmy do domu go nakarmić i uśpić,a reszta została w parku. Po tym siedziałam z siostrą w ciszy,lecz Domii przerwała rozmowę.
-Nie tęsknisz czasem za Sochaczewem?
-Nie zbyt. Mimo ze mam wiele cudownych wspomnień to pokochałam Rzeszów. Tu jest inaczej. Ludzie są dla siebie mili i jeden drugiego nie obrazi ni nic. Ale brakuje mi tu Kaśki, Natalii i Agaty.
-A odzywają się do ciebie?
-Kasia dzwoni do mnie co tydzień i opowiada mi. I nie! Nie tęsknie za Marcinem.
-On na ciebie nie zasługiwał tym bardziej po tym co ci kiedyś zrobił. A mówiłaś o tym Piotrkowi?
-Nie i nie zamierzam. Gwałt i zastraszanie to coś okropnego i wstyd mu o tym mówić.
-A nie lepiej być z nim szczerym?
-A jak mi karze się stąd wynosić?
-Piotrek? On tym bardziej będzie ci kazał zostać. Uwierz mi.
-A wiesz z czego się tak śmiali dzisiaj w parku?
-Może ci kiedyś powiem.
-Mów!- rzuciłam w nią poduszką.
-Z tego że jeszcze nie jesteście nawet zaręczeni a już tyle razy Piter cię przepraszał z kwiatami.
-I tak chodzi o coś innego więc mi nie kłam.
-Dlatego niech Piotruś ci powie sam haha.
-Idioci z was wszystkich.
-A jaki jest w łóżku?
-Nie interesuj się tak!
-UUU widzę humorki w ciąży.
-A ty przez Bartka gorzej głupia się zrobiłaś.
-Ale i tak cię kocham. Ale niestety Piotrek ma tą przewagę że jest facetem i może cię przytulać codziennie.
-A tak zapytam. Co ma piernik do wiatraka?
-Zazdroszczę mu tylko. A i ostatnio Zator dzwonił do mnie że już chce do Spały by zobaczyć małego Kurka.
-A to Bartek cię bierze do Spały? Fajnie masz – posmutniałam.
-Ej mała czy ty jesteś smutna? Jej przepraszam. Myślałam ze ty też jedziesz.
-Nie no ok. Idę się położyć a ty czuj się jak u siebie.

Oczami Piotrka.
Gdy wróciliśmy do domu zastaliśmy tylko Dominikę oglądającą telewizje. Była lekko wkurzona. Bartek też to zauważył i podszedł do niej.
-Co się dzieje mój kocie?
-Jeśli Paulina nie jedzie do Spały przez tego głąba to ja też nie jadę.
-I znów wszystko moja wina?!
Chciałem wyjść lecz mój tata mnie powstrzymał.
-Synu, jeśli siostra twojej ukochanej jest na ciebie zła to coś robisz źle.
-Jak zawsze! Chciałem jej zrobić niespodziankę z tą zasraną Spałą! A może od razu rzucę siatkówkę?!
-Piotrek kurwa uspokój się! Maciusia obudzisz! - z pokoju wyszła wkurzona Paulina.
-Słyszałaś?
-No wiesz tak cicho mówisz że się nie da nie słyszeć!
-Przepraszam. Ale wyjazd do Spały to miała być niespodzianka a teraz ty się gniewasz na mnie.
-Nie gniewam tylko jestem zazdrosna, ze moja siostra sobie jedzie a ja nie.
-Za bardzo cię kocham bym cię mógł zostawić tutaj na tak długa samą. Tylko..
-Tylko co?
-Tylko mnie kochaj.
Pocałowała mnie delikatnie i wtuliła się, jak zawsze. Ale to mi nigdy nie będzie przeszkadzać.
_________________________________________________________________________
Haha wielki come back ;) bardzo dziękuje za tyle pozytywnych ( jak i negatywnych) komentarzy ;) . Jest mi ogromni miło że ktoś czyta w ogóle. Jak ktoś mi napisał "Pisz nawet dla tych 5 osób bo warto" i będę pisała ♥. Jeśli rozdział się nie spodoba to przepraszam :( Mój mózg nie pracuje w chorobie :( Kolejny rozdział postaram się dodać jutro albo ewentualnie w niedziele. Jeśli ktoś chce być informowany to niech pisze 1042374 albo na https://twitter.com/Isia_Horan  Jeszcze zdążę więc Wszystkiego Najlepszego Winiar ♥  

niedziela, 23 września 2012

14.


Mijały dni od moich urodzin. Od tego czasu chodzę wiecznie głodna. W dodatku spóźnia mi się okres. Piotrek wyjechał razem z Resovią do Olsztyna na mecze a ja zostałam sama. Martyna siedziała w domu i nie mogła do mnie przyjechać ponieważ zbliżał się jej termin porodu, a moje objawy co raz bardziej mnie niepokoiły. Postanowiłam zadzwonić do Iwony. Poprosiłam by jeśli mogła to czy by przyjechała. Po 15 minutach była u mnie. Wysłuchała co mi dolega i kazała iść do apteki po test by potwierdzić w 100% jej teorie. Gdy wróciłam do domu zrobiło mi się niedobrze i szybko pobiegłam do ubikacji. Po jakimś czasie zrobiłam ten test. Widniały na nim 2 kreski. To potwierdza teorie byłej pani Ignaczak. Będę mamą. Chciałabym jak najszybciej poinformować o tym Piotrka jednak tak przez telefon nie wypada. Iwona wpadła na pomysł że zawiezie mnie tam i po meczu mu wszystko powiem. Spakowałam do torby najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyłyśmy w stronę Olsztyna. Obie całą drogę rozmawiałyśmy jakbyśmy znały się jak łyse konie. Do Olsztyna dotarłyśmy przed rozpoczęciem meczu. Mecz skończył się wynikiem 3:1 dla drużyny z Rzeszowa.
Po mecz podbiegłam do Piotrka.
-Co ty tutaj robisz?
-Muszę ci coś powiedzieć,a to nie jest rozmowa na telefon.
-Olka cie nachodziła czy co?
-Nie!
-No to co?
-No bo ja, no bo ty...kurde! Jestem w ciąży.
-Na prawdę?!
-Nie kurde na niby. Jasne ze na prawdę tatuśku.
-Jestem najszczęśliwszym facetem na świecie!
Zaczął mnie kręcić ze szczęścia. Ciekawy Igła do nas podbiegł jak to on.
-Z czego wy się tak cieszycie? Też chce się z wami pocieszyć!
-Krzysiu a jak ci powiem ze jestem w ciąży i będziesz wujkiem to będziesz się cieszył?
-Serio?! Nie no gratuluje wam.
I ścisnął nas oboje z całej siły.
-Ał ał Krzysiu puść mnie już ,bo tego dziecka nie urodzę.
-A no tak przepraszam przepraszam.
Po mecz poszliśmy wszyscy na kolacje. Ja zamówiłam dużą porcje sałatki i kurczaka do tego. Wszyscy patrzyli się na mnie trochę dziwnie. Śmialiśmy się wszyscy bo Igła opowiadał jak Pit będzie się zajmował dzieckiem. Pitowi to chyba się nie spodobało, ze jest obiektem żartów i poszedł do pokoju. Pobiegłam za nim. Dosłownie zatrzasnął mi drzwi przed nosem. Zaczęłam pukać. Żadnej odpowiedzi. W końcu weszłam bez pukania.
-Piotrek co się stało? Od kiedy się przejmujesz żartami Igły?
-Nie o to chodzi.
-A o co?
-Boję się że będę złym ojcem.
-Ej ej nie ma się co bać. Będziesz najlepszym ojcem na świecie.
-Tylko tak mówisz by mnie pocieszyć.
-Wcale nie!
-Nie krzycz na mnie.
-Nie krzyczę wcale.
Usiadłam na łóżku plecami do Piotrka. Usiadł obok mnie i zaczął mnie całować po szyi. Uśmiechnęłam się pod nosem jednak zawsze wszystko ktoś musi przerwać i był to Kosa.
-Grzesiek mama cię nie uczyła ze należy pukać?
-Tylko że to też jest mój pokój, więc pukać nie muszę.
-O tak najlepiej znaleźć mnie i Piotrka w niezręcznej sytuacji i zawołać Igłę do kompletu?
-O dzięki. Będę pamiętał na przyszłość.
Musiałam się pożegnać z Pitem i wrócić do Rzeszowa wraz z Iwoną. Rozstania są zawsze ciężkie dla nas obojga.

Oczami Piotrka
Po tym jak Paulina pojechała z Iwoną do Rzeszowa nie miałem co z sobą zrobić. Włączyłem laptopa i zacząłem przeglądać zdjęcia z Sylwestra u Igły. Jedno było tak fajne, ze postanowiłem wstawić je na Facebooka. Przedstawiało ono Paulinę tańczącą na stole. Dodałem je i podpisałem „Ja uwielbiam ją, ona tu jest i tańczy dla mnie ♥”. Pewnie zabije mnie za te zdjęcie ale mnie tam się ono strasznie podoba. Przejrzałem jeszcze pocztę i zasnąłem.

Oczami Pauliny
Od razu po powrocie padłam na łóżko. Wtuliłam się w poduszkę i próbowałam zasnąć jednak telefon mi wszystko przerwał. Na wyświetlaczu pisało „Domii ♥” więc odebrałam.
-Co tam?
-Wejdź szybko na Skype. Ale to migiem!
Rozłączyłam się i włączyłam laptopa.
-Co się stało? Pali się czy co?
-Nie jeszcze nie. Ale stęskniłam się za tobą.
-Dobra co jest?
-Będę miała cesarkę bo mały źle się ułożył.
-A kiedy?
-Jutro. Boje się strasznie bo to moje pierwsze dziecko.
-Wszystko będzie dobrze. A imię wybraliście?
-Ja chce żeby był Maciek,a Bartek chce by był Kacper i doszliśmy do kompromisu, ze mały będzie miał dwa imiona. A w ogóle co u ciebie? Jak z Piotrkiem?
-Mam nadzieje ze wygodnie siedzisz bo muszę coś wam powiedzieć.
-To słuchamy.
-Jestem w ciąży.
-No w końcu! - wykrzyczał Bartek.
-No siostra to bardzo dobra wiadomość.
-Ej ja muszę kończyć bo Martyna dzwoni.
-Jasne młoda to do później
-No papa.
Odebrałam szybko telefon od Martyny. Okazało się że rodzi. Szybko zadzwoniłam po taksówkę i zabrałam ja do szpitala. Gdy Marti była już na porodówce to próbowałam się dodzwonić do Igły. Udało mi się dopiero po 20 minutach.
-Igła jak najszybciej byś mógł być w Rzeszowie?
-A co tam?
-No bo jak by tu powiedzieć.
-Najlepiej wprost.
-Martyna rodzi. Nie martw się zawiozłam ją do szpitala.
-Będę najszybciej jak się da.
-Spoko to czekamy.
Czekałam na korytarzu, aż ktoś wyjdzie i powie że Martyna urodziła. Po 3 godzinach w końcu ktoś wychylił się stamtąd.
-I jak panie doktorze? Martyna urodziła?
-Tak. Przed chwilą właśnie. Piękną zdrową córeczkę.
-A mogę do niej wejść.
-Proszę bardzo.
Gdy weszłam do sali, to pielęgniarka właśnie obmywała małą Zuzie. Ona jest taka słodziutka.
-Paulina mam do ciebie pytanie w imieniu swoim i Krzyśka.
-Słucham.
-Czy byś została chrzestną Zuzi?
-Ojej to będzie dla mnie zaszczyt. Oczywiście ze się zgadzam.
-Cieszę się.
Po chwili wpadł Igła z aparatem a za nim zdyszany Piotrek. Zabrałam Ignaczakowi aparat by on mógł potrzymać na rękach swoją nowonarodzoną córeczkę. Mam nadzieje ze z charakteru nie pójdzie w Igłę bo wtedy ciężkie noce przed nimi. Piotrek mnie cały czas przytulał od tyłu żebym nie zasnęła tylko, bo od dwóch dni nie spałam. Igła kazał mi iść do domu i wypocząć jednak ja się upierałam ze wszystko jej w porządku. Jednak Piotrek na siłę zaniósł mnie do samochodu i zawiózł mnie do domu był odpoczęła i coś zjadła, że jutro zobaczę małą. Chciałabym już mieć taką malutką istotkę i już móc ją przytulić, by jak będzie starsza spełniać jej najskrytsze marzenia.

___________________________________________________________________________
 Dziękuje wszystkim za tyle komentarzy. Jest mi bardzo miło. Kolejny rozdział pojawi się jeśli będzie minimum 25 komentarzy. A i rozważam usunięcie bloga. Ale to nie jest w 100% pewne. Jeszcze raz dziękuje wszystkim którzy czytają. :)

sobota, 22 września 2012

13.


Minął kolejny tydzień i nastał 31 grudnia – Sylwester. Ignaczak postanowił zorganizować go u siebie w Rzeszowie. Przyjechali wszyscy siatkarze reprezentacji. Była osiemnasta więc imprezę czas zacząć. Martyna co dziwne rozmawiała z Iwoną i się nie kłóciły. Winiar zapodawał muzykę,a reszta tańczyła w rytm muzyki. Z całego towarzystwa nie pili tylko Igła,Pit,Martyna i Dominika. Zabawa była super do czasu gdy Martyna nam gdzieś zniknęła. Okazało się że jest w sypialni i źle się czuje. Igła natychmiast wpadł w panikę i chciał jechać do szpitala. Iwona starała się go uspokoić i wzięliśmy Marti do szpitala. Kazaliśmy Kubiakowi jakoś rozkręcić atmosferę. Do szpitala dojechaliśmy bardzo szybko. Gdy lekarz zbadał dziewczynę to wyszedł z sali ze śmiechem.
-Kto jest ojcem dziecka?
-J-j-ja!
-Nie ma się pan co martwić. Dziecko się dobrze rozwija i nie było nawet sensu tu przyjeżdżać to tylko mała zaczęła kopać.
Na to wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Wróciliśmy do domu Ignaczaków. Michałowi udało się rozbawić gości tak by nie zauważyli naszej chwilowej nie obecności. Dochodziła godzina dwunasta. Wzięliśmy szampany i kieliszki i udaliśmy się przed dom by ujrzeć sztuczne ognie. Zaczęło się odliczanie.
10..
9..
8..
7..
6..
5..
4..
3..
2..
1..
Szczęśliwego Nowego Roku!
Słychać było huk fajerwerek i korków od szampana jednak w moim i Piotrka przypadku to nam nie przeszkadzało w całowaniu się.
-Szczęśliwego Nowego Roku mała.
-Szczęśliwego Nowego Roku kochanie,
Wtuliłam się w niego, było mi strasznie zimno bo wyszłam w samej krótkiej sukience. Po całej imprezie byłam tak zmęczona że Piotrek musiał mnie nieść od samochodu do domu, a ja zasnęłam mu w ramionach.
Obudziłam się około 14. Z kuchni dobiegały mnie wspaniałe zapachy,jednak ból głowy nie pozwolił mi wstać z łózka.
-Piotrek! Możesz przyjść na chwile?
-Co jest mała?
-Głowa mnie boli i ..apsik!
-Pokaż no mi tu się. Ty masz gorączkę. Zostań w łóżku a ja ci zaraz przyniosę jakąś tabletkę.
Posłusznie zostałam w łóżku. Piotrek dosłownie biegiem przyniósł mi tabletkę i poszedł zadzwonić po lekarza. Po godzinie lekarz przyjechał i mnie zbadał. To tylko zwykła grypa. Jednak mam leżeć w domu przez najbliższy tydzień. Piotrek chciał znów opuścić treningi lecz mu zabroniłam i uświadomiłam go że Martyna może przychodzić i mi pomagać. Z niechęcią się na to zgodził.
Nazajutrz od rana nafaszerował mnie lekami i czekał aż Igła przywiezie Martynę do mnie a tamci razem pojadą na trening.
-Wszystko masz? Lekarstwa na szafce? Butelkę przy łóżku? Telefon jakby coś?
-Piotrek! Idziesz tylko na parę godzin na trening. Martyna mi pomoże. Ja nie umieram! To tylko zwykła grypa.
-Przepraszam. Martwię się o ciebie.
-Nie ma o co.
-Dasz buziaka?
-Nie.
-Ale czemu?
-Nie chce być zlinczowana przez trenera ze Nowakowski jest chory.
-Oj no dobra to papapapa.
-No pa.
Zostałyśmy same z Martyną która wpychała we mnie kanapki przygotowane przez Piotrka. Po tej chorobie będę wyglądała jak wielka kulka. Oglądałyśmy z Marti rożne filmy,wybierałyśmy imię dla małej Ignaczakowej. Wybór padł jednogłośnie – Zuzia. Po tym Martyna poszła przygotowywać mi obiad, a ja ze zmęczenia zasnęłam.

Oczami Piotrka.
Wróciłem z treningu. Martyna powiedziała ze Paulina padła ze zmęczenia i śpi. Moja biedna kruszynka. Podczas gdy jadłem spokojnie obiad to usłyszałem skrzypienie podłogi. Wiedziałem ze to ta mała się przebudziła. Przytuliła się do mnie od tyłu i pocałowała w policzek.
-Jak było na treningu?
-Jak zawsze męcząco. Jak się czujesz?
-Lepiej. Dziękuje za tyle kanapek. Zjadłyśmy prawie wszystkie z Martyną.
-Mam nadzieje że ci smakowało.
-To były najlepsze kanapki jakie w życiu jadłam. I obiecaj że będziesz mi robił takie codziennie.
-Jeśli ci smakują to czemu nie. Ale jak nie wrócisz do łózka to nie zrobię ci.
-No dobrze.
-I zaraz przyniosę ci ciepłego rosołu do łózka.
-Piotrek nie musisz. Zjem tutaj.
-No dobrze, a mogę cie nakarmić?
-Że co proszę?
-No nakarmić.
-Jeśli tak bardzo tego chcesz to czemu nie.


Półtora miesiąca później – urodziny Pauliny
Oczami Piotrka
Były dziś urodziny Pauliny, a ja nadal nie miałem prezentu. Jest mi głupio nic jej nie podarować, tym bardziej po tym, ze ona dała mi prezent na moje uro. I to nie tani prezent. Chciałbym by było to coś z serca. Coś co by ją zaskoczyło. Zawsze narzekała że chciałaby aparat. Więc spełnię jej marzenie. Po dwóch godzinach wróciłem do domu i czekał na mnie obiad.
-Wszystkiego Najlepszego Myszko.
-Nie zapomniałeś! Dziękuje! Kocham Cię!
Wtuliła się we mnie.
-Zamknij oczy.
-Mam się bać?
-Nie masz czego to nie wielki potwór który cię zje.
-Już możesz otworzyć oczy.
-Ojej dziękuje. O takim marzyłam. Jeszcze raz dziękuje.
-Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę.
-Tej mam się bać?
-Nie. Ja po prostu sam dla ciebie tort upiekłem.
-Jesteś najcudowniejszym facetem na ziemi!
-Przesadzasz, ale miło mi to słyszeć. A może postaramy się o małego Nowakowskiego?
-Małe sprostowanie. Małą Nowakowską. Chce córeczkę.
-Jak sobie życzy moja najcudowniejsza dziewczyna na świecie, którą kocham ponad wszystko.
-Ja ciebie też kocham wariacie.
Po czym wziąłem ją na ręce i zaniosłem do naszej sypialni.

_______________________________________________________________________________
Dziękuje ze czytacie i co poniektórzy komentują ♥ Kolejny rozdział dodam jeśli będzie minimum 20 komentarzy ;)

piątek, 21 września 2012

12.


Wszystko powoli się stabilizowało. Piotrek wrócił do treningów, ja do leniuchowania w domu. Jednak podczas nieobecności Piotrka z powodu wyjazdów postanowiłam poszukać jakieś dorywczej pracy. Zbliżały się powoli święta Bożego Narodzenia i urodziny Piotrka więc chciałam mieć trochę pieniędzy na jakiś wyjątkowy prezent. Znalazłam dorywczą prace w małym sklepie spożywczym. Może o nie praca marzeń, ale lepsze to niż nic.

Dwa miesiące później – grudzień.
Powoli dawało się wyczuć atmosferę świąt. Wszędzie ozdoby, kolorowe wystawy. Gdy wróciłam do domu z zakupów to musiałam szybko do torby schować prezenty dla Piotrka. Jeden urodzinowy a drugi świąteczny. Wykorzystałam to ze Piotrek jest na ostatnim treningu przed świętami więc postanowiłam obrać choinkę. Zajęło mi to z 3 godziny,lecz najgorszy był czubek bo strasznie niziutka a choinka dość wysoka. Przysunęłam krzesełko bliżej i próbowałam założyć ostatni element ozdób choinkowych. Gdy już założyłam to krzesełko się przewróciło i w ostatniej chwili Piotrek mnie uratował.
-Czemu nie zaczekałaś z tym na mnie?
-Bo chciałam ci zrobić niespodziankę.
-Oj tam oj tam. Jakoś dałam rade.
-Oj tak i bym miał połamańca na święta. A w ogóle jak? Spakowana?
-Prawie. Piotrek zamknij oczy.
Szybko poleciałam po prezent. W myślach błagałam by mu się spodobało.
-Możesz już otworzyć. Wszystkiego Najlepszego kotek.
-Ojej dziękuje nie musiałaś.-pocałował mnie czule.-O kurde chciałem kupić sobie taką koszule ale mnie uprzedziłaś.
-To jednak dobrze trafiłam.
-To co wieczorem jedziemy do Międzyborowa po moich rodziców a później do Sochaczewa?
-Tak jest staruchu.
Zaczęłam się śmiać jednak nie na długo bo chyba to nie spodobało się solenizantowi i zaczął mnie kręcić.
-Piotrek uspokój się! Przepraszam młodziaku.
-Haha no już lepiej. To jak ruszamy?
-No dobrze.

Oczami Piotrka
Wyruszyliśmy w kierunku mojego domu rodzinnego po moich rodziców. Przy okazji bardzo chcieli poznać Paule. Podczas jazdy samochodem mojej ukochanej dało się zmęczenie we znaki bo szybko zasnęła. Czasem przez sen mruczała coś pod nosem,ale mnie to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, było to bardzo słodkie. Była godzina 7 rano jak dojechaliśmy do Międzyborowa. Moja mama oczywiście już nie spała. Na dzień dobry dostałem ochrzan za to że Paulina jest tak cieniutko ubrana i że zaraz się rozchoruje,a ta mała zamiast się obronić to wybuchnęła śmiechem. Moja kochana mama przygotowała nam śniadanie i ciepłą herbatę. Mama zmuszała Paulinę do jedzenia bo ta po pierwszej kanapce była już najedzona, ale jednak nie chciała być nie miła i zjadła trochę więcej. Widać ze się polubiły. Ciekawe jak to będzie z moim tatą. Bo z tego co pamiętam to mojej poprzedniej dziewczyny niezbyt lubił. Gdy mój tata przyszedł do kuchni i ujrzał Paulinę to zaczął się śmiać.
-Kochanie a to my mamy córkę?
-Nie. To jest ta nowa dziewczyna naszego syna.
-No bardzo ładna i mam nadzieje że nie będzie tak wredna jak Olka.
-Tato możesz nie porównywać jej to Olki, widać że Paulinie jest trochę niezręcznie.
-Oj no przepraszam. Podoba mi się i mam pytanie. Kiedy wesele?
Na to pytanie Paula zakrztusiła się herbatą.
-Panie Nowakowski czy to nie za wcześnie bym ja i pana syn brali ślub?
-Nie pan tylko tato. A poza tym chyba im wcześniej tym lepiej niż mój syn się rozmyśli.
-Zapewniam pana, ze się nie rozmyśli. Za długo walczył o mnie by to zniszczyć.
-No widzisz tato. Nie ma co się spieszyć na siłę.
-No dobrze dobrze to jedziemy do tego Sochaczewa?
-A tak tak. Jesteście gotowi?
-Oczywiście synu ale ja chce prowadzić bo ty już jesteś wykończony.
-Tato robisz mi obciach przy Paulinie.
-Piotrek ale twój tata ma racje, jesteś wykończony a tym bardziej że jest ślizgo.
-No dobrze. Posłucham się ciebie.
Pocałowałem ją delikatnie w głowę i ruszyliśmy do domu rodzinnego Pauliny.

Oczami Dominiki
-Bartek! Pakuj się szybko! Za 3 godziny mamy samolot do Polski!
-Oj nie denerwuj się tak, bo naszemu synkowi zaszkodzisz.
-Ale wiesz,że chce być na czas w domu.
-Wiem, wiem. Moi rodzice też tam będą więc nie ty jedna się denerwujesz.
-A jak mnie twoi rodzice nie polubią? A jeśli Kuba mnie nie zaakceptuje?
-Spokojnie. Tu się liczy najbardziej moje zdanie. A ja ciebie kocham ponad wszystko i nigdy to się nie zmieni.
-Też cię kocham,ale zacznij się pakować jeśli chcesz w tym roku kalendarzowym jeszcze być w Polsce.
-Tak jest pani trener.
Pocałował mnie i poszedł do naszej sypialni się pakować.

23 grudnia.
Oczami Pauliny
Przygotowywałam z mamą i panią Nowakowską potrawy wigilijne. Mi kazały lepić uszka bym nie spaliła całego mieszkania. Widzę ze nawet moja mama wie do czego jestem zdolna w kuchni. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Pobiegłam szybko i w nich ujrzałam moją siostrę z Bartkiem i jego rodziną. Oczywiście Bartek zaczął się śmiać ze albo zmalałam albo jego brat rośnie za szybko bo jesteśmy prawie równi. Dzięki wielkie. Dominika oczywiście wtuliła się we mnie. Stęskniłam się za nią strasznie. Mama Bartka dołączyła do mojej mamy i mamy Piotrka w kuchni a ja wzięłam Kubę,Dominikę,Bartka i Piotrka na dwór by nie przeszkadzać. Ja z Kubą zaczęliśmy lepić bałwana a reszta rzucała się śnieżkami. Nagle oberwałam z całej siły z kulki.
-Co za bałwan mnie strzelił?!
Wszyscy dyskretnie pokazywali na Piotrka a on wypalił
-To ten bałwan którego lepisz! On cię podrywa! Czuje się zazdrosny!
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem a Pitowi trochę głupio się zrobiłam i go przytuliłam
-Mój zazdrośniku kochany.

24 grudnia – wieczór.
Kuba wyglądał na pierwszą gwiazdkę byśmy mogli w końcu wszyscy zasiąść do stołu i zacząć Wigilie. W końcu młody Kurek zaczął skakać jak szalony ze jest w końcu gwiazdka. Zaczęliśmy się dzielić opłatkiem. Po czym zasiedliśmy do stołu by skosztować wszystkich potraw. Kuba niecierpliwy chciał już prezenty, więc musieliśmy posłuchać uparciucha. Młody dostał xboxa i gry do niego. Przyszła pora na mnie. Od Piotrka dostałam łańcuszek i swoją prywatką koszulkę reprezentacyjną. Od Dominiki i Bartka dostałam koszyk słodyczy bo nie mogą patrzeć jaka ja chuda jestem. Gdy moja siostra miała otwierać swój prezent to Bartek nagle przyklęknął i złapał Domii za rękę.
-Dominiko, kocham cię nad życie. Nie wyobrażam sobie życia z nikim innym. Wyjdziesz za mnie?
-Ojej nie wiem co powiedzieć,ale też cie kocham głuptasie. Tak wyjdę za ciebie.
Pocałowali się. Na ten widok Kuba odwrócił się bo jak to młody, czasem go to brzydziło. Według mnie Domii dostała najlepszy prezent jaki mogła sobie wymarzyć. Bartek dostał perfumy. A prezent Piotrka ode mnie to chyba wszystkich zamurował. Były to małe słodkie śpioszki z jego nazwiskiem.
-Czy te śpioszki coś sugerują kochanie?
-Tak. Że jeszcze nie jestem w ciąży,ale czuje się gotowa na tę odpowiedzialność.
-To może się postaramy w nocy.
-Ej no! A mówili że ja jestem największym świntuchem.
-Oj tam. Chciałbym takiego małego Nowakowskiego dreptającego po naszym domu, jak na meczu krzyczy tata i mi macha a po meczu leci do mnie, jak usypiasz go, jak dorasta na naszych oczach.
-Po takich słowach to przemyśle to.
-Kocham cię tak ze bym cię porwał teraz do pokoju.
-Też cię kocham ale poczekajmy z tym wszystkim jeszcze trochę.
-Dla ciebie wszystko mój skarbie.

poniedziałek, 17 września 2012

11.




Następnego dnia Piotrek od rana miał trening a ja chciałam mu zrobić niespodziankę i przygotować obiad. Nie jestem może jakimś tak wybitnym kucharzem,ale spróbuje. Niestety moje gotowanie skończyło się spaleniem mieszkania i wylądowaniem w szpitalu.

Oczami Piotrka.
Gdy wracałem z treningu o zauważyłem ze pod moim blokiem stoi wóz strażacki. Sąsiadka z parteru powiedziała,że to w moim mieszkaniu jest pożar. Zobaczyłem też jak lekarze wynoszą kogoś z klatki. Próbowałem dodzwonić się do Pauli niestety bez skutku. Pojechałem szybko do szpitala.
-Przepraszam panią,przywieziono tu przed chwilą dziewczynę. Czy mogłaby mi pani powiedzieć gdzie ona leży?
-A jest pan z rodziny?
-Jestem jej narzeczonym.
-To trzecie piętro sala 69.
-Dziękuje bardzo.
Pobiegłem ile sił w nogach. Gdy dotarłem zobaczyłem ze ją reanimują. Po tym lekarz pozwolił mi wejść do sali. Na szczęście żyła. Bałem się o nią. Za bardzo ją kocham by ją stracić.
Mijały tygodnie. Ja siedziałem cały czas przy niej,ale poświęciłem treningi. Nie wiem czy dobrze robię. Trener cały czas do mnie dzwonił,lecz udawałem że jestem chory. Po kolejnym tygodniu,lekarz pozwolił bym zabrał Paule do domu. Nie wiem teraz czy dobrze zrobiłem płacząc się w to wszystko. Z jednej strony ją bardzo kocham, a z drugiej poświęcam siatkówkę na jej problemy. W domu już było trochę lepiej. Zibi z Kosą odmalowali ściany i wyglądało trochę lepiej.
Położyłem Paule w sypialni,a sam zadzwoniłem do Igły.
-Stary słuchaj, mam wątpliwości co do związku z Pauliną?
-Czemu? Co się stało?
-No bo jej problemy dotykają również mnie i przez to nie bywam ostatnio na treningach.
-Młody nie wiem co ci powiedzieć. Przyjedz na trening to pogadamy.
-Dobra to będę za 20 minut.
Po czym rozłączyłem się i ruszyłem w stronę Podpromia.

Oczami Pauliny.
Słyszałam całą rozmowę Piotrka. Nie chce go znać! Spakowałam swoje rzeczy i uciekłam. Jeśli on sam nie wie czy dobrze, ze jest ze mną to zniknę mu z życia. Nie chce żyć! Postanowiłam iść na lotnisko i kupić bilet do Moskwy. Akurat lot miał się odbyć za 30 minut. Napisałam Dominice by wyszła po mnie za 2 godziny na lotnisko. Coś mnie zakuło w brzuchu jednak nie chciałam się poddać.
Po dwugodzinnym locie przybyłam na moskiewskie lotnisko. Dominika i Bartek już na mnie czekali. Widzieli, ze płakałam. Opowiedziałam im o tym ze Pit ma wątpliwości czy dobrze zrobił wiążąc się ze mną. Nagle zakręciło mi się w głowie i zasłabłam. Czułam tylko że Kurek niesie mnie na rękach.

Oczami Dominiki
Co za niezdecydowany chłopak z tego Nowakowskiego. Jakbym go spotkała to bym gołymi rękoma go udusiła! Jednak mojej siostrze na nim zależało. Niestety nie mogłam z nią długo pobyć bo musiałam gnać na uczelnie a Bartek na trening.

Oczami Piotrka
Wróciłem zmęczony z treningu. W domu nikogo nie zastałem. Szybko pobiegłem do sypialni. Jej szafa była pusta. Próbowałem się do niej dodzwonić,lecz niestety cały czas włączała się poczta. Kurwa co ja znów zrobiłem! Jeśli usłyszała moją rozmowę z Igłą? Cholera to nie miało być tak! Ja ją nadal kocham! Postanowiłem zadzwonić do Dominiki. Odebrała za drugim razem.
-Czego ty ode mnie chcesz?! Zraniłeś moją siostrę! Jeśli coś przez ciebie sobie zrobi to nie daruje tobie tego!
-Dominika posłuchaj mnie. To nie tak. Ja ją kocham, ale za bardzo poświęcam się jej niż treningom. To tylko o to chodzi. Trener zagroził mi zerwaniem kontraktu.
-Piotrek jeśli o to chodzi to czemu z nią nie porozmawiałeś?
-Bo nie miałem kiedy!
-Dobra Ptyśka skarży się na ból brzucha, zadzwoń później.
-No ok.
Nie wiedziałem co robię. Nie trawiłem wódki, ale musiałem się napić. Jeden kieliszek, drugi ,trzeci. Nie panowałem nad tym! Ja wszystkich ranię.

Oczami Pauliny.
Bóle brzucha nie ustępowały. Cały czas biegałam do łazienki i wymiotowałam. Do tego spóźnia mi się okres. Po prosiłam Domii żeby mi kupiła test ciążowy jak będzie wracała z pracy. Po 20 minutach Dominika wpadła jak burza i kazała mi zrobić szybko test. Niestety okazał się on pozytywny. Okłamałam siostrę, ze test był zepsuty. Uwierzyła. Jutro pójdę poszukać jakiejś kliniki by po prostu usunąć te dziecko. Nie chce mieć już nic do czynienia z Nowakowskim. Mimo, ze nadal bardzo go kocham. Ale muszę tak postąpić. Jestem za młoda na dziecko.
Kolejnego dnia z samego rana wyszłam szukać kliniki. Lekarz sam stwierdził,że jestem za młoda i zrobił wyjątek i wykonał aborcje. Po dwóch godzinach wracając do domu zauważyłam skatepark. Zauważyłam tam dwóch chłopaków i jedną dziewczynę. Podeszłam do nich by porozmawiać. Byli bardzo mili Był Yudi, Kastian i Julia. Od razu pierwszego dnia wyciągnęli mnie na imprezę. Wódka lała się litrami i wypalały się tony ganji. Czułam się trochę jak w Sochaczewie. Próbowałam zapomnieć o Piotrku jednak nie potrafiłam. Minął tydzień a ja się nadawałam tylko na odwyk. Byłam przećpana. Katia, dziewczyna Yudiego wyciągnęła mnie z tego. Poznałam ją z moją siostrą. Mnie wygoniły z Bartkiem na zakupy bym złapała świeżego powietrza.

Oczami Dominiki.
Obie z Katią zadzwoniłyśmy po Piotrka by rzucił trening i jak najszybciej przyleciał do Moskwy. Dosłownie wybełkotał że zaraz złapie samolot by pogodzić się Paulą. To było jedyne rozwiązanie. Po powrocie Bartka i Pauliny zamknęłyśmy ją w pokoju w którym czekała na nią niespodzianka.

Oczami Pauliny
Mendy mnie zamknęły w pokoju. Gdy odwróciłam się swoim oczom ujrzałam Piotrka. Był cały zapłakany.
-Paulina,zrobiłem swój największy błąd mówiąc takie rzeczy. Kocham Cię. Mimo że wolałem się tobą opiekować niż chodzić na treningi. Mimo,że trener chciał zerwać ze mną kontrakt. Po tym jak wyjechałaś to załamałem się. Zacząłem pić. Nie wyobrażam sobie już życia bez ciebie i twojej kochanej mordki. Możesz mnie teraz nazwać świnią albo ewentualnie pieprzonym egoistom. Ale ja cię kocham. Nie chciałem cię krzywdzić. Wybaczysz mi?
Odwrócił się w stronę okna. A ja zamiast być zła na niego to po prostu go przytuliłam od tyłu.
-Jesteśmy młodzi i popełniamy wiele błędów. Ja też popełniłam go i pewnie mnie znienawidzisz za to.
-Co zrobiłaś?
-Największy błąd jakim jest aborcja naszego dziecka.
Rozpłakałam się a on zamiast wyzwać mnie od najgorszych przytulił mnie.
-Mamy jeszcze dużo czasu na dzieci. Ale wróć ze mną do Polski, do Rzeszowa, bo bez ciebie tak jakoś pusto.
-No dobrze. Ale obiecaj mi jedno.
-Co tylko chcesz.
-Nigdy mnie nie zostawiaj. Obiecujesz?
-Obiecuję.
Po czym pocałował mnie delikatnie.

niedziela, 16 września 2012

10.


Po powrocie do Rzeszowa w domu zastałam istny syf. Ubrania latały po całym mieszkaniu, a kot nie miał jedzenia w miseczce.
-Piotrek do jasnej cholery tu jakiś huragan był czy co?
-Oj no pakowałem się na szybko i zapomniałem Mruczka nakarmić.
-Chodź do mnie mój ty kochany. Od razu cię nakarmię,a ten zły pan dostanie karę.
-Nie jestem zły- zrobił smutną minę.
-Jesteś jesteś ale tylko ja o tym wiem.
-Za to kot jeszcze trochę poczeka.
Wziął mnie na ręce i kierował się w stronę łazienki. Kopałam go by mnie puścił, ale nie dawał za wygraną. Wszedł ze mną pod prysznic i puścił wodę. Miałam ochotę na początku zabić go za to, ale jednak pocałunkami naprawił wszystko i wybaczyłam mu że jestem cała mokra. Przez niego uzależnię się od pocałunków i od seksu. Chyba za bardzo chce spełnić prośbę mojej mamy. Jednak wszystkie przyjemności przerwał nam dzwonek do drzwi. Kazałam iść Piotrkowi bo ja wyglądałam jak potwór.

Oczami Piotrka.
Gdy otworzyłem drzwi moim oczom ukazali się Dominika i Bartek. Bartek zaczął się ze mnie śmiać bo miałem odwrotnie założoną koszulkę. W tym momencie z łazienki wyszła Paula w mojej koszulce. Oboje spojrzeli na nas w szoku. Paulina przytuliła się do mnie.
-Jesteśmy ze sobą.
-No w końcu. A my przyjechaliśmy też wam coś powiedzieć.
-To walcie śmiało.
-Bo ja i Domii no bo, ok no będziemy rodzicami.
-No to gratulujemy wam. Siadajcie i opowiadajcie jak w Rosji. Chcecie kawy, herbaty czy soku?
-Może być herbata,a ja porywam na chwile moją siostrę.

Oczami Pauliny
Dominika zaciągnęła mnie do sypialni. Widziała,że wieść o tym że będę ciocią nie była mi na rękę. -Ptyśka co jest? Jesteś zła na moją ciąże?
-Nie! Wyjechałaś bez słowa! A co by było gdyby mama chciała cię odwiedzić?
-Ej nie złość się. Po prosu tak wyszło. Nie planowałam tej ciąży i tego wyjazdu. I ciesze się, ze jesteś z Piotrkiem i liczę na to że to już będzie ten twój jedyny.
-Tak samo mówiłaś o Marcinie. A teraz co? On w więzieniu a ja tu w Rzeszowie z chłopakiem który odwzajemnia to co czuje. Mimo, ze przez niego chyba się uzależnię od seksu.
-Od seksu? Przez Piotrka? Hahahahahhahaha no młoda nie spodziewałam się tego po tobie.
Nagle do pokoju wpadł Pit.
-Herbata na stole.
-Już idziemy kochanie.-odparłam i zaczęłam się śmiać.
W salonie Kurki opowiadały nam o Rosji,że Bartek zaczął treningi,że w drużynie jest miła atmosfera. Nagle moja siostra palnęła.
-Paulina? Piotrek to ciebie w ogóle karmi, bo ostatnio jak cię widziałam to miałaś jakieś kształty a teraz wyglądasz jak wieszak. Pit cholera czy ty tego nie widzisz?!
-To jest moja sprawa czy coś jem! Tak schudłam,ale ty wolałaś bzykać się po kątach z Bartkiem niż w Anglii się mną zająć!
Wyszłam na balkon,mimo zimna ponieważ była już połowa września. Stałam tak dobrą godzinę. Nagle poczułam na swoich ramionach ciepło. Odwróciłam się a za mną stał Piotrek.
-Chodź do domu, bo nie chce byś się rozchorowała.
-Najwyżej będziesz musiał się mną opiekować.
-Już się tobą opiekuje.
Przytulił mnie do siebie,a ja dosłownie odpłynęłam i zasnęłam wtulona w mojego kochanego misia. Jednak ta chwila długo nie trwała bo Piotrek musiał iść na trening. Ja postanowiłam się położyć. Po 3 godzinach usłyszałam drzwi czyli Pit już wrócił. Zwlekłam się z łózka i chciałam przygotować mu jedzenie,jednak mój żołądek mi nie pozwolił. Kierowałam się szybko w stronę łazienki,lecz Piotrek zagradzał mi drogę do ubikacji.
-Kurwa! Odejdź bo będę rzygać!
Piotrek jak oparzony się odsunął i pobiegł za mną.
-Wszystko w porządku? Nie za dobrze wyglądasz.
-Nie no może się zatrułam.
-Zadzwonię po lekarza i nie chce słyszeć nie.
-Ehh,ok. Ja idę się położyć do łóżka.
-O nie. Zaniosę cię. Martwię się o ciebie kochanie.
-Nie musisz wszystko będzie dobrze.
-No ja mam nadzieje.
Uśmiechnęłam się do niego. Po czym położył mnie na łózko a on pobiegł szybko zadzwonić po lekarza. Po 15 minutach doktor przyjechał,zbadał mnie i stwierdził, że mam po prostu grypę żołądkową. Kamień z serca, bo już ciąże podejrzewałam. Piotrek zadzwonił do trenera,że przez 3 dni nie pojawi się na treningu,bo musi się mną zająć. Trener był bardzo wyrozumiały i pozwolił mu zostać w domu.
Minęły 3 dni,a ja się czułam jak nowo narodzona. Przybrałam na wadze,bo Piotrek dosłownie pasł mnie jak świnie. Ignaczak codziennie przychodził z Martyną zdając relacje z treningów. Martynie jak widać ciąża służy bo wygląda kwitnąco. Zaprzyjaźniłam się z nią. Również Kosa zaszczycił swoją obecnością mówiąc ze Olka – która była jego sąsiadką, wyprowadziła się z Rzeszowa. Również Bartek z Dominiką dzwonili pytając jak się czuje. A Piotrek za każdym razem mówił ze wyglądam jakby mnie tramwaj przejechał. Parszywa menda. Jednak codziennie musiałam wysłuchiwać z jego ust, że jestem najwspanialsza,najukochańsza i nawet gdybym zaszła w ciąże to by mnie nigdy nie zostawił,tylko brał na każdy mecz. Następnego dnia Piotrka wygoniłam na trening a ja w domu zrobiłam sobie mini SPA. Zaprosiłam również Martynę bym nie czuła się samotna. Nagle dostałam SMS-a. Był on od Marcina. „Przepraszam za tamto, ale nie wiedziałem co robię. Kocham Cię i chce byś wróciła do mnie”. Niestety nie ma nic łatwo. Odpisałam mu „Nie ma szans. Ułożyłam sobie życie na nowo z czystym kontem. Chce cię wymazać z pamięci. Żegnaj na zawsze. I życzę powodzenia w życiu.” Po tym czułam się lepiej. Nastał wieczór a Igła przyjechał po swoją ukochaną odwożąc Piotra do domu którego przywitałam namiętnym pocałunkiem.

Oczami Martyny :
Krzyś postanowił mnie dziś zabrać do pięknej i przytulnej restauracji. Była ona przeurocza. Tylko zastanawiał mnie fakt czemu jesteśmy tam sami (nie licząc kelnerów, kapeli, itp.). Zapytałam Krzyśka:
-Kochanie, czemu jesteśmy tu sami ? Przecież ta knajpka jest taka urocza.
-Bo na dzisiejszy wieczór cała jest dla nas.
-Ale czemu ?
-Reszta atrakcji na później. -myślałam co przygotował dla mnie Igła.
-Co zamawiasz ?
-Poproszę sałatkę z kurczakiem z sosem czosnkowym. Do tego wodę mineralną z cytryną.
-Dobrze, a co dla Pana ?
-Ja poproszę to samo.
Czekając na zamówienia pogrążyliśmy się w rozmowie.
Po skończonym posiłku Krzysiek wstał i uklęknął przede mną.
-Martyno,czy no czy zostaniesz panią Ignaczak?
-Ojej Krzysiu nie spodziewałam się tego. Oczywiście zgadzam się.
Po czym założył mi pierścionek i czule pocałował. Kocham tego wariata. Po udanej kolacji w dobrych humorach wracaliśmy do domu. Podczas powrotu jakiś młody chłopak grał na rynku na gitarze.
-Zatańczysz ze mną kochanie.
-Oczywiście.
Poruszaliśmy się w rytm muzyki. To jest najpiękniejszy dzień mojego życia. Po tańcu Igła dał chłopakowi,który miał ogromny talent nie małą sumę pieniędzy. Widać było w oczach chłopca radość,że może spełni swoje marzenie. Po czym on podziękował i uciekł w ciemną uliczkę ze swoją gitarą.
-Jesteś najcudowniejszą kobietą na ziemi.
-A Iwona?
-Iwona to już przeszłość. Teraz tylko ty się liczysz i nasze maleństwo.
Po czym mnie delikatnie pocałował i wróciliśmy do naszego mieszkania.
_________________________________________________________________________________
Bardzo wam dziękuje ♥ dajecie mi motywacje ♥ i jeśli ktoś czyta i chce być informowanym to niech napisze jakieś namiary by było mi łatwiej ♥ 

piątek, 14 września 2012

9.


-Zamieszkasz ze mną na stałe?
-Jesteś pewien?
-Na 100%, więc jak?
-Jasne, że się zgadzam!
Rzuciła mi się w ramiona. Kocham tę wariatkę. Jednak to przerwał nam burczący brzuch Pauli.
-Misia ja pójdę kupić coś do jedzenia, a ty sobie odpocznij.
-No dobrze leć.

Oczami Pauliny
Podczas nieobecności Pitera postanowiłam uzupełnić swój pamiętnik,jednak moje plany przerwał dzwonek do drzwi. W drzwiach stała Olka. Bałam się jej,ale jednak otworzyłam.
-Jest Piotrek? - odparła sucho
-Nie,nie ma. A coś mam mu przekazać?
-Nie. Zresztą ja do ciebie smarkulo. Piotrek nadal mnie kocha i wróci do mnie lada dzień ,a ty jesteś pieprzoną zabaweczką do przeruchania. Szkoda,że ci za to nie płaci. Jesteś naiwna Zatorska!
-Wynoś się stąd!
Poszła zadowolona z siebie. Nie wiedziałam co mam robić. Spakowałam swojego laptopa i kilka ubrań i zadzwoniłam do Dominiki. Jednak nie odbierała. Dostałam SMS-a „Twój roaming został włączony. Teraz za 0.59 gr./min. Możesz dodzwonić się do Federencji Rosyjskiej”. Że co proszę?! Ona w Rosji?! No to słodko. Postanowiłam pojechać do Pawła do Bełchatowa. Przed wyjściem napisałam tylko karteczkę „Widać ,że byłam twoją zabaweczką. Szczęścia z Olką łajzo!”.Położyłam kartę na stoliku w kuchni i wyszłam. Szłam w stronę dworca PKP. Na dworcu kupiłam bilet i wsiadłam do pociągu cała zapłakana.

Oczami Piotrka
Wróciłem z dużych zakupów. Jednak w domu została mnie głucha cisza. Na stole leżała jakaś kartka. Przeczytałem ją i szybko zadzwoniłem do Igły.
-Igła pomóż mi.
-W czym problem?
-Olka musiała nagadać Paulinie jakiś bzdur a ta uwierzyła i wyjechała!
-Zadzwoń do Dominiki, może ona coś wie więcej.
-A jeśli nie? To co wtedy?!
-Jeśli ci zależy to jej szukaj! Tylko jutro gramy w Bełchatowie sparing więc przygotuj się.
-No dobra. To do jutra.
-No do jutra.
Nie wiedziałem co robić. Dominika nie wiem co z Pauliną, jej mama także. Pierwszy raz w zyciu rozpłakałem się. Nawet kota ode mnie nie wzięła.
-Co kiciuś nasza ukochana pani uciekła?
-Miał
-No to sobie pogadaliśmy.

Oczami Pauliny.
Dojechałam do Bełchatowa. Dawno tu nie byłam. Po drodze z dworca spotkałam Emilkę -dziewczynę Pawła. Gdy weszłyśmy do domu to w salonie prócz Pawła siedział również Konstantin,Michał i Daniel. Oczywiście tradycja SKRY-grali w pokera. Gdy mnie zobaczyli gęba zaczęła im się cieszyć jakby mnie z 30 lat nie widzieli. Cupko mnie tak wyprzytulał jakbym miała nie dożyć jutra. Oczywiście zaczęły się pytania czemu przyjechałam i takie inne. Powiedziałam im prawdę. Wszyscy zapierali się ze Piotrek kocha mnie naprawdę jednak nie chciałam ich słuchać. Zasnęłam zapłakana na kanapie w salonie.

Oczami Pawła.
Gdy moja siostra zasnęła postanowiłem zadzwonić do Piotrka. Ten dopiero odebrał dopiero po 15 razie. W jego głosie było słychać że płakał.
-Pit. Paula jest w Bełchatowie. Mam pomysł jeśli ci oczywiście na niej zależy!
-No to gadaj.
-Jutro zmusimy ją by poszła na ten mecz i po meczu przed wszystkimi kibicami ją przeprosisz i wyznasz jej co na serio czujesz do niej.
-Myślisz że podziała?
-Stary myślisz ze nie znam tego małego gnoma? To będzie idealne.
-Kurde Paweł nie wiem jak ci się odwdzięczę.
-Hmm mam pomysł. Będziesz świadkiem na ślubie moim i Emilki który będzie za rok?
-Stary no jasne!
-To do jutra resoviaku.
-Do jutra bełchatowianie.

Nazajutrz wszyscy łącznie z ojcem wybłagaliśmy by poszła z nami na mecz. Po długich i męczących staraniach udało nam się. Na meczu było widać że Paulina czuła się nieswojo.
Po skończonym meczu wygranym na korzyść Rzeszowa komentator kazał zostać wszystkim na swoich miejscach.

Oczami Piotrka.
Bałem się strasznie jej reakcji,lecz nie mogłem się poddać. Wziąłem głęboki wdech i odszukałem ją wzrokiem.
-Paulina wiem że tu jesteś i chce cię z całego serca przeprosić za całą zaistniałą sytuacje. Nie wiedziałem że ona może posunąć się do tego by ci tak nakłamać. Nigdy bym cię nie potraktował jak zabawki. Zakochałem się w Tobie od pierwszego meczu reprezentacji. Długo skrywałem swoje uczucia do Ciebie. Z dnia na dzień było mi coraz trudniej. W końcu wtedy gdy pod hotelem cię pocałowałem poczułem się lepiej,jednak nastał kolejny ból bo ty uciekłaś. Później chłopacy wymyślili tą randkę po której między nami zaiskrzyło. Przepraszam, jestem idiotą, ze pozwoliłem Ci uciec. Przyjmiesz te przeprosiny? Proszę please.
-Dobrze przyjmę te przeprosiny.
-Jej dziękuje i mam jeszcze jedno pytanie. Zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak!
Podbiegła do mnie i się wtuliła. Teraz wiem, ze nie mogę tego spieprzyć. Cała hala zaczęła bić brawo. Dodatkowo Igła zaczął śpiewać gorzka wódka i do niego cała hala się przyłączyła. I wtedy nasze usta złączyły się w pocałunku. Gdy się odkleiliśmy od siebie jak to zawsze Kosa mówi,zobaczyliśmy na trybunach jej rodziców. Byli szczęśliwi. Dodatkowo dostałem nagrodę za najlepszego gracza meczu. Jednak to się nie liczyło dla mnie. Najważniejsza teraz była Paulina. Od teraz najważniejsza kobieta mojego życia.
_______________________________________________________________________________
Massive thank you ♥ Dziękuje wam bardzo, ze ktoś w ogóle czyta moje wypociny. Jesteś najcudowniejsi ♥ Mimo ostrych hejtów które dostaje codziennie piszę to dla was. To wy dajecie mi siłe do dalszego pisania. Dziękuje jeszcze raz ♥

czwartek, 13 września 2012

8.


Oczami Piotrka
Rano obudziły mnie hałasy z kuchni. Pauliny obok mnie nie było. Gdy wszedłem do kuchni okazało się ze Paulina w dobrym nastroju robiła mi śniadanie. Jej mama była w pracy więc może to ją zmusiło do tego wszystkiego? Nie wiem sam.
-A co ty masz taki dobry humor?
-Jak to? Po prostu zatrzymali i Justynę i Marcina i dostane odszkodowanie. A drugi powód to mama stwierdziła ze jestem na tyle odpowiedzialna bym sama mogła pojechać do Rzeszowa.
-W końcu koniec twoich problemów! Jej jak ja się ciesze.
Przytuliłem ją. A ona tylko mi się wyślizgnęła z rak i uciekła do swojego pokoju. Ja w tym czasie zjadłem kanapki które mi naszykowała. Były przepyszne. Chciałem wziąć swoje rzeczy z pokoju by wziąć prysznic lecz to co zobaczyłem w pokoju doprowadziło mnie do napadu śmiechu. Paulina tańczyła w mojej koszulce w której wyglądała przesłodko. Gdy usłyszała mój śmiech szybko się odwróciła i ze wstydu zrobiła się cała czerwona. Po czym znów się odwróciła i coś odkładała na biurko. Podbiegłem do niej od tyłu i zacząłem całować ją po szyi. Nawet się nie wyrywała wręcz przeciwnie. Z tej bajki wybudził nas dzwonek mojego telefonu. Co za cham ma tak inteligentne wyczucie czasu?! No oczywiście Ignaczak z pytaniem „Kiedy wracam do Rzeszowa i czy chce małego kotka”. Zgodziłem się na tego małego pchlarza to może zrobię niespodziankę Pauli i jej go dam by nie czuła się samotna w Rzeszowie.

Oczami Pauliny
Dziś miałam zacząć nowe życie. Sama w obcym mieście. Póki nie znajdę czegoś swojego to będę tymczasowo mieszkała u Piotrka. Trochę się boję, ale przy nim wiem ze nic mi nie grozi. Co raz bardziej czuje coś do niego. Wzięłam swoje walizki i pudełka i zaczęłam wpakowywać do samochodu. Napisałam Dominice SMS-a że nie mieszkam już w Sochaczewie i by jak tylko mogła odwiedzała mamę. A ona zamiast napisać Ok czy coś w tym stylu to menda napisała czy będzie ciocią. Zabić ją tylko za to. Gdy wkładałam ostatnie pudełko do bagażnika usłyszałam prze szczęśliwą Kaśkę.
-Hej Mycha, zdarzyłaś przyjechać a znów jedziesz?
-Hej kochana. Jadę już na stałe do Rzeszowa. Ta sprawa z Marcinem mnie wykończyła.
-Wiem,plotki się szybciej rozchodzą niż świeże bułeczki.
-I to drugi powód dlaczego chce wyjechać. Bo pewnie jak wyjadę to zaraz będą ględzić ze uciekła stąd bo w ciąży.
-A z kim ja będę na studniówce się bawiła?
-Z Mariką. Przecież też jest fajna. Ale obiecaj mi jedno.
-Tak?
-Że nasza przyjaźń przetrwa wszystko.
-Jasna sprawa mała.
Po pożegnaniu poszłam się przebrać w coś wygodniejszego. Gdy weszłam do łazienki by jakoś ogarnąć te swoje włosy spotkała mnie dość nie zręczna sytuacja a mianowicie firanka od prysznica spadła i niechcący zauważyłam to i owo. Najgorsze było w tym wszystkim to ze jakoś nie było mi spieszno wychodzić z tej łazienki. Jednak mama wróciła z pracy i szybko poleciałam jej pomóc z zakupami. Moja mama zaczęła się śmiać ze z koloru twarzy przypominam raka. Obie zaczęłyśmy się śmiać. Chyba Piotrek to usłyszał bo zaraz był już w kuchni. Na szczęście już był ubrany. Po tym musiałam się pożegnać z mamą by na wieczór być w Rzeszowie. Widać było że moja mama bardzo polubiła Piotrka i dała mu jakąś karteczkę. Po czym wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy. Całą drogę dopytywałam się o karteczkę a on mi nie odpowiadał tylko zmieniał temat. Parszywa menda. Po parogodzinnej jeździe w końcu dojechaliśmy, ale zamiast iść do domu to poszliśmy do knajpki z japońskim jedzeniem. Dołączyli do nas Igła z Martyną. Było dużo śmiechu tym bardziej że nie umiałam jeść tymi pałeczkami. A fakt że każdy z nas prócz Martyny wypił za dużo sake* to nie wiedzieliśmy co robimy. Gdy wracaliśmy już z Piotrkiem a raczej toczyliśmy się do jego mieszkania. Gdy już dotarliśmy do domu to Pit padł na łóżko. Położyłam się obok niego i palcem rysowałam po jego brzuchu. Wywołałam wilka z lasu. Zaczął mnie powoli całować. Odwzajemniłam go ale na początku się bałam co będzie dalej. Przerwał po czym spojrzał mi w oczy i zapytał czy tego chce. Kiwnęłam głową ze tak. Wrócił znów do całowania. Powoli zdjął ze mnie koszulkę. Nie byłam mu dłużna. Swoimi ustami schodził co raz niżej od szyi po dekolt przez brzuch aż zdjął mi moje szorty. Może to wszystko dzieje się za szybko? Nie myślałam w tym momencie o tym. Liczył się teraz tylko on. W końcu poczułam go w sobie. Był taki delikatny. Po tym wszystkim oboje zasnęliśmy szczęśliwi. Gdy rano obudziłam się to Piotrek jeszcze smacznie spał, więc postanowiłam zrobić mu śniadanie. Założyłam jego koszulkę i udałam się do kuchni. W lodówce znalazłam tylko jajka, kawałek jakieś kiełbasy. Postanowiłam że zrobię jajecznice.

Oczami Piotrka.
Przebudził mnie zapach docierający z kuchni. Założyłem swoje bokserki i udałem się w kierunki zapachu. Zauważyłem że Paulina coś pichci. Przytuliłem ja od tyłu, a ona się odwróciła i mnie pocałowała. Czy coś ominąłem?
-Jak się spało myszko?
-A dobrze. A tobie?
-Z tobą świetnie.
-Teraz siadaj i jedz nim wystygnie a i proszę tu twoja herbata i posłódź sobie bo nie wiem ile słodzisz. A i co ci moja mama napisała na karteczce?
-No dobra powiem ci bo mnie zamęczysz. Mam się tobą zaopiekować i pilnować by żadna krzywda ci się nie stała i że bez wnuka mamy nie wracać.
-Że co?! Moja mama tak napisała?
-No tak. - pokazałem jej karteczkę na co oboje wybuchliśmy śmiechem.
-Moja mama jest taka kochana.
Po tym ona udała się do łazienki a ja szybko napisałem Ignaczakowi by przyniósł mi tego kotka. Po 10 minutach Krzysiek był już z malutkim czarnym kotkiem z małą białą plamką przy niebieskich ślipiach. Po czym o szybo wyszedł bo usłyszeliśmy ze Paulina wychodzi z łazienki.
-Paula chodź na chwile.
-Słucham cię.
-To dla ciebie,byś się nie czuła samotna jak będę na treningach.
-Jej jaki śliczny. Jesteś taki kochany.
-Hehe przesadzasz. I mam jedno małe pytanie?
-No mów.

środa, 12 września 2012

7.


Gdy obudziłam się rano to Piotrka już nie było. Na stoliku obok łóżka leżała karteczka „Dziękuje za ten mile spędzony wieczór. Do zobaczenia na lotnisku. Buziaki. Piotrek” Uśmiechnęłam się pod nosem. Niby kawałek papieru a sprawił mi tyle radości. Gdy zwlekłam się z łóżka to zaczęłam się pakować. Zajęło mi to bardzo szybko, więc wzięłam relaksującą kąpiel. Gdy szłam w kierunku łazienki dostałam SMS-a od Marcina. „Lepiej nie wracaj do Sochaczewa bo cię zabiję suko!” Po tej wiadomości szybko zadzwoniłam do Piotrka. Powiedział ze zaraz po powrocie do Polski pójdzie ze mną złożyć zeznanie na policji. Nie wiem jak ja mu się odwdzięczę. Po dwóch godzinach byliśmy już wszyscy na lotnisku. Bartek z Dominiką lecieli do Wrocławia, a ja zresztą lecieliśmy do Warszawy. W samolocie grałam z Dzikiem i Kosą w karty. A Piotrek był jakiś zamknięty w sobie. W pewnym momencie poczułam się strasznie zmęczona. Wtuliłam się w Pita i zasnęłam. Obudził mnie śmiech Igły i Martyny – nowej lubej u boku naszego kochanego Igiełki. Okazało się że lądujemy. Nie chciałam wracać do domu. Bałam się strasznie. Na Okęciu każdy rozdzielił się w swoim kierunku. Po mnie Piotrka i Pawła przyjechał mój tata. Było dość niezręcznie bo z ojcem widziałam się ostatnio w święta. Gdy dojechaliśmy do Sochaczewa to żołądek podskoczył mi do gardła. Bałam się jak diabli tego idioty. Szybko podjechaliśmy pod dom. Mama już stała u progu i czekała na mnie. Mocno się w nią wtuliłam i się rozpłakałyśmy obie. Przedstawiłam jej Piotrka i uświadomiłam ją że na jakiś czas u nas pobędzie. Dziwne,że nie miała nic przeciwko. Podczas obiadu powiedziałam mamie, ze nie jestem z Marcinem i że grozi mi śmiercią. Mama chciała już dzwonić na policje jednak ją powstrzymałam. Po obiedzie pokazałam Piotrkowi mój pokój w którym będzie spał a ja będę spać na podłodze. Nagle znów dostałam wiadomość „Dziwko wiem ze jesteś w domu. Albo dziś dasz kasę albo nie ujrzysz kolejnego dnia!” Rozpłakałam się jak dziecko. Piotrek mnie szybko przytulił i zawołał moją mamę prosząc ją by zadzwoniła na policje. Bałam się tego wszystkiego. Po 20 minutach była policja w naszym domu. Wszystko im opowiedziałam. Dobrze ze Piotrek był obok bo pewnie bym stchórzyła. Po wszystkim usiadłam w ogródku z blokiem i zaczęłam rysować. Nie był to idealny rysunek ale jednak trochę mi zajął. Przedstawiał on mnie i Piotrka jako parę. Nie wiem czemu mnie tak natchnęło. Nie widziałam kiedy zasnęłam. Obudziłam się na łóżku, a obok mnie siedział Piotrek z ciepłą czekoladą. Odstawił kubek na stolik i delikatnie mnie pocałował w czoło.
-Musimy porozmawiać.
-Mam się bać?
-Nie chyba.
-No to zamieniam się w słuch.
-No to ok. Odkąd pierwszy raz się spotkaliśmy na meczu to nie mogę przestać o Tobie myśleć. Bardzo mi się podobasz. Jednak wiem ze na razie nie chcesz się angażować tym bardziej że oboje jesteśmy po nie udanych związkach. I jeszcze fakt że jesteś taka piękna,mądra. Możesz mieć każdego a nie beznadziejnego siatkarza, który już na początku spieprzył wszystko.
-Piotrek nie jesteś beznadziejny! Ja po prostu nie wiem co ja mam ci powiedzieć!
Rozpłakałam się, a on mnie przytulił. W jego szaro-niebieskich oczach zobaczyłam strach i niepewność. Wtuliłam się w niego jak w pluszowego misia. Nagle dostałam SMS-a „Suko twoje minuty są już policzone! Przez ciebie moje dziecko straci ojca!”. Rozryczałam się na dobre. Piotrek mnie uspokajał,jednak nie pomagało. Powiedział o tym mojej mamie. Ta tylko zgarnęła mnie do siebie do pokoju na rozmowę.

Oczami Piotrka.
Gdy Paula poszła do mamy porozmawiać,to ja usiadłem na łóżku i nie wiedziałem co robić. Zacząłem przeglądać jej zdjęcia na biurku. Jednak moja uwagę przykuł gruby blok z rysunkami. Od razu pierwszy ukazał mi się rysunek który przedstawiał mnie i ją jako parę i kawałek jakiegoś tekstu „Wyłoniłeś się z tłumu, gdy ulicą beztrosko szłam
 Twoje światło poraziło mnie w dzień
 Twój oddech to mój tlen, który we mnie ma swe lokum
 A ja wpadłam w niepokój
 No bo jak mogę chcieć myśleć o kimś kto nie zna mnie
 Brak mi twego widoku
 Nieodporny mam rozum...”
Czemu ona skrywa swoje uczucia. A jeśli chodzi tylko o przyjaźń. Usłyszałem kroki więc odłożyłem blok i usiadłem na łóżku. Paulina wróciła w trochę lepszym humorze niż wyszła z pokoju.
-Piotrek nie wiem czy się ucieszysz ale mama zaproponowała mi przeprowadzkę do Rzeszowa. Cieszysz się?
-Ciesze to mało powiedziane. Najchętniej bym skakał do góry ale szkoda sufitu.
Na te słowa zaczęła się śmiać. Jej melodyczny głos bł taki cudowny,nie do opisania. Jeszcze fakt że będzie mieszkała w Rzeszowie mnie bardziej pocieszył. Było już późno więc oboje zbieraliśmy się do spania. Paula spała na materacu na podłodze a mi dosłownie rozkazała spać na łóżku. Jednak nie miałem serca i wziąłem ją na łóżko. Przebudziła się i pocałowała mnie delikatnie w policzek po czym oboje zasnęliśmy.

niedziela, 9 września 2012

6.


Następnego dnia obudził mnie dźwięk telefonu. Był to SMS od Piotrka. Niby zwykła uśmiechnięta buźka a daje tyle radości. Zobaczyłam ze mojej siostry nie ma. Zresztą odkąd jesteśmy w Londynie to wcale mnie to nie dziwi. Był 8 sierpnia. Czyli dzień meczu o wszystko. Postanowiłam wspierać cały dzień chłopaków i ich motywować. Napisałam Pitowi czy moglibyśmy się spotkać bo chce z nim porozmawiać. Nie minęły 3 minuty a dostałam SMS-a „Czekam pod hotelem. :)”. Ogarnęłam szybko jakiś dres i zrobiłam byle jakiego koka. Zeszłam szybko na dół. Czekał już na mnie z małym bukiecikiem.
-Dla pięknej dziewczyny.
-Piotrek dziękuje,ale nie musiałeś.
-Nie musiałem,ale chciałem. Chodź do nas. Bo w pokoju zostawiłem Bartka z twoją siostrą.
-To tam ta małpa się znalazła.
Oboje zaczęliśmy się śmiać. Gdy doszliśmy pod drzwi pokoju Piotrka dało się usłyszeć dziwne dźwięki. Weszliśmy po cichu do pokoju i naszym oczom ujrzeliśmy Dominikę i Bartka całkiem nagich w niezręcznej sytuacji. Oboje wybuchliśmy nie kontrolowanym śmiechem. Oboje byli na twarzach czerwoni ze wstydu.
-To kiedy będę ciocią?
-Yyy.
-Hahhaha Nie zabezpieczyli się.
-Zabezpieczyliśmy się więc japa tam! Dajcie nam chwile by się ubrać!
-Spoko siostra i przyszły szwagrze hahaha.
-Bardzo zabawne dosłownie koń b się uśmiał.
-Jeśli Pit się śmieje to znaczy że to na serio było śmieszne.
-Wont mi z pokoju!
Oboje z Piotrkiem wyszliśmy powstrzymując śmiech. Na korytarzu spotkaliśmy Igłę z jakąś młodą dziewczyną. Wyglądała na ok.20 lat. Była to wysoka brunetka. Czy nasz kochany Krzysiu ma kochankę? Piotrka tez widok wcale nie zdziwił czyli coś wie.
-Piotrek co to za dziewczyna szła z Ignaczakiem?
-A co cie tak ciekawi?
-Bo wydawało mi się ze ma żonę.
-Igła i Iwona są już po rozwodzie, a ta dziewczyna co z nim szła jest z Krzyśkiem w ciąży.
Na te słowa aż się zakrztusiłam. Byłam w szoku. Ale życie pisze różne scenariusze. Jednak musiałam się z Piotrkiem rozdzielić bo on miał jeszcze trening przed meczem a ja nie chce go dekoncentrować jako przyjaciółka. Na pożegnanie dał mi buziaka w czoło, co wyglądało komicznie przy moim wzroście.

Oczami Piotrka
Na treningu byłem dziwnie wyluzowany. Nie martwiłem się jaki będzie wynik bo wiedziałem ze ona cały czas będzie przy mnie. Dla mnie największą nagrodą nie będzie przejście do półfinału tylko Paula. Chciałbym by ta wariatka była moją dziewczyną, lecz pewnie to za wcześnie i w ogóle. Nadszedł czas meczu. Niestety kiepsko zaczęliśmy. Przegrywaliśmy. Podczas przerwy technicznej widziałem strach w jej oczach. Widać ze trzyma wraz z siostrą za nas kciuki. Niestety mecz się skończył z wynikiem niekorzystnym dla nas. Musimy pożegnać się z marzeniami o Olimpijskie złoto w tym roku. Podbiegła do mnie ze łzami w oczach,wtuliła się we mnie. Zamiast głupie nic się nie stało,to gratulowała mi ze walczyłem do końca. Nawet nie zauważyliśmy gdy cała hala opustoszała. Spojrzałem w jej zapłakane oczy. Wytarłem jej łzy z policzków. Lekko się zarumieniła. Gdy chciałem ją pocałować to na nasze nieszczęście ochrona nas wyprosiła informując ze zaraz zaczyna się kolejne spotkanie tym razem Niemcy-Bułgaria. Po tym wszystkim poszliśmy do niej. Jak zwykle chyba Dominiki nie było w pokoju. Z szafki wyciągnęła 2 piwa. Na początku odmawiałem, ale później przypomniało mi się ze na drugi dzień nie mam treningu więc mi nie zaszkodzi, ale wiem że nie mogę się upić. Podczas gdy opowiadałem jej jak poznałem moja byłą spojrzałem na nią. Spała wtulona we mnie. Nie chciałem żeby to się kończyło muszę w końcu poprosić ją o to by została moją dziewczyną. Ja nie potrafię tak dłużej trzymać tego w tajemnicy. Nagle rozległ się dźwięk SMS-a. Paula się przebudziła i go odczytała. Rozpłakała się.
-Mycha co jest?
-Co jest?! Ten skurwysyn powiedział że jak mu nie pożyczę 4 tysięcy na długi za narkotyki to mnie zabije.
-Musisz wracać do Sochaczewa?
-Muszę. Tęsknie za mamą ale się boję! Boję się śmierci!
-Z tego co wiem na treningi wracam na koniec miesiąca mogę pojechać z tobą ale nie wiem czy ty tego chcesz.
-Jej jesteś kochany! Taki przyjaciel jak ty to skarb.-wtuliła się we mnie.-Ale jeszcze co z Domii. Boje się ze jej też coś może zrobić!
-Bartek ją zabiera do Wrocławia z tego co mi ględził na treningu więc o to się nie martw.
-Nie wiem jak ja ci się odwdzięczę za wszystko.
-Nie musisz. Wystarczy twój uśmiech.
Podczas gdy tak rozmawialiśmy oboje zasnęliśmy wtuleni w siebie.

poniedziałek, 3 września 2012

5.


Gdy rano przebudziłam się mojej siostry nie było w pokoju. Leżała na stoliku tylko kartka „Jestem z Bartkiem. Nie martw się. O 17 wszyscy spotykamy się w pizzerii. Buziaki Domii ♥”. No fajnie mogę cały dzień leniuchować. Spojrzałam na zegarek była godzina dwunasta. Postanowiłam się przebrać. Założyłam krótkie dżinsowe spodenki i koszule bez ramiączek. Włosy lekko skręciłam. Gdy spojrzałam na wyświetlacz w telefonie pokazywał godzinę czternastą. Poszłam się przejść na spacer, było przyjemnie. Doszłam na plac zabaw. Zachowywałam się jak mała dziewczynka. Zjeżdżałam na zjeżdżalni, kręciłam się na karuzeli i bujałam na huśtawce. Nagle usłyszałam czyjś śmiech. Odwróciłam się i zobaczyłam Piotrka. Podszedł do mnie i nieśmiało się przywitał.
-Hej Paula.
-Hej Piotrek. Co tu cię sprowadza?
-A wiesz muszę ci coś oddać.
-Yyy co takiego?
-Pamiętasz. Zgubiłaś tą rzecz w dniu pierwszego meczu tu w Londynie. Jeśli zgadniesz to dostaniesz.
-Jedyną rzeczą którą tu zgubiłam to pamiętnik i radość z życia.
-I parę kilogramów.
Oboje wybuchliśmy śmiechem.
-Ok chodzi o twój pamiętnik. Przepraszam że go przeczytałem ale szukałem właścicielki.
-Nie no ok. Spoko zrobiłeś to w słusznym celu. Ale zabije cię jak powiesz Domii że paliłam marihuanę
-Spokojna twoja rozczochrana,ani słówka jej nie powiem. To jak idziemy na tą pizze? Bo znajac tych wszystkich żarłoków to pewnie już wszystko wyjedli.
-No spoko. Od rana nic nie jadłam.
Szliśmy cały czas w dobrym humorze. Gdy doszliśmy do pizzerii okazało się że nikt nie przyszedł. Próbowałam się dodzwonić do siostry – cisza. Pit dzwonił po chłopakach tak samo nic. Nagle Pit dostał SMS-a i wybuchnął śmiechem. Sam dał mi przeczytać i zaczęłam się chichotać. Treść brzmiała następująco „Miłej randki gołąbeczki. Każdy widzi ze ciągnie was ku sobie. Mamy nadzieje że nasz pomysł wam się spodoba.” Dosłownie chciałam już wyjść z tej pizzerii, lecz Piotrek mi nie pozwolił. Trudno- pomyślałam -zjem tą pizze i nie będę robiła mu przykrości. Jednak okazało się zabawnie. Opowiadaliśmy sobie kawały, różne śmieszne historie i nim się nie obejrzeliśmy była już dwudziesta pierwsza.
-Piotrek ja już będę szła do domu.
-Nie wygłupiaj się chcesz iść sama po Londynie? A jeśli coś by ci się stało? Nigdy bym sobie tego nie wybaczył.
-Jeśli oni myślą że jesteśmy na randce to może jeszcze jakiś spacer nad jezioro?
-Ej no to ja powinien zapyta, ale jasne można iść.
Piotrek był inny niż Marcin. Był taki kochany i bardzo miły. I w dodatku nie zmusza mnie do niczego. Jego nieśmiałość jest taka słodka. Mimo że było ciemno to postawiłam wskoczyć do jeziora i poudawać ze się utopiłam. Nie wychodziłam spod wody przez 20 minut w końcu poczułam że Piotrek wskakuje i mnie wciąga na rękach.
-Paulina przepraszam! Nie powinienem puścić cię byś wskakiwała do tego jeziora!
Czułam jak zaczął robić mi usta-usta i nie wytrzymałam pocałowałam go I on też odwzajemnił mój pocałunek. Na początku delikatnie a później co raz bardziej namiętnie. Gdy już przestaliśmy zauważyłam lekkie rumieńce na policzkach Piotrka. Czułam ze w ten pocałunek wkładał całe serce. Nagle poczułam że mi zimno. Podarował mi swoją bluzę. Postanowiliśmy oboje że to co między nami się zdarzyło zostanie naszą tajemnicą.