piątek, 30 listopada 2012

26.


Wpadłam w szał zakupowy! Przymierzyłam już stertę ubrań jednak ciągle coś mi nie pasowało w każdym ciuszku. Zdecydowałam się na jeansy, prostą czarną bluzkę + spódnicę, koralowe legginsy i czarną spódnicę. Muszę przyznać troszkę zaszalałam. Piotrek dzielnie nosił moje torby z zakupami. Odwiedziliśmy jeszcze Tesco, szybko zapełniliśmy koszyk i zapłaciliśmy. Około 16 byliśmy pod domem. Pit wyciągnął zakupy z bagażnika, a ja swoje nowe ciuszki zaniosłam do pokoju. Rozpakowałam zakupy do lodówki i szafek. Kupiliśmy również truskawki, w końcu był sezon na nie. Przypomniałam sobie, że Michał ma wieczorem przyjść. Wykorzystałam owoce do zrobienia truskawkowych węży. Piotrek przypomniał sobie, że w bieżącym miesiącu nie zapłaciliśmy rachunków. Pozbierał papiery i pojechał do banku opłacić. Nie wiem dlaczego ale bałam się o niego, miałam jakieś przeczucie, że Marcin będzie się kręcił wkoło nas po ostatniej akcji i jego słowach…
Przy Piotrku czuję się szczęśliwa i bezpieczna. Wrócił po około pół godzinie.
Siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy TV aż nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Domyśliłam się, że to pewnie Michał. Poszłam otworzyć drzwi a przed nimi moim oczom ukazał się wielki, różowy tort, który zasłaniał twarz Winiara! Moje oczy o mało nie wyskoczyły! Michał odchylił lekko głowę i się nieśmiało uśmiechnął
-Możemy? –zapytał
-Yyy… jasne wchodźcie. –po kolei weszli Michał W., Igła, Wlazły, Dzik, Lotman, Bartek Kurek, Alek Atanasijević, Bąku, Kosok, Michał Ruciak – z wszystkimi przywitałam się całusem w policzek i wodziłam za nimi wzrokiem nie mogąc uwierzyć w to co się przed momentem stało. W drzwiach na końcu stał nasz Pawełek
-A ja też mogę? –uśmiechnął się tak jak to tylko on potrafi
-Jak już jesteś to weź zostań –wyszczerzyłam się, pocałowałam jak resztę w policzek i mocno przytuliłam.
-Siostra wczoraj się widzieliśmy nie musisz mnie tak ściskać –pokazał rząd śnieżnobiałych ząbków
-Powiedział co wiedział –i dostał kuksańca przez ramię. Siatkarze weszli do salonu, przywitali się z Piotrkiem, który delikatnie mówiąc był zaskoczony taką ilością chłopaków. Przyznam szczerze, że do mnie również nie docierało to, że tylu znakomitych siatkarzy jest w NASZYM domu!
-A więcej to Was mama nie miała? -zapytał  Piotrek
-Piotruś ty tutaj nie wybrzydzaj tylko nas rozgość –rzekł Ignaczak
-No właśnie –wymruczał Misiek W. zza tego zacnego tortu
-Jasne, przepraszam, siadajcie –odpowiedziałam. Każdy z nich trzymał w ręce torebkę z prezentem. Ustawiła się kolejka do mnie, podarowali pakunki i wyprzytulali mnie. Podziękowałam grzecznie i zerknęłam co w każdej z nich jest. Mariusz dał śliczne, małe buciki +stroje Skrzatów. Zaczęły się gwizdy, że jak dzieciaki będą chodzić w stroju Skry przecież tatuś to Resoviak! Ale Paweł wybronił się dając jasno do zrozumienia, że wujek broni tych barw. Wśród prezentów znalazło się kilka par śpioszków, sukienek lub bodów z bohaterami popularnych kreskówek i podpisami typu „Wujek Aleks bardzo Cię lubi”, „Wujek Dziku kocha Cie Szkrabie”, „Rośnij szybko bo tatuś się starzeje a ktoś w siatkę grać musi” rozbawiły mnie te prezenty.
-Ejj ale skąd wiecie że będę miała bliźniaki?
-Podsłuchałem jak Piotrek powiedział Bartkowi na weselu –wyszczerzył się Winiar robiąc słodką minę #2
-Ej ale jak mogliście mi nic nie powiedzieć!? –oburzył się Zati
-Bo to miała być niespodzianka –odpowiedział Piotrek
-Kochanie a Ty się już nie odzywaj, bo właśnie widzę jak Ty umiesz utrzymać niespodziankę. –całe towarzystwo wybuchło niepohamowanym śmiechem. Piotrek przyniósł szklanki na stół i soki. Nie spodziewaliśmy się takiej zgrai gości ale jak na razie wystarczyło miejsca i trunków.
-Pawełek a może zrobiłbyś wątrobie niespodziankę i napił się wody? –wyszczerzyłam się
-Paulinka, moja kochana siostrzyczko najmłodsza jakbyś nie zauważyła ja piję wódę tylko ta jest inna przez „Ó” kreskowane – wyszczerzył się
-Takie małe a takie złośliwe –dorzucił Iglasty
-Wcale nie jestem mała! Tylko niska! -strzeliłam focha, ale Krzysiek podleciał do mnie i zaczął ściskać.
-Paulina a dlaczego nie mówiłaś nic, że jedziecie na wakacje? –odezwał się mój brat
-Wszyscy już wiedzą że byliśmy nie całe 3 dni na Majorce i ich nie poinformowaliśmy?
-A czemu aż tak daleko na wyspy? Ja w tym roku byłem na Mazurach. Mówię wam cudnie było –dołączył się Winiarski
-Michał a znasz piosenkę Wakcje na Mazurach ? –zapytał Kubiak
-No ba, a znasz kogoś kto nie zna tego mazurskiego hitu? –wyszczerzył się
-Misiu a z kim byłeś na wakacjach? –wtrącił się Bąkiewicz
-Z Dagmarą, Olim i … teściową –powiedział ściszonym głosem. Wszyscy wybuchnęli śmiechem oprócz mnie. Bo nie wiem co w tym było śmiesznego?
-Widać, że większość a muszę ze smutkiem przyznać, że chyba wszyscy myślicie jedna częścią waszego ciała!? –powiedziałam i dalej broniłam Winiara który stał się obiektem śmiechu. –Pomyślcie logicznie Babcia zajmuje się Olikiem a Misiek ma czas tylko dla żony –Michał puścił do mnie oczko a Igła zbył nas ‘oj tam oj tam’ i zaczęli opróżniać kolejna butelkę.
Zabawa rozkręciła się na dobre. Dj Winiar dorwał się do bumbox’a i zapodawał muzę. Na pierwszy ogień poleciała piosenka, nie odbyło się bez hitu Skrzatów 'mówię ci hello a potem good bye' bełchatowianie lekko rozluźnieni przez procenty zaczęli śpiewać, najbardziej chciało mi się śmiać z Aleksa, który kaleczył nasz język.
-Bartek a Dominika wie co się urodzi? –zapytałam
-Nie –odpowiedział rozbawiony. Mogłam sobie wyobrazić co się będzie działo jak się dowie, że siatkarze wiedzą a ona nie… jednak w tym momencie się nie przejmowałam. W miedzy czasie chłopcy wznosili już co najmniej 8 toast za zdrowie maluchów. Co niektórzy wolnego stanu chcieli dotykać brzucha a Piotrek tylko puszczał piorunujące spojrzenia. Mój zazdrośnik. 
-Jak się udało was razem zebrać? –musiałam o to zapytać. Wszyscy wskazali palcem na Miśka W.
-No co? Zadzwoniłem do wszystkich, że gramy mecz charytatywny w Rzeszowie, miało nas być 11 + Piotrek czyli meczowa 12. Spotkaliśmy się w centrum i dogadaliśmy szczegóły „meczu”. Jeśli bym nie podszedł takim sposobem to zapewne połowie z nich baby by nie dały wyjść z domu – Misiek zaczął mrużyć w moją stronę tymi swoimi obłędnymi oczyskami którym nie potrafiłam się oprzeć, ale Dagmara mnie ubiegła pomyślałam sobie w duchu haha. Przypomniałam sobie o truskawkowych wężach, które zrobiłam ale nie spodziewałam się, że taka ilość gości przybędzie. Podałam je na stół najpierw zaczęły się wszelkie żarty, kpiny itp. Ale po około 2minutach nie widziałam ani jednego węża. Chłopaki dalej w siebie wlewali napoje. Piotrek dzielnie oszukiwał towarzystwo wlewając do kieliszka Sprite. W końcu następnego dnia mieliśmy jechać do mojej mamy. Rozkroiłam też piękny tort, który siatkarze nam przynieśli. Podeszłam do Piotrka i wpakowałam mu się na kolana. Igła zaczął stroić sobie żarty z mojego już dosyć dużego brzuszka a że siedział obok nas wpakowałam mu palce w żebra.
-Ała! To bolało!
-I prawidłowo, miało boleć  Krzysiu –zaśmiałam się
-Chłopaków się nie bije! Ich się całuje! Oo! –zrobił minę małego dziecka, któremu mama nie kupiła lizaka
-Ojj już dobrze –wpakowałam się na kolana Libero i dałam całusa w policzek. Krzysiek teatralnie mnie przytulił
-Ej a wy co? –i w tym momencie Piotrek zaczął mnie łaskotać. Między Krzyśka a Piotrka wpakował głowę Winiar na którego nakrzyczałam myśląc, że to on doprowadza mnie do tych tortur
-Na mnie się nie krzyczy! Mnie się przytula! –zrobił smutną minkę
-Oho następny! Dobrze Michałku już pędzę Cię przytulić –uśmiechnęłam się, wstałam i przytuliłam polskiego Gotye’go
-Teraz to ja rozwód z Toba biorę! Najpierw stary Iglasty, teraz model polskiej ligi –powiedział Piotrek. Szczerze? Mnie to rozbawiło. Chłopaki kłócili się o mnie?!
-Jeszcze nie jestem twoja żoną –pokazałam mu język. -Kotek ale ty wiesz że ja jestem tylko Twoja? I pamiętaj mój mąż będzie miał zajebistą żonę! –po czym wpiłam się w jego usta. Wszyscy nagle zawiesili swój wzrok na nas i zaczęli buczeć, gwizdać itp. Bo przecież oni nigdy w życiu się nie całowali. No jak dzieci!
-Winiar a jak Ty poznałeś Dagmarę? –zaczął wypytywać go Dzik
-hahahahaha a co Ty taki ciekawy?  Zaczęły się krzyki „Weź powiedz, weź powiedz”
-No dobra, ale nie wiem po co wam to wiedzieć?
-Jak to po co? Chłopcy od samego mistrza chcą się uczyć sztuki podrywu –wyszczerzył się Piotrek
-Pewnego pięknego dnia troszkę ją śledziłem. Wyszła ze sklepu i trzymała w ręce Tymbarka. Szła w stronę parku. Usiadła na ławce i zaczęła odkręcać. Podszedłem i powiedziałem „Daj przeczytać co jest napisane?” nie patrząc co jest napisane podała mi zakrętkę z rumieńcem na twarzy. Przeczytałem spojrzałem na nią,  pocałowałem i odszedłem oddajać zakrętkę. Chwilę nie wiedziała co się przed momentem stało w końcu przeczytała „Jeśli ją kochasz to pocałuj”. A później już jakoś samo poszło – i strzelił ten swój uśmiech #4
-Ach jak romantycznie, takim oczom jak twoje sama bym się nie potrafiła oprzeć –nie wiem dlaczego to powiedziałam ale poczułam jak oblewa mnie rumieniec.
Postanowiłam zamówić kilka dużych pizz dla całego towarzystwa, bo mimo zrobionych w tym dniu zakupów nie wykarmiłabym ich. Po około 40minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Zapłaciłam dostawcy należną sumę i położyłam jeszcze gorące pudełka na stole. Podałam talerze i chociaż chwilę była cisza gdy jedli. Ale te żarłoki w mgnieniu oka pochłonęli trójkątne placki i z powrotem zaczęli pić rozmawiając i śpiewając w miedzy czasie.
-Bartek a Dominika wie gdzie Ty jesteś? –zapytałam
-Tak, jestem na meczu –odpowiedział lekko pijany
-I ty w takim stanie wrócisz do domu? Przecież ona cie zabije
-No coś ty, jak jesteśmy na meczach to mamy zapewniony hotel zawsze –przytulił mnie ledwo stojąc na nogach. –Chłopaki prawda, że zostajemy na noc w tym hotelu po meczu, nie? Wszyscy równo ryknęli na zgodę. No to zapowiadała mi się noc z głowy. Nasz sponsor –Orzeł, którego mianował Igła zaczął dyskusję z Paulem Lotmanem na temat gier szczególnie mistrzowskiej Ruciaka – Diablo. Niektórzy już zasnęli na siedząco.  Winiar prowadził dyskusję z  Piotrkiem nt. ojcostwa.  Michała wzięło na wspomnienia jak to nie było go przy narodzinach Oliwiera. Usiadłam dalej od nich i się przysłuchiwałam jak Misiek udziela rad jak się zajmować dzieckiem. Wyglądało to komicznie. Przed 1 w nocy zaczęłam się zbierać do spania. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam największy strój jaki miałam reprezentacji i wpakowałam się na łóżko.  Piotrek jeszcze siedział z najtwardszymi chłopakami którzy nie spali. Już zasypiałam jak do pokoju wparował Paweł a po nim wszedł do pokoju Mariusz i wpakowali mi się do łóżka.
-Chłopcy a co wy tutaj robicie?
-Przyszliśmy spać –odpowiedzieli radośnie. Czułam od nich woń gorzały.
-Wypad mi stąd- i zaczęłam kopać po nogach. Musiało to śmiesznie wyglądać. –Macie do wyboru dwa pokoje, kanapę w salonie i podłogę gdzie tylko zapragniecie a teraz żegnam panów. Dobranoc. –cmoknęłam w policzek i pogoniłam. Wyszli posłusznie a ja zasnęłam. Piotrek dołączył do mnie za jakiś czas. Obejmując mnie przy okazji obudził. Zerwałam się nagle i spojrzałam kto wpakował mi się na łóżko
-A to Ty. Która godzina? –zapytałam
-Tak, to tylko ja. Dochodzi 2
-A co tak cicho?
-Wszyscy już spadli i śpią
-Aha, dobrze to my też chodźmy spać jutro czeka nas dość daleka droga.
Przebudziłam się około 5 w celu udania się do toalety. Nie wiem jak w naszej sypialni znalazł się Ignaczak którego ręka spoczywała obok mnie na łóżku. Zrzuciłam delikatnie jego kończynę i udałam się do miejsca do którego miałam zamiar się wybrać. Zanim doszłam do łazienki musiałam ominąć kilka przeszkód  - czyli śpiących chłopaków w przeróżnych pozycjach. Nie mogłam oprzeć się pokusie, aby nie udokumentować  tego.  Zrobiłam kilka zdjęć i wróciłam na łóżko, nie budząc nikogo.
Po 7 kilka minut wstałam. Zaczęłam się ubierać. Posprzątałam szklanki i talerze z salonu, kuchni i wszystkich pomieszczeń gdzie w nocy zostawili imprezowicze. Nie chcący spadły mi sztućce na podłogę przez co obudziłam cała 12. Wszyscy jak jeden mąż wpadli do kuchni i błagali o wodę. Podałam im szklanki i kilka butelek. Prosili aby mówić do nich szeptem bo głowy im pękały. Tylko ja z Piotrkiem czuliśmy się znakomicie. Zrobiłam im śniadanie czyli dużo jajecznicy i tosty z szynką i serem. Chłopcy grzecznie siedli przy stole i czekali na posiłek.
-Moja najukochańsza  szwagierko a czy mógłbym prosić o filiżankę kawy? –błagał Bartek
-Jasne Bartuś –uśmiechnęłam się. Nie piłam podczas ciąży i zapomniałam zrobić dla nich
-Poranek bez kawy jest jak seks bez orgazmu –dorzucił Ruciak. Wszyscy spojrzeli na niego, że nasz niepozorny Orzeł żeby tak powiedział. Wlazły wybuchnął śmiechem jednak po tym jak reszta chwyciła się za głowy natychmiast ucichł. Chłopcy zaczęli się zbierać ku wyjściu. Pożegnaliśmy się z nimi, podziękowałam za prezenty. Bartek z Pawłem mieli wracać z nami. Mój braciszek chciał zobaczyć siostrzeńca.
__________________________________________________________________________
Mam nadzieje ze się wam spodoba :*

niedziela, 25 listopada 2012

25.


Obudziłam się ok. 8.30, Piotrek jeszcze smacznie spał. Wydostałam się z jego ramiom i wyszłam na taras. Widoki nieprawdopodobne. Mogłabym zamieszkać tam od zaraz. Wróciłam do pokoju. Wzięłam prysznic ubrałam szorty, luźną koszulkę i sandałki. Piotrek w miedzy czasie wstał, teraz on zajął łazienkę a ja spakowałam rzeczy do walizki. Mieliśmy jeszcze kilka godzin do wylotu. Wyszliśmy po chwili na śniadanie. Na korytarzu spotkaliśmy Zbyszka i Asię. Razem z nimi weszliśmy do hotelowej restauracji. Oni jeszcze mieli się tutaj byczyć do soboty, ach zazdroszczę im.  Pożegnaliśmy się z Asią i atakującym, ponieważ oni wybierali się na plażę a nam na chwilę nie chciało się iść.
Wyszłam z Piotrkiem na spacer, chciałam jeszcze po oddychać tym powietrzem. Szliśmy trzymając się za ręce. Żartowaliśmy idąc uliczkami, aż Piotrek pociągnął mnie za rękę zmuszając do spadnięcia mu na kolanach na pobliskiej ławce.  
-Kocie co ty robisz? –zapytałam
-Porywam Cie –i pocałował mnie delikatnie w usta jakby się bał odrzucenia.
-Bądź moim Kotem, Słonkiem, Kochaniem, Miśkiem, Skarbem czy kim tam chcesz ale „moim”?
-Kochanie posłuchaj: Kobietę stworzono z żebra mężczyzny. Nie ze stopy, by po niej deptano. Nie z głowy, by była mądrzejsza, ale z żebra, które jest pod ramieniem mającym ją chronić i być blisko serca, by ja kochać.  Zawszę będę Cię kochał!
Pocałowałam go w czoło i przytuliłam się mocno. Gdy się oderwałam zapytał
-Czemu tak mocno mnie przytulasz?
-Bo przytulanie jest po to, by móc innym powiedzieć, że dobrze że są –uśmiechnęłam się najładniej jak umiałam.
Po chwili poszliśmy jeszcze raz zobaczyć morze, ciepły piasek. Ludzie opalali się, dzieci robiły babki i zamki z piasku.
-Tutaj jest Eden na Ziemi! Miejsce jedno z najpiękniejszych w których można mieszkać! –powiedział Pit
-Moje najlepsze miejsce na ziemi jest gdzieś miedzy twoim prawym a lewym ramieniem-Piotrek w tym momencie objął mnie od tyłu.
Około 10.40 wyjechaliśmy z hotelu na lotnisko. Piotrek dzielnie taskał nasze walizki. Ja przeszłam odprawę, a gdy Cichy przechodził przez bramkę zaczęła niemiłosiernie piszczeć. Od razu zrobił się szum na lotnisku. Przyglądałam się w szoku co się dzieje. Okazało się że Piotrka wygląd zgadzał się z opisem listu gończego jakiegoś seryjnego mordercy! Po dokładnym sprawdzeniu paszportu, dowodu, wszystkich danych zwolnili go. Dołączył do mnie i czekaliśmy na samolot. Lot przebiegł spokojnie. Zdążyłam się zdrzemnąć a Piotrek słuchał muzyki. Na szczęście teraz nie dopadli go żadni ‘kibice’. Przed 14 wylądowaliśmy w Rzeszowie, poczekaliśmy na bagaże i już ok. 14.30 byliśmy w domu.
Chrzciny Zuzi miały się odbyć o 18 to jeszcze miałam dużo czasu. Weszłam do kuchni zrobić nam jakieś jedzenie, aż nagle rozległ się dźwięk mojej komórki. Spojrzałam na wyświetlacz a tam Dominika.
-Cześć pani Kurek
-Ej! Jak mogłaś własnej siostrze nic nie powiedzieć! To ja ci wręcz mówię kiedy sypiam z Bartkiem a ty nie raczyłaś mnie poinformować mnie że cie nie ma!? –skończyła wiązankę
-Ale nas raptem dwa i pół dnia nie było –broniłam się
-Taaa, ale żebym ja z gazet się dowiadywała!
-Że co?! –krzyknęłam
-Wchodzę do spożywczaka rano, chciałam kupić sobie Vivę bo dzisiaj powinien być nowy numer aż tu patrzę na codzienne gazety i na pierwszej stronie Ty i Pit!
-Aha, fajnie –zadowolona to ja w tym momencie nie byłam. –Sorry, Domi weszliśmy dopiero do domu ja muszę się zbierać na chrzciny. Zobaczymy się wieczorem. Paa
Opowiedziałam ta sytuację Piotrkowi, jego wyraz twarzy wyrażał wszystko… No cóż poradzimy, ale nie czułam się komfortowo z tym faktem.
Wzięłam prysznic, umyłam włosy, wysuszyłam i wyprostowałam. Ubrałam niebieską sukienkę a do niej nowiutkie szpileczki. Piotrek oczywiście jęczał, że za wysokie, że będą mnie nogi boleć, że będę miała żylaki! Boże! A ja tylko chciałam być ciut wyższa wśród tych dwumetrowców. Pit  czekał już gotowy do wyjścia  w garniturze. Muszę przyznać wyglądał bardzo seksownie… Wzięłam torebkę, prezent dla małej, zamknęłam drzwi, klucze wrzuciłam do torebki i ruszyliśmy do kościoła. Pogoda była ładna, słońce też nie doskwierało. Przed budynkiem kościoła stała już rodzina, kilku znajomych i mutanty dwumetrowe z żonami bądź partnerkami. Ja poznałam się z Ojcem Chrzestnym Zuzi –Igorem, który był bratem Martyny. Przystojny, około 25 letni chłopak, miły i błyskotliwy. Widziałam kątem oka jak Piotrka zazdrość zżera. Powiedziałam mu na ucho
-Lubię gdy dajesz innym do zrozumienia, że jestem tylko Twoja –uśmiechnęłam się
-No baa, bo Ty jesteś moja i jeszcze jakoś podzielę się Tobą z maluchami.
-Spoko, macie do podziału po jednej nodze i lewą rękę, dogadajcie się co chcecie –zachichotałam.
Po kilku minutach weszliśmy do kościoła, gdy udawałam się po schodach na gorę dostrzegłam Marcina! Co on znowu tutaj robi? Wchodził z jakąś dziewczyną, nie znałam jej.
Ksiądz powiedział odpowiednie formułki i w końcu usłyszeliśmy:
-Zuzanno, ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Po mszy wszyscy goście pojechali do lokalu oddalonego ok. 20 km od kościoła. Zjedliśmy obiad i zaczęły się tańce. Piotrek królem parkietu to nie jest ale nawet mnie nie deptał. Ciągle zerkałam w stronę Winiarskiego, a żeby z nim zatańczyć jednak nie chciałam sama go prosić. Zauważył moje spojrzenie i JEST! Zatańczyłam z I Królem Tańca Męskiej Reprezentacji Siatkówki! Michał tańczył bosko.  Nagle podszedł Marcin z Ulą – przynajmniej tak mi się przedstawiła dziewczyna z którą przyszedł.
-To teraz odbijany?! –powiedział. Moja mina wyrażała wszystko! Nie chciałam  z nim tańczyć, ale miałam się szarpać na środku sali?!
-Po co tutaj przyszedłeś? –zapytałam
-Ula mnie zaprosiła. –odpowiedział spokojnie
-W sobotę byłeś z Jolką na ślubie mojej siostry, dzisiaj środa jesteś z Ulą. O co Ci chodzi?!
-Paulina uspokój się! Czysty zbieg okoliczności.
-Nie wierzę ci. –czekałam tylko aż się piosenka skończy.
-Teraz ja porywam matkę chrzestną w tango –powiedział uśmiechnięty Bartek. I przerwał moją gehennę.
-Dziękuję Bartuś –uśmiechnęłam się życzliwie do niego
-Nie ma za co, widziałem że cie meczy to podszedłem.
Później dorwał mnie Ignaczak. To dopiero były wygibasy. Czułam się jak po dobrej rozgrzewce. Zatańczyłam chyba ze wszystkimi siatkarzami.  Piotrek nosił Zuzię a ja postanowiłam wyjść na taras i zaczerpnąć świeżego powietrza. Usiadłam na ławce, ściągnęłam szpilki, które były wygodne ale po takiej ilości tańców nogi same odmawiały posłuszeństwa. Jednak byłam bardzo zadowolona bo dużo lepiej prezentowałam się wśród mężczyzn wyższych ode mnie o co najmniej 35 cm.  Zamknęłam oczy i się rozmarzyłam jak to będzie, gdy nasze dzieciaki będą na świecie. Głaskałam brzuch i nagle poczułam czyjeś dłonie na karku
-Piotruś skąd wiedziałeś, że tutaj jestem –nadal nie otwierałam oczu a ‘on’ się nie odzywał. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam GO!
-Marcin po co tutaj przyszedłeś!? Idź do swojej Uli! –mój ton wyraźnie się podniósł
-Po co mam iść do niej skoro ja chcę być z Tobą
-Słucham?! Co ty chcesz ode mnie?
-Kochanie, wróć do mnie. Zaakceptuje dzieci, ja się zmieniłem … -przerwałam mu
-Nie jestem twoim kochaniem, nie mów tak do mnie! Tacy ludzie jak ty się nie zmieniają. Czy Ty wiesz co ja przy tobie przeszłam? Ile poniżania, nie wspomnę o gwałcie –zaczęły napływać mi łzy do oczu. Chciałam uciec szybko do środka ale złapał mnie za rękę i nachalnie pocałował. Dostał z całej siły w twarz. Chwycił się za policzek i perfidnie uśmiechnął
-Twoje usta nadal tak samo smakują
-Brzydzę się Tobą! Zostaw mnie w spokoju, kocham Piotrka i tylko jego! –wykrzyczałam mu prosto w twarz
-Jeszcze zobaczymy…
 Pobiegłam do łazienki. Poprawiłam swój makijaż i zaczęłam szukać mojego narzeczonego.
-Piotruś możemy już  wracać do domu? –zapytałam. Dochodziła 22, więc nie było późno ale ja nie chciałam dłużej na „niego” patrzeć.
-Stało się coś? Płakałaś?
-Nie, Skarbie. Byłam na dworze i rozmyślałam nad naszym związkiem. Troszkę się rozczuliłam jak w ostatnim czasie nam dobrze i uroniłam kilka łez ale szczęścia –próbowałam się naturalnie uśmiechnąć.
-Ojj Kochanie bo u nas zawsze tak będzie, więc się przyzwyczaj a nie płacz –spojrzał mi w oczy a że byłam na obecna chwilę całkiem wysoka dzięki butom to prawie stykała się moja głowa z jego, pocałował mnie w czoło i przytulił. Pożegnałam się z moja siostrą, Bartkiem, Pawłem innymi chłopakami. Wzięłam jeszcze Zuzieńkę na ręce i pocałowałam w rączkę. Martyna i Krzysiu odprowadzili nas do samochodu i po pół godzinie byłam w domu. Wzięłam szybki prysznic i dołączyłam do Piotrka który już leżał. Przytuliłam się najmocniej jak tylko potrafiłam.
-Paulinka stało się coś?
-Nie, dlaczego pytasz?
-Bo jakaś smutna jesteś
-Wydaje Ci się, zmęczona jestem troszkę dzisiejszym dniem –znowu teatralnie się uśmiechnęłam.-Kocham Cię
-Ale ja ciebie bardziej –szepnął mi Piotrek do ucha. Czułam się bezpieczna w jego uścisku. Zasnęłam.
Obudziło mnie słońce, które wpadało przez okna do naszej sypialni. Spojrzałam na zegarek, dochodziła 10.30. Przespaliśmy blisko 12 godzin! Zaczęłam kręcić się po pokoju  w poszukiwaniu bluzki i krótkich spodenek. Piotrek obudził się przez moje krzątanie, przewrócił się na drugi boki zmierzył mnie wzrokiem od dołu do góry. Patrzył na mnie takim wzrokiem, któremu nie potrafiłam się oprzeć. Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek na powitanie. Zwinnym ruchem położył mnie na sobie
-A co to tylko w policzek? –zapytał robiąc kocie oczy
-Tak, chyba wystarczy śpiący królewiczu, wiesz która godzina?
-Która? Ale skoro jestem śpiącym królewiczem to wiesz co trzeba zrobić żebym się obudził?
-Piotrek! Wstawaj!
-Dopiero jak mnie pocałujesz –trzymał mnie jeszcze mocniej
-Jeden całus i wstajesz – no tak, żeby to się skończyło na jednym… przerzucił mnie pod siebie ciągle całując, zaczął od ust schodzić coraz niżej
-Piotruś nawet się nie trudź bo nie ma mowy na nic więcej. Co dzisiaj robimy?
-Dzisiaj mogę spedzić z Toba dzień w łóżku, a jutro z tego co pamiętam jedziemy do twojej mamy a pojutrze do moich rodziców
-Brawo! Z pamięcią wszystko w porządku u Ciebie –wyszczerzyłam się. –Ale dzisiaj na pewno nie będziemy cały dzień leżeć. Trzeba jakieś zakupy zrobić –na moich ustach pojawił się wielki banan
-Artykuły spożywcze czy odzież?
-Kochanie i jedzonko i ciuszki –cmoknęłam go w usta. Piotrek zrezygnowany wstał, ubrał się a ja leżałam i patrzyłam na niego.
-Kotuś, a wam nawet bokserki klubowe dają? –moje oczy były wielkości talerza.
-Tak, a co nie zauważyłaś do tej pory? –zachichotał
-Nie, bo nie przywiązuję większej uwagi do tego jakie masz na sobie
-Wiem, ty wolisz jak nie mam ich na sobie –pokazał rząd zębów
-Pfffff jasne. Ubieraj się, idę zrobić coś do jedzenia. –zwlokłam się z łoża i zaczęłam przyrządzać kanapki. Lodówka świeciła pustką. Jedynie co było to sałata lodowa, pomidor, ogórek i masło. Jak się nie ma co się chce, to się je co się ma. Zrobiłam nam herbatę i wzięłam się za jedzenie. Piotrek dołączył do mnie. Chwile konsumpcji przerwał nam dzwonek telefonu Piotrka, odebrał
-Cześć Winiar
-…
-Kiedy?
-…
-Spoko, zaraz idziemy na zakupy ale wieczór jesteśmy w domu
-…
-Trzymaj się
Zdążyłam już zjeść, wstałam żeby odnieść naczynia do zlewu. Piotrek poinformował mnie, że wieczorem ma przyjść Winiar z chłopakami.
____________________________________________________________________________________________
Dziękuje za wszystkie komentarze ♥ Powiem wam jedno. Zbliżamy się powoli do końca z tym blogiem :( zapraszam na mojego ASKA :) Pozdrawiam :*

niedziela, 18 listopada 2012

24.


Obudziło mnie głośne krzątanie Piotrka po domu. Na pół przytomna zerknęłam na zegarek, który stał na szafce nocnej obok łóżka i wskazywał 6.45! Pomyślałam ‘Co on o takiej porze wyprawia?’. Po kilku minutach opatuliłam się kocem i podążyłam w stronę kuchni. Piotrek w samej koszulce, bokserkach i fartuszku na szyi szykował coś przy kuchni. Objęłam go od tyłu, na palcach się podniosłam i pocałowałam w policzek na powitanie.
-Słońce, czemu nie śpisz? –zapytał
-Bo się tak tłuczesz, że nie da się spać – uśmiechnęłam się
-Ojj przepraszam
-A dlaczego ty już nie śpisz? I czemu przed 7 już pichcisz w kuchni? – ziewając zadałam serię pytań
-Aaa to niespodzianka – puścił mi oczko
Usiadłam przy stole i czekałam na gofry, które szykował. Po 10min jadłam cieplutkie gofry pokryte moim ulubionym dżemem porzeczkowym i popijałam sokiem bananowym. Po zjedzeniu odniosłam naczynia do zlewu, podziękowałam mojemu prywatnemu kucharzowi i kelnerowi w jednym i poszłam wziąć prysznic. Ubrałam luźną koszulkę i spodenki, w końcu mieliśmy pełnię lata. Weszłam do sypialni i nie mogłam uwierzyć własnym oczom!
-Piotrek a co ty robisz? Dlaczego pakujesz moje rzeczy?
-Kochanie to niespodzianka
-Wyjeżdżamy gdzieś? –zapytałam
-Tak –odpowiedział z cwaniackim uśmiechem i wpił się w moje usta
-Paula sprawdź czy wszystko spakowałem Ci. Ja lecę się ukąpać bo zaraz musimy się zbierać.
Jego walizka już czekała gotowa, sprawdziłam co on mi zdążył już włożyć znalazłam kilka koszulek, tunik, spodenek. No tak a bielizna to gdzie? –pomyślałam.  Wpakowałam jeszcze kilka rzeczy i kosmetyki. W zasadzie to nie wiedziałam gdzie jedziemy, na ile, jakie warunki będą tam panować, jaka pogoda? A ja w zaawansowanej już ciąży bez problemu zgadzam się na taką ekstrawagancję!?
O 8.20 wyszliśmy przed dom i czekaliśmy na taksówkę. Zastanawiało mnie dlaczego nie jedziemy jego samochodem? Ale ignorował moje pytania. Taxi przyjechała, Piotrek wpakował walizki do bagażnika i szepcząc powiedział kierowcy gdzie ma jechać. Po około 40minutach jazdy znaleźliśmy się przed lotniskiem w Rzeszowie.
-A co my tutaj robimy? -zadałam idiotyczne pytanie, skoro wiedziałam gdzie jesteśmy
-Niespodzianka! -krzyknął uradowany Piotrek
-Ale gdzie my się wybieramy? I czy ty zapomniałeś, że w środę jest chrzest Zuzi?
-Kochanie ale to będą bardzo krótkie wakacje, bo już we środę wczesnym po południem wracamy
-A dowiem, gdzie się wybieramy?
-Witaj Majorko! – moje źrenice w tym momencie musiały przypominać wielkością pięciozłotówki.
Piotrek przejął nasze walizki, odprawę przeszliśmy dość szybko i po niecałej godzinie byliśmy na pokładzie. Nasz błogi spokój w samolocie zakłócił jakiś facet w średnim wieku, który rozpoznał w Piotrku ‘tego’ siatkarza… Jak reszta pasażerów to usłyszała tak ruszyła pielgrzymka do Pita po autografy, zdjęcia oraz każdy musiał przeprowadzić krótki wywiad. Mimo wielu próśb stewardess, aby nie kręcić się po pokładzie nikt nie zwracał na to uwagi. Nawet w samolocie nie można czuć się komfortowo, ale cóż takie życie osoby publicznej – śmiałam się z Piotrka. Po jakże „miłym” ale na szczęście krótkim locie byliśmy już na ziemi hiszpańskiej. Taksówką podjechaliśmy do naszego hotelu, ja wzięłam klucze od miłej recepcjonistki i udaliśmy się do odpowiedniego pokoju. Rozpakowałam bagaże. Przebrałam się w strój kąpielowy i przepasałam pareo. Piotrek też zdążył się przebrać. Wzięłam balsam do opalania, okulary przeciw słoneczne oraz kilka potrzebnych rzeczy i wyruszyliśmy w stronę plaży.
-Cześć Nowakowscy –ktoś za plecami nam rzucił.-Już nawet nas nie zauważacie! Skądś znałam ten głos, odwróciliśmy się i zobaczyłam Zibiego i Asię! Przez kilka sekund przyglądałam im się jak głupia nie mogąc uwierzyć, że to na pewno oni.
-A co wy tutaj robicie?- w końcu przerwał ciszę Piotrek
-Opalamy się –odpowiedziała uśmiechnięta blondynka stojąca obok Bartmana
-Kiedy tutaj przylecieliście? –zapytał Zbyszek
-No właśnie może godzinę temu, a wy? –odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-My w niedziele, po ślubie Bartka –wyszczerzył się Zibi. –Może wybierzemy się gdzieś wieczór?
-Dlaczego nie? –przystaliśmy na propozycję atakującego
-To widzimy się o 19.30 przed hotelem?
-Ok. –odrzekłam równo z Piotrkiem
Ruszyliśmy we dwójkę  dalej szukając wolnych leżaczków, w końcu znaleźliśmy. Piotrek od razu położył się na plecach, ja siadłam na nim i posmarowałam olejkiem, bo domagał się jak dziecko waty cukrowej na odpuście. Ale nie ma nic za darmo, później on przejął obowiązki „smarującego” :)
Pogoda była idealna nie za gorąco, nie za chłodno. Co jakiś czas  wchodziliśmy do wody, by się ochłodzić. Około 18 zaczęliśmy się zbierać z plaży do hotelu. Przebrałam się w zwiewną sukienkę, włosy spięłam w wysokiego kucyka a na nogi sandały. Piotrek również luźno się ubrał w koszulkę, krótkie spodenki i japonki. Wyszliśmy przed hotel, usiedliśmy na ławce tzn. Piotrek usiadł a ja jemu na kolanach. Zaczęliśmy pocierać noskami jak Eskimosi gdy sobie miłość wyznają, jednak po chwili nasze usta się złączyły. I pewnie ta miła chwila by trwała dłużej gdyby nie znalazł się obok nas brunet z blondynką.
-Ekhm –krząknął Zibi. Natychmiast oderwałam się od Piotrka
-Zbyszek weź mnie nie strasz! -powiedziałam
-A co ja takiego zrobiłem? Już sobie odkaszlnąć nie można?
-Można, można –wystawiłam mu język
-To gdzie idziemy? –zapytała Asia
-A co proponujecie? Jesteście AŻ od wczoraj tutaj to jesteście obeznani w terenie –wyszczerzył się Piotrek
-Podobno niedaleko jest klub karaoke, zabawimy się, zjemy cos, co wy na to? -zaproponował przewodnik Zbyś
-A my na to jak na lato, prawda? –popatrzyłam na Asię i Piotrka i wszyscy teatralnie uśmiechnęliśmy.
Po kilku minutach byliśmy już w klubie. Chyba lokal należał do jakiegoś polaka, ponieważ piosenki leciały przeplatane dwie polskie, jedna hiszpańska bądź angielska. Zamówiłam z Asią owocową sałatkę na kolację + sok pomarańczowy a chłopaki cięższe jedzenie i mocniejsze napoje. Ludzie wychodzili na scenę i śpiewali a my śmialiśmy się i komentowaliśmy, często troszeczkę wyśmiewaliśmy. Po skończeniu wykonu przez jakąś młodą dziewczynę reflektory zatrzymały się nade mną i Piotrkiem! Chowałam się za nim, by nie musieć iść śpiewać jednak Zibi tak pięknie skandował moje imię po chwili reszta zgromadzonych zaczęła krzyczeć moje imię nie miałam wyjścia Piotrek wziął mnie za rękę i ruszyliśmy na scenę. Na odchodne rzuciłam do Zbyszka
-Poczekaj Ty też zajmiesz zaszczytne miejsce na scenie –i pokazałam mu język, on się tylko zaśmiał. Wodzirej, który prowadził występy puścił piosenkę a na wyświetlaczu zaczęły przesuwać się słowa. Starałam się nie patrzeć na publiczność tylko skupić się na słowach, jednak że po chwili czułam się pewnie na tej scenie ale kurczowo trzymałam Piotrka za rękę. Uff jakoś minęły te trzy minuty. Publiczność podziękowała nam brawami, czym byłam zaskoczona bo nasz śpiew wymagał by sporej nauki. Wróciliśmy na swoje miejsce do Asi i Zbyszka
-Piotrek ja nie wiedziałem, że ty masz taki głos! Ty się nie pomyliłeś z fachem? –powiedział ZB9
-Baaa te lekcje śpiewu jednak się przydały, a zawsze narzekasz jak śpiewam pod prysznicem! –oburzył się Pit
-Przepraszam –Zbyszek zrobił minę dziecka, które prosi o lizaka. Wypchnęliśmy śmiechem.
W między czasie kilka innych wokalistów śpiewało, a my jak to my nie odbyło się bez komentowania. Ale również porozmawialiśmy na nasze tematy, pośmialiśmy się aż w pewnym momencie zrobiło się jasno nad głowami Dżoany i Zbycha. Weszli pewnie na scenę i im trafiła się również polska, piękna piosenka. Ich występ także został nagrodzony brawami. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę. Około 23 zaczęliśmy zbierać się. Zbyszek przesadził trochę z opalaniem i go spiekło za bardzo, chyba odczuwał skutki bo zrobił się marudny. Wrócili prosto do hotelu a ja z moim narzeczonym wybrałam się na spacer brzegiem morza. Szliśmy tak przed siebie, plaża była pusta, gwiazdy przepięknie odbijały się w blasku wody, czyste powietrze, ciepło… Raj na Ziemi. Przystanęłam na moment i wpatrywałam się w niebieskie oczy Piotrka, w których można było dostrzec szczęście. Jednym szybkim ruchem wziął mnie na ręce i obrócił kilka razy w koło własnej osi.
-Ach, Ty moja jedyna na tym świecie!
-Nie chcę być dla ciebie jedyną dziewczyną na świecie, chcę byś wiedział, że istnieją mądrzejsze, piękniejsze i bardziej zabawne. Ale chcę byś mimo to wolał mnie –powiedziałam ciągle patrząc mu w oczy
-Dla mnie i tak jesteś najmądrzejsza, najpiękniejsza i najzabawniejsza!
-(uśmiechnęłam się) Kocham Cie Piotruś
-Ja Ciebie też – i zaczęliśmy się całować jak para nastolatków, która korzysta z chwili gdy rodziców nie ma w domu. Piotrek zaczął całować moją szyję, moje ręce trafiły pod jego koszulkę a jego dłonie błądziły po moich plecach i zbliżały się do pośladków. Pragnęłam go tu i teraz. Ale jak to na plaży? Oderwałam się na moment od jego ust
-Wracajmy do sypialni
-Na pewno tego chcesz?
-Możesz spełnić to o co Cię proszę? Wziął mnie na ręce i ciągle całując zmierzaliśmy do hotelu. Szybko weszliśmy do pokoju. Piotrek zamykał drzwi na klucz a ja siedząc na łóżku skinęłam na niego palcem. Wszedł na łóżko i wpił się w moje usta, szybko pozbył się mojej sukienki i koronkowej bielizny, nie pozostałam mu dłużna. W końcu zostaliśmy zupełnie nadzy. Poddałam się jego pieszczotom, dotykał i całował mnie coraz zachłanniej a ja wbijałam paznokcie w jego umięśnione plecy. Czułam jak nasze podniecenie rosło z sekundy na sekundę a jego serce biło jak oszalałe. Kiwnęłam głową na znak gotowości, a on wiedział co robić dalej. Poddałam się rytmowi jakie nadał, był bardzo delikatny. Z moich i jego ust wydobywały się ciche jęki, dążyliśmy do spełnienia które przyszło po chwili. Opadł na mnie swoim jakże przyjemnym w tym momencie ciężarem, a jego twarz i oczy wyrażały radość. Pocałował mnie w czoło, spojrzał w oczy i powiedział
-Zawładnęłaś moim umysłem, sercem i ciałem. Jesteś cała moja a ja twój
-Oddałam ci się cała ale pamiętaj jak mnie zdradzisz to ci nie wybaczę
-Nie zranię cie bo za bardzo cie kocham. Jesteś częścią mnie, a ja ciebie. Obiecuję, że będę zawsze tylko daj poczuć, że tego chcesz i potrzebujesz. –położył głowę na mojej klatce piersiowej a ja gładziłam jego włosy. Czułam się kochana i bezpieczna.

Obudziliśmy się przed południem po namiętnej nocy. Promienie słoneczne wpadały do naszego pokoju. Ubrałam szlafrok na gole ciało i wyszłam na balkon. Widok był cudowny. Błękitne morze, piasek mieniący się od blasku słońca. Szkoda, że te wakacje mamy właściwie dwudniowe. Piotrek w miedzy czasie wstał i podszedł do mnie. Chwilę później wróciliśmy z balkonu, ubraliśmy się przyzwoicie i zeszliśmy na śniadanie. Szybki powrót do pokoju, znowu przebranie w odpowiedni strój na plaże, zabranie kilku potrzebnych rzeczy i znowu opalanie. Ja leżałam bardziej w cieniu ale i tak słońce grzało mocno. Po kilku godzinach tak spędzonych byłam brązowa. Miałam o tyle dobrze, że moja skóra nie była czerwona jak rak po opalaniu a nabierała śniadego koloru. Za to Piotrek był cały czerwony, musiałam go smarować balsamem chłodzącym.
-Kocie a mówiłam, żebyś nie leżał tyle na słońcu
-Wiem, ale nie czułem, żeby aż tak mnie dogrzewało –powiedział smutno
-A kto wczoraj mówił, że jestem najmądrzejsza eee? –wyszczerzyłam się
-Yyy… chyba jakiś przystojniak , którego nie znam ale widzę, że ładnie Cię komplementował
-I ten przystojniak leży mi tutaj jak zwiędły kwiatek, bo się mnie nie słuchał!
-Mogłabyś być bardziej miła –tak śmiesznie podniósł brew mówiąc to
-Teraz to się czuje jakbym była tutaj z emerytem a nie młodym, wysportowanym, energicznym, zabawnym…
-Wystarczy tych słodkości na mój temat –i wpił się w moje usta przerzucając mnie pod siebie.
Wieczorem wybraliśmy się na plaże zobaczyć zachód słońca. Widok nieprawdopodobny.
Odbijające się w wodzie promienie współtworzyły cudowną paletą barw nieba, obraz jak z bajki. Kula jakoby z ognia zanurzająca się w głębi morza. Gdy było już cicho, pusto,  spoglądałam  na zaczerwienione niebo i zachwycałam się, jak stopniowo i powoli znika zza horyzontu. Cudowna, wielka, czerwona, kula na tle żółto-czerwonego nieba. Patrząc na zachód słońca przypominają mi się same radosne chwile. Patrzę z nadzieją, że po zachodzie słońca zacznie się nowy, piękny dzień po schyłku którego znów będzie można podziwiać nowy zachód słońca, oraz niegasnący jego blask. Nie bez powodu niektórzy ludzie dawniej wierzyli, że Słońce to bóg, gdyż widzimy w nim dużo magii która podnosi nas na duchu. Czasami razem z tym zachodem słońca topimy w morzu swoje zmartwienia, problemy i myślimy nad tym, jak można ulepszyć swoje życie, by móc korzystać z niego pełną piersią.
Ja obecnie korzystam pełna piersią. Mam obok siebie mężczyznę którego kocham, za niedługo zostaniemy rodzicami. Jestem szczęśliwa. Usiedliśmy na pobliskiej ławce, Piotrek mnie objął swoim wielkim ramieniem, głowę oparł na moje włosy i siedzieliśmy tak w ciszy patrząc na zachodzące słońce.
______________________________________________________________________
Najmocniej przepraszam za moją długą nieobecność, ale szkoła mnie wykańcza :( przy tym dochodzi brak weny :( Mam nadzieje ze ten rozdział wam się spodoba :) i zapraszam na fanpage . Buziaki ;** Wasza Iś.♥

poniedziałek, 5 listopada 2012

23.


Rano zjedliśmy śniadanie, spakowaliśmy i ruszyliśmy na lotnisko. Rodziny mogły wracać samolotem z siatkarzami oraz sztabem szkoleniowym. Po południu byliśmy na Okęciu w Warszawie. Złoci medaliści wyszli do kibiców, i wtedy dopiero zaczęły się wywiady, zdjęcia, autografy.
Ja z Dominiką, Maćkiem, Pawłem i mamą rozjechaliśmy się do swoich domów. Chłopcy dostali 15 dni wolnego. A później przygotowania do ME 2013 które odbędą się w dniach 20-29 września po raz pierwszy w Polsce oraz Danii.
W przyszły weekend Dominika z Bartkiem biorą ślub, a na niedzielę czyli popularne poprawiny zaplanowali chrzciny Maciusia. Późnym wieczorem Piotrek dotarł do domu. Podałam mu kolację, a później rozsiedliśmy się na kanapie i włączyliśmy film Avatar. Piotrek po około pól godzinie zasnął, ja oglądnęłam do końca, wyłączyłam dvd i niestety ale musiałam obudzić Mistrza żeby przeniósł się do sypialni. Szybko zasnęliśmy, ja byłam wykończona po podróży. A następny dzień również miał być pełen przygód, ponieważ obiecałam pomóc przyszłej pannie młodej w wyborze sukienki i wszelkich dodatków.
Obudziliśmy się o 8, szybkie śniadanie, poranna toaleta i byłam gotowa na przyjście Domii.
Ruszyłyśmy do CH i zaczęłyśmy nasz slalom między sklepami. Dominika przymierzyła chyba z 15 sukien ślubnych, ale żadna jej nie pasowała aż w końcu zdecydowała się na śnieżnobiałą suknię ślubną . Później dodatki do niej, buty, kwiaty. Postanowiłam, że wykorzystam gust Dominiki i sobie też sprawiłam sukienkę i buty. Zmęczone zakupami poszłyśmy do pobliskiej kawiarni. Dominika zamówiła kawę mrożoną a ja koktajl owocowy.
-Młoda a wy kiedy ślub bierzecie? –zapytała
-Yyy nie wiem, Piotrek dopiero co mi się oświadczył, nie rozmawialiśmy na ten temat –ledwo wydusiłam z siebie
-A Bartek kupił już garnitur? –zmieniłam temat
-To Ty nie wiesz że oni się też wybrali się na maraton zakupowy?
-Oni? To znaczy kto?
-No Bartek, Piotrek i nasz kochany Pawełek       
-Oo nic mi Piotrek nie mówił- powiedziałam zdezorientowana
-Bo Bartek dzisiaj na to wpadł – roześmiała się Dominika.
-Aha
-Siostra zauważyłaś, że u nas w rodzinie kobiety najpierw mają dzieci a później ślub dopiero biorą?
-Haha rzeczywiście. Ale chyba powinno być odwrotnie –na te słowa moje dzieciaczki aż się poruszyły
-Ale my to w genach mamy. W końcu nasza rodzicielka też tak zrobiła – na te słowa obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Zapłaciłyśmy kelnerowi za napoje i udałyśmy się do fryzjera aby wybrać i zapisać się na czesanie. Domiśka wybrała taką a ja taką.
Pożegnałam się z siostrą i po południu wróciłam do domu. Piotrka jeszcze nie było. Dzisiejsze zakupy schowałam do szafy. A sama się położyłam i nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziło mnie muśnięcie ust jak się nietrudno domyślić kogo
-Witaj mój narzeczony –uśmiechnęłam się
-Cześć Kochanie, przepraszam że Cię obudziłem ale nie mogłem się powstrzymać, mimo że tak słodko spałaś
-Piotrek, nic się nie stało. Nawet dobrze że mnie obudziłeś bo bym w nocy nie mogła spać
-Mi taki wariant odpowiada! –oczy mu się zaświeciły
-Ha ha ha! Taa ja się z pewnością nadaję z tym brzuchem do celów jakie ty masz na myśli –puściłam piorunujące spojrzenie w jego stronę
-Nie wiem co Ci się w sobie nie podoba? Wyglądasz bardzo seksownie… -i wpił się w moje usta
-Dobra, dobra idź jakąś kolację zrób Ty mój Mistrzu
-A co sobie Dama życzy?
-A co szef kuchni poleca?
-Danie firmowe czyli naleśniki z sosem czekoladowo-orzechowym i nutką migdałów –przewrócił oczami
-To ja jedną porcję poproszę –uśmiechnęłam się
-Już się robi dla Pani mego serca!
-A idź ty wariacie! I obróciłam go w celu szybszego wyjścia bo sam nie wiem kiedy by raczył wyjść.
W smażeniu naleśników to Piotrek był znakomity! Po zjedzeniu obszernej porcji i po piciu sokiem pomarańczowym nie mogłam się ruszać. Jednak po chwili poszłam wziąć prysznic. Po kilku minutach Piotrek dołączył do mnie, nie mógł oderwać wzroku od mojego nagiego ciała a ja specjalnie puszczałam strumień na jego twarz, w końcu w swoja wielką dłoń chwycił moje dwie a drugą objął mnie w pasie i zaczął całować jednak udało mi się uciec z jego objęć z czego nie był zadowolony no ale cóż. Ubrałam piżamę i położyłam się czekając na niego. Po chwili wszedł do sypialni a na mnie patrzył wzrokiem kota ze Shreka jednak byłam nieugięta. Położył się obok mnie i leżeliśmy tak w milczeniu.
-Czy Ty na pewno chcesz ze mną spędzić resztę swoich dni? –zapytałam ciągle patrząc się w sufit który w tym momencie  wydawał mi się być interesujący
-Kicia, a co to za pytanie? Przecież wiesz że TAK!
-Kocham Cię –szepnęłam i wtuliłam twarz w jego ramię
-Jesteś całym moim życiem.-odpowiedział a ja uśmiechnęłam się do niego i zasnęliśmy
Następnego dnia Piotrek postanowił wybrać się z Igłą kupić łóżeczka dla maluszków. Pokój wyremontowany, pusty czekał na wyposażenie. Około południa wrócili z dwoma łóżeczkami. Były piękne, pasowały do pokoju.
-Chłopaki który bajerował sprzedawczynie? Przyznawać mi się
-Ale o co Ci chodzi?- zapytał Krzysiek
-Przepraszam, nie żebym nie wierzyła że nie macie gustu ale nie sądzę że te łóżeczka to wy wybraliście –i pokazałam im język
-Aaa o to Ci chodzi. To Ola była akurat w tym sklepie co my i nam doradziła –odpowiedział spokojnie a mi ciśnienie znacznie się podniosło
-Jaka Ola?!
-Kochanie, no moja była. Akurat spotkaliśmy ją to nam pomogła. –mówił to tak spokojnie a mnie obszedł gorący pot gdzie nie wiedziałam czy mi wody odeszły czy to tylko ciśnienie
-I ty to tak spokojnie mówisz?! Macie natychmiast oddać te łóżeczka! Nie mam zamiaru mieć nic w domu co wybrało to bezguście!
-Ale jeszcze przed chwilą ci się podobały
-Bo nie wiedziałam że to ONA je wybrała- starałam się panować nad swoimi emocjami
Posłusznie pojechali oddać te łóżeczka. Wieczorem pokój wyglądał już tak.
Podziękowałam Igle za pomoc i przeprosiłam za swoje zachowanie,  prosiłam żeby ucałował Zuzię jeszcze ode mnie i odjechał. Z Piotrkiem rozmawiałam z dystansem. Wkurzył mnie że słuchał tego co Olka mu mówi jakby sam nie wiedział co ma kupić! A może jestem dziwna? Ale nie chciałam żeby w naszym domu było coś co miałoby mi się z nią kojarzyć.
Ślub Kurków zbliżał się coraz szybciej, jeszcze tylko dwa dni i moja siostra będzie nosiła nazwisko jednego z najlepszych zawodników Reprezentacji Polski! Czułam się dumna.
We czwartek po południu miałam mieć wizytę u pani ginekolog. Wstałam ok. 10 zjadłam śniadanie, poszłam wziąć prysznic ubrałam się w sukienkę i pojechałam z Piotrkiem do lekarza. Na szczęście nie było korków ani kolejki w przychodni. Po 14 kilka minut weszłam do gabinetu, zapytałam czy może ze mną wejść narzeczony. Lekarka bez problemu się zgodziła. Wiedziałam że dzisiaj mam się dowiedzieć płeć maluchów. Położyłam się na łóżku, Piotrek ciągle trzymał mnie za rękę
-Jak państwo myślą co to będzie?
-Ja bym chciał dwóch chłopców –wyszczerzył się ojciec dzieci
-Ja się skłaniam bardziej do dwóch dziewczynek- powiedziałam
- (lekarka uśmiechnęła się) Pogodzę państwa i myślę że każde z Was będzie zadowolone. Ja widzę i chłopca i dziewczynkę.
-Na prawdę?! –krzyknęliśmy równo
-Wydaje mi się na 99,5 % ponieważ to już początek 7 miesiąca, tak więc dobrze widać .
Dalsze badanie przebiegło w miłej atmosferze. Z dziećmi wszystko było w porządku i mimo problemów na początku ciąży teraz na finiszu było ok.
Wyszliśmy cali uradowani z gabinetu, doszliśmy do samochodu i Piotrek mnie mocno przytulił
-Kocham Cię i dziękuję –wyszeptał mi do ucha
-Piotruś ale to również Twoja zasługa! Oplotłam jego szyję swoimi rekami i pocałowałam.
Postanowiliśmy jeszcze nikomu tego nie ogłaszać, może na weselu jak nadarzy się okazja to mamie powiem lub wytrzymamy do narodzin, lecz to wydaje się być mało prawdopodobne.
Wieczór wybrałam się z koleżankami do Dominiki na panieńskie, a Piotrek z Pawłem i kilkoma kolegami do Bartka na kawalerskie. Ja z racji mojej ciąży nie piłam alkoholu ale czyż musi być alkohol żeby się dobrze bawić? Zdecydowanie nie!
Nastał dzień ślubu i wesela. Od rana biegałam po domu sama nie wiem za czym, denerwowałam się jako świadek chyba bardziej niż Młodzi. O 9 miałam wizytę u fryzjera i kosmetyczki, po 11 wróciłam do domu. Ubrałam się w sukienkę zakupioną na tą okazję. Piotrek też już był gotowy do wyjścia. I wyruszyliśmy do Kościoła w niewielkiej miejscowości pod Wrocławiem. Wesele miało się odbyć w Hotelu „Spa & Wellness” , gości przewidywanych było ponad 200. Pogoda była cudowna.
Kilka minut przed 15 nasz tata wszedł do pełnego kościoła ludzi z Dominiką pod rękę. Bartek wraz ze świadkiem Kubą J. czekali na jeszcze pannę Dominikę.
-Zięciu, oddaje córkę w twoje ręce. Jestem przekonany, że będziecie szczęśliwie wieść życie.
Bartek tylko kiwnął głową i uśmiechnął się. O 15 zabrzmiały dzwony dające znak początkowi Mszy. Ksiądz wygłosił piękną homilię na temat miłości, małżeństwa i rodziny którą się zakłada. Sama słuchałam pełna skupienia, ponieważ mnie również to dotyczyło. Nadszedł moment przysięgi. Ksiądz splótł dłonie Dominiki i Bartka
-Ja Bartosz biorę ciebie Dominiko za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci.
-Ja Dominika biorę ciebie Bartoszu za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci.
Następnie wymienili się obrączkami
-Dominiko przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
-Bartoszu przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Bartek ucałował dłoń mojej siostry już Pani Kurek, a mi napływały łzy szczęścia do oczu.  Ksiądz ogłosił że od teraz są mężem i żoną. Po zakończonej mszy podpisaliśmy wszelkie papiery zatwierdzające ślub.
Młodzi zostali obsypani tysiącem płatków róż. Życzeniom nie było końca.
W końcu udaliśmy się spod kościoła do hotelu w którym miała odbyć się impreza. Tradycyjnie rodzice przywitali chlebem i solą, był szampan tłuczenie kieliszków i toast za szczęście Młodych. Młode małżeństwo  rozpoczęło pierwszy taniec, a później już cały parkiet był pełen tańczących. Na weselu było dużo siatkarzy z żonami czy też jeszcze dziewczynami. M.in. Michał W, Zibi, Dziku, Igła, Możdżon, Żygadło nawet sam AA się pojawił. Szkoda mi było naszego braciszka, który jak na razie nie miał szczęścia w miłości. Ale mam nadzieje ze i do niego uśmiechnie się los.
Zatańczyłam chyba ze wszystkimi siatkarzami, Panem Młodym, wujkami, tatą, Pawłem i z Piotrusiem oczywiście aż nagle do tańca poprosił mnie Marcin! Tak, ten Marcin!
-Co Ty robisz na ślubie mojej siostry?
-Jak to co? Bawię się tak samo jak ty- i uśmiechnął się perfidnie. –Przyszedłem tutaj jako osoba towarzysząca Joli, waszej koleżanki
-Nie musisz mi mówić kim jest Jola, bo ją znam. I chcąc nie chcąc musiałam z nim zatańczyć. Poszukałam szybko Piotrka i wyszliśmy przed hotel na ławkę. Ściągnęłam moje szpilki a Piotruś delikatnie masował mi stopy których nie czułam przez te tańce. Ciągle zastanawiałam się jaką intrygę szykuje Marcin? Bo jakoś nie chciało mi się wierzyć, że tacy ludzie jak on się zmieniają. Piotrek wyrwał mnie z tych przemyśleń pytaniem czy wracamy środka. Ubrałam buty i siedliśmy na sali. Chyba wszystkie ciocie –dewotki musiały nas zapytać kiedy nasz ślub, kiedy poród, jak się czuję, czy znam płeć. Najchętniej bym stamtąd uciekła, bo wszyscy mieli interesować się Państwem Młodym a nie nami! Goście pomału się rozjeżdżali. Niektórzy zostali na noc w hotelu, w tym również i my oraz Młodzi . Nie chciałam nad ranem tłuc się do domu żeby za kilka godzin wracać.
Obudziliśmy się o 11 ale jeszcze poleżeliśmy pół godziny wtuleni. Zeszliśmy na śniadanie. Wróciłam, wzięłam prysznic i ubrałam się w niebieską sukienkę. O 16 miała być msza chrzcielna Maciusia. Na poprawinach miało być mniej ludzi. Właściwie sama najbliższa rodzina i kilku znajomych. O 15.40 wyjechałam z Piotrkiem z hotelu pod kościół. Czekali tam już moi rodzice i Bartka oraz goście. Po kilku minutach przyjechało Młode Małżeństwo z synkiem. Mały był prześlicznie ubrany w maleńki garniturek jak na jego wiek. Ale był bardzo rosłym chłopcem, w końcu jego tata do najniższych nie należy i te błękitne oczy ich obu… Para chrzestnych była równa weselnej parze świadków czyli ja i najlepszy przyjaciel Bartka-Kuba Jarosz. Maciuś był bardzo spokojny, nie płakał nawet podczas polewania głowy wodą święconą. Po mszy wróciliśmy wszyscy do hotelu. Teraz uwaga skupiała się nie tylko na pytaniu Młodych o noc (czy poranek?) poślubną ale wszyscy chcieli wziąć na ręce maluszka. Dominika tylko żartowała że później będą wszyscy jej pomagać bo ona będzie musiała go tylko nosić. Atmosfera była miła, jednak czas szybko mijał. Ok. 20 pożegnaliśmy się ze wszystkimi, ponieważ nie chcieliśmy wracać w środku nocy. Razem z nami wracał Krzysiek z Martyną. Po 23 byliśmy już w domu. Zadzwoniłam do mamy żeby ja uspokoić ze wróciliśmy cali i zdrowi. Wzięłam szybki prysznic i poszłam na nasze łoże, zmęczona ale zarazem jaka szczęśliwa mając przy sobie osobę która kocham. Piotrek położył się zaraz obok mnie i zaczął gładzić mój wielki brzuch, położyłam głowę na jego ramieniu, pocałowałam na dobranoc w policzek i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
 __________________________________________________________________________
Witam was ♥ po wielkich trudach przybyłam z nowym rozdziałem dla was :) Pomożecie? na Fan page swoje pomysly na dalszy rozwoj bloga i pomysły na kolejny rozdział ;) całuski :*