Do domu
wróciliśmy po 15, po 5 godzinach jazdy(!). Ponad 1,5 godziny staliśmy w korku.
W okolicach Radomia zderzyły się 3 samochody stąd też utrudnienia w ruchu,
objazdy. Połowę drogi przespałam.
Chciałam zamienić Piotrka za kółkiem, jednak był nieugięty. A czy kobieta w
ciąży już musi być inaczej traktowana? Ciąża to nie choroba! Ale jemu nie
przegada, bo przecież on jest mężczyzną! Ech… Nie chciało mi się z nim wdawać w
dyskusję, a Piotrek jak się uprze to nie ma uproś, więc i tak by nie doszło do
skutku bym ja zajęła miejsce kierowcy. Gdy byliśmy już blisko domu
podjechaliśmy do Iwony odebrać Mruczka. Nasz kotek więcej w ostatnim czasie
przebywał u niej niż z nami. Jednak podczas 2tygodniowego urlopu Piotrka prawie
ciągle gdzieś jeździliśmy. W sumie to ‘fajne’ wakacje – pierwszy tydzień minął
na przygotowaniach do ślubu Dominiki i Bartka, później ekspresowe ale bardzo
mile spędzone wakacje, chrzciny Zuzi, impreza u nas w domu siatkarzy (albo jak
ktoś woli ‘mecz charytatywny’ :D), teraz wyjazd do naszych rodziców. Chciałabym
w lepszym humorze wracać i być akceptowaną przez cała rodzinę Piotrka... Nie
wiem czy mnie kiedyś polubi Alicja? Na pewno chciałabym.
-Kochanie może
zrobimy jakieś zakupy? –zapytał Piotr
-Jutro
zrobimy, dzisiaj chce do domu, do łóżka najchętniej
-Jutro to ja
chcę z tobą dzień spędzić
-To
pojedziemy razem i będziesz ze mną spędzał –wyszczerzyłam się do niego
-No dobra,
wygrałaś
-Ale przed
wyjazdem w czwartek robiliśmy zakupy a dzisiaj niedziela to nie sądzę aby się
coś zepsuło w lodówce, także zapełnisz swój brzuszek –pokazałam mu język
- Ha ha ha!
Do twojej wielkości jeszcze dużo mi brakuje
-Ooo cięta
riposta. Otóż mój Koteczku od tego momentu sam sobie będziesz gotował!
–powiedziałam z sarkazmem. –A i mam nadzieję, że ten brzuch mi się nie
naciągnął i wróci do swojego kształtu
-Ojj
żartowałem. Wiesz przecież że cie kocham
-Ale ja
ciebie nie
-Ejj jak to
nie?
-Normalnie!
Jedź po klucze do Kosy bo nie mam zamiaru spędzić nocy w samochodzie. A przez
te dwie ciućmy jak wyjeżdżaliśmy zapomnieliśmy wziąć zapasowych.
-Już dobrze
dobrze moja złośnico
-Haa jaka
twoja? –w tym momencie Piotrek strzelił focha. A tam, chwila ciszy nie
zaszkodziła i tak głupoty gadał. Odebraliśmy te klucze do naszej posiadłości.
Bardzo ciekawa byłam końcowego efektu połączenia łazienki + sypialni.
Podjechaliśmy
pod dom, Piotrek wjeżdżał do garażu a ja poszłam otworzyć drzwi. Pod wejściem
na wycieraczce leżał bukiet kwiatów. Trochę mnie to zdziwiło, podniosłam
kwiaty, otworzyłam w końcu te drzwi, ściągnęłam buty udając się do kuchni z
kwiatkami w ręku. Dostrzegłam liścik, szybko go otworzyłam „Zawsze Twój. M”. No tak Marcin?! Teraz już wiem od kogo te
cholerne kwiatki. To już przesada! Czego on chce ode mnie? Zostawiłam je na
stole. Wyszłam szybko na górę, by zobaczyć sypialnię. Poprawki
były idealnie wykonane, tak jak sobie
wyobraziłam. Majstrowie wykonali wspaniała pracę w tak krótkim czasie.
-Paula gdzie
jesteś? –usłyszałam wołanie Piotrka
-W sypialni,
już schodzę do ciebie. –zeszłam w dół, minęłam
się z nim w hollu i razem udaliśmy się do kuchni. Zapomniałam całkiem o
tych kwiatkach na stole
-Ooo skąd te
kwiaty tutaj?
-A przed
wejściem ktoś zostawił, pomyłka –wzięłam je i zmierzałam z nimi w stronę kosza
-Czy moja
narzeczona ma jakiś adoratorów? –bardziej stwierdził niż zapytał Piotrek
-Tak, ma jednego,
który właśnie ją złapał w objęcia i boi się co jej zrobi –podniósł mnie i
posadził na blacie, nasze spojrzenia się spotkały, zaczął przybliżać swoje usta
w moim kierunku, czułam jego oddech na sobie,
woń perfum
-Co mi
zrobisz jak cie pocałuję? –zapytał
-Oddam ci?
–odpowiedziałam zadając retoryczne pytanie. Piotrek musnął moje wargi.
Zamknęłam oczy, ręce splotłam na jego szyi i koncentrowałam się jak ‘reanimuje’
moje usta swoimi. Objęłam go mocniej i zaczęłam oddawać pocałunki. Wsunął palce
w moje włosy aby zsunąć je z twarzy. Nasze usta nadal toczyły zajadłą walkę o
miano pierwszeństwa w pokazywaniu jak bardzo kochamy siebie. Łapał gwałtownie powietrze i nie pozwalał
przestawać się całować.
W końcu
oderwaliśmy się od siebie. Posłusznie każde z nas rozdzieliło się do osobnej
łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam piżamę. Rozsiedliśmy
się na kanapie, zaczęłam pstrykać po kanałach w końcu postawiłam na TVN – Prawo
Agaty. Około wpół do jedenastej (wieczór), położyliśmy się do naszego wielkiego
łóżka i szybko zasnęliśmy. Obudziłam się po 2 cała mokra! Śnił mi się koszmarny
sen. Jechałam
z Piotrkiem gdzieś w nocy, w tyle dzieci i nagle dało się usłyszeć wielki pisk
połączony z krzykiem –wypadek. Samochód wypada z jezdni i uderza w przydrożny
słup. Auto nie przypomina siebie, tylko zgnieciony wrak, pełno odłamków szkła
wszędzie. Słyszę dźwięk karetek. Strażak przecina blachę, żeby się do nas
dostać. Ja krzyczę ile mam sił ‘Zobaczcie co z dziećmi?” gdyż sama nie mam
takiej możliwości ponieważ jestem zakleszczona, czuję wielki ból w dolnych
kończynach i nie mogę nimi ruszyć. Piotrek cały zakrwawiony leży nieprzytomny w
fotelu, wołam go ale nie reaguje. Budzę się w białym pomieszczeniu i orientuję,
że mam amputowaną nogę, leżę sama w wielkiej sali. Obok siedzi zapłakana mama,
która przekazuje mi informację, że tylko ja przeżyłam wypadek…
Spanikowana
rozglądam się po sypialni, uff widzę śpiącego Piotrka obok. Odnajduję butelkę z
wodą koło łóżka i nabieram do ust ciągle patrząc na regularny ruch jego klatki
piersiowej. Staram się wymazać ten widok sprzed oczu jednak gdy tylko zamykam
powieki widzę tą kraksę… Zbliżam się do Piotrka i przytulam, budząc go przy tym
-Co się
stało?
-Nic – łzy
zaczęły mi kapać na jego nagie ciało
-Kochanie
czemu płaczesz? –zapytał głosem pełnym troski
-Bo śniło mi
się, że jechaliśmy razem z dziećmi i mieliśmy wypadek i tylko ja ocalałam
–powiedziałam jednym tchem wybuchając płaczem
-Ciiiiiii to
tylko sen –powiedział szepcząc, pocałował mnie w czoło i objął
-Ale wiesz
ja się wystraszyłam –wydukałam jąkając się od płaczu
-Nie bój się
wszystko jest dobrze, jestem przy tobie
-I mnie nie
zostawisz?
-Nigdy!
Kotek wiesz, że dla ciebie zrobiłbym wszystko
-Nie chcę
wszystkiego
-Tylko co?
-Tylko mnie
kochaj -zasnęłam w jego ramionach.
Ostatnio
zauważyłam, że dużo płaczę. Jak nie Ala mnie doprowadza do takiego stanu to
znowu jakieś koszmary. Przy nim czuję się bezpieczna, ale też boję się o nas,
żeby znowu coś przeze mnie się nie stało. Mam nadzieję że Marcin nic nie
wymyślił, bo obawiam się, że on nie odpuści. Może się mylę? Oby! Nie chcę mówić
nic Piotrkowi i go denerwować. Jednorazowe kwiaty nic nie znaczą. Widzi że nie
odpowiadam na jego ‘zaczepki’ to myślę, że da sobie spokój.
Rano
obudziły mnie promienie wpadające oknem do naszej sypialni. Piotrka gdzieś
wywiało, bo przynajmniej obok go nie było. Nie chciało mi się wstawać jeszcze,
tak więc rozłożyłam się na wielkim łóżku. Będąc z takim wielkoludem, nasze łoże
musi też być znacznie dłuższe od normalnego łóżka. Nie powiem, że mi to
przeszkadza, ale ja z moim wzrostem to wręcz się gubię na nim. Po chwili gdy
zamknęłam powieki, i miałam odpłynąć w ponowny sen, ktoś wpadł dość głośno do
pokoju. Domyśliłam się, że to musi być Piotrek, bo przecież nikt się nie
włamał… chyba nie?
Oczywiście,
że był to Piotrek: ) W rękach niósł śniadanie jak się domyśliłam. Po zjedzeniu kilku
pysznych, zanurzanych w bitej śmietanie
truskawek postanowiłam wreszcie wstać. Ubrałam się w rurki, koszulkę i płaskie buty. Włosy spięłam w warkocza, żeby mi
nie przeszkadzały. Piotrek kazał mi odpoczywać a sam obiecał ugotować obiad.
Nie sprzeciwiałam się, poszłam na kanapę i przeglądałam gazety bądź
przerzucałam pilotem po kanałach. Czasem spoglądałam w stronę kuchni czy
wszystko jest na swoim miejscu. O dziwo było.
-Kochanie zapraszam
do stołu.- wyłączyłam telewizor, i udałam się w stronę kuchni. Widok jaki tam
zastałam był nieprawdopodobny! Czysto wszędzie, żadnych brudnych naczyń, zlew
pusty, na stole ładnie ułożone sztućce, szkło, talerze, na środku w małym wazonie
biała róża. Mój narzeczony jak na dżentelmena przystało odsunął mi krzesło bym
usiadła. Danie nie sprawiło raczej większego trudu dzisiejszemu szefowi kuchni
– ryż + sos z kawałkami mięsa. Wzięłam kęs do ust i jak szybko wzięłam tak
jeszcze szybciej zaczęłam biec do łazienki, mój przełyk wręcz się palił...
Piotrek w ciągu kilku sekund znalazł się za mną a ja już podniosłam się od
muszli i wręcz przyssałam się do kranu z wodą.
-Piotrek
czym ty to przyprawiłeś?
-Różne
dodatki w koszyku na półce były pieprz, gałka muszkatołowa, papryka –przerwałam
mu
-Dodałeś
paprykę?
-Yhym
-To była
papryczka chilli…
-Przepraszam,
ja nic nie potrafię – i wyszedł z łazienki a ja zostałam i patrzyłam jak idzie
przed siebie zamiast go zatrzymać, w końcu się naprawdę starał. Oprawę
przygotował świetną. A skąd mógł wiedzieć ze to chilli a nie słodka papryka? W
końcu mój mózg zaczął myśleć! Weszłam z powrotem do kuchni, Cichy już zbierał
ze stołu naczynia. Przeprosiłam go i postanowiliśmy zrobić razem naleśniki,
żeby obeszło się bez incydentów. Po skonsumowaniu posiłku, razem ogarnęliśmy
kuchnię. Piotrek ciągnął mnie na małe zakupy by zapełnić lodówkę i szafki bo
jutro wyjeżdża do Spały a ja według jego myśli ‘nie mogę sama się ruszyć’? nie
chciało mi się wychodzić z domu. Powiedziałam mu, że troszkę źle się czuję co
nie było do końca przemyślanym posunięciem bo chciał już ze mną jechać do
lekarza. Udało mi się go przekonać, że aż tak źle to nie jest. Musiałam iść się
położyć a on w tym czasie pojechał coś kupić, tylko nie wiem po co? Skoro
zostaje sama to aż tak dużo nie zjem raczej. Rozłożyłam się wygodnie na kanapie
i włączyłam odtwarzacz muzyki, nie taki wypasiony jak siatkarzy bombox jednak
ważne, że w ogóle muzyka jakaś leciała. Puściłam piosenkę i rozpływałam się wsłuchując w słowa:
”W tym całym
zwariowaniu serc
I w całym tym szaleństwie dobrze wiem
Nie zatrzyma nas już nic”
I w całym tym szaleństwie dobrze wiem
Nie zatrzyma nas już nic”
Zasnęłam na
chwilę, obudził mnie szelest kluczy otwieranych drzwi. Piotrek obładowany
siatkami wszedł do środka, zakupy postawił na blacie kuchennym i zrobił kilka
kroków w moją stronę trzymając w ręce piękny bukiet różowych tulipanów.
-Lepiej
niech mojej narzeczonej żaden inny wielbiciel nie przynosi kwiatów –roześmiałam
się po tym jak powiedział to tak stanowczo
-Dziękuję
kochanie –wspięłam się na palcach i dostałam do jego ust. W ułamku sekundy
chwycił mnie i podniósł do góry obracając wokół własnej osi
-Piotrek
przestań! Zaraz zacznie mi się kręcić w głowie! –wrzeszczałam
-Mówiłem ci
już jak bardzo cie kocham?
-Yhym, chyba
już tysiąc pięćset sto dziewięćset razy –znowu pokazałam mu rząd zębów. –Ale
tego nigdy za wiele możesz mi mówić ile razy chcesz, ale wiedz że ja ciebie
zawsze bardziej kocham, no ewentualnie równo –zrobiłam minę myśliciela. Po południe minęło
nam w miłej atmosferze. Wieczorem wybraliśmy się na krótki spacer, ponieważ
Piotrek stwierdził, że jeśli się źle czuję to dobrze gdy się dotlenię. Nie
sprzeciwiałam mu się. Wróciliśmy do domu i wskoczyliśmy szybko razem pod
prysznic, tzn. wolałabym sama ale ten siłacz mnie zaciągnął i odkręcił wodę –
ponieważ on jutro musi jechać do Spały więc chce ze mną spędzić każdą chwilę.
Ach i tak go kocham. Zrobiliśmy sobie seans wieczorny, opróżniając przy tym
litr lodów śmietankowo – czekoladowych + muffinki + owoce + sok. Piotrek to
wszystko zrzuci od jutra na treningach ale ja? Teraz mogę przytuszować ‘ciążą’
lecz jak te małe istotki zawitają już na świecie to sama będę musiała się
zapisać na jakąś siłownię, aerobic, taniec lub cokolwiek innego gdzie zrzucę
zbędne kilogramy. Mój Kochany jest zdania że nic nie muszę poprawiać ponieważ
ja mu się zawsze podobałam i będę podobać. Tak, tak męskie gadanie… Po
oglądnięciu po raz ęty „Pearl Harbor” udaliśmy się do naszej krainy snu i odpłynęliśmy
wtuleni w siebie oczekując nadejścia kolejnego dnia.
__________________________________________________________________
Życzę Wam Wesołych Świat,abyście je spędzili w gronie najbliższych,spełnili wszystkie swoje marzenia i wymarzonych prezentów :* Wasza Isia.♥
Jaaaaaa! Jacy oni są słodcy:*
OdpowiedzUsuńWesołych :*
Marcin coś miesza... :(
OdpowiedzUsuńAle i tak cudny rozdział:*
Wesołych i spokojnych świąt :*
Zuzia.
Cudnie:)
OdpowiedzUsuńWesołych ^^
Super rozdział:) mam nadzieję że Marcin nie namiesza;*
OdpowiedzUsuńWesołych świąt ;*
Kasia
♥
OdpowiedzUsuń<3 Nie przestawaj pisać ;*
OdpowiedzUsuńWesołych !
Ola.
Lubie gdy główni bohaterowie tak się przytulają, miłych słów używają itp :)
OdpowiedzUsuńWesołuch Świąt :*
K.
Ojj gapa z Piotrusia co pomylił papryczki ^^
OdpowiedzUsuńhaha super piszesz ;*
Wesolych :)
Jula
jak zwykle świetne ;)
OdpowiedzUsuńrównież życzę Wesołych Świąt i udanego sylwestra :D ;*
strasznie monotonna jestem > Bardzo się podobał :D
OdpowiedzUsuńWesołych :D
Znow super, zajebiscie piszesz, spoczko rozdział, jacy oni są słodcy <3
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt i spełnienia marzeń !!! :3
I like it reading! :D
OdpowiedzUsuńSpokojnych świąt :)
Rozdział? GE NIA LNY! :)
OdpowiedzUsuńWesołych świąt ;*
Eliza
mega mega mega! Kocham tą zgodę, przytulanki, czułe słowka czy też dogryzanie wspólne. Mam nadzieję, że Marcin nie namiesza!?
OdpowiedzUsuńWesołych świąt ;*
Iwona
Cudnie piszesz ;*
OdpowiedzUsuńSpokojnych, zdrowych świąt ;*
Karola
Boski rozdział. *.* Wesołych Świąt i wieeeeeelu prezentów. ;D ; 3
OdpowiedzUsuńGenialna :*
OdpowiedzUsuńSpokojnych, zdrowych ;*
Znalazłam jeszcze czas na przeczytanie :D
OdpowiedzUsuńMożesz takie milusie zawsze piać;D
Wesołych :P
Miło ^^
OdpowiedzUsuńSpokojnych ;*
Jacy oni są słodcy <3
OdpowiedzUsuńTobie też życzę wszystkiego co najlepsze na przyszły rok!
Serdecznie pozdrawiam xx
Jeśli czytasz blogi o 1D, to zapraszam do mnie: http://babyilovedyoufirst.blogspot.com/
Świetny blog :)
OdpowiedzUsuńzapraszamy też do siebie :)
http://siatkowka-pisane.blogspot.com/
ooo i nawet o moim Radomiu wspomniałaś :)
OdpowiedzUsuńBoję się,że Marcin może coś namieszac w ich życiu...
OdpowiedzUsuńkiedy nowy rozdział ? ;*
OdpowiedzUsuńsuper :), czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie, na moje pierwsze siatkarskie opowiadanie http://dla-kogos-znaczysz-wszystko.bloog.pl/
48 yr old Office Assistant IV Alia Rewcastle, hailing from Terrace Bay enjoys watching movies like Cold Turkey and Snowboarding. Took a trip to Barcelona and drives a Alfa Romeo 6C 1750 Supercharged Gran Sport Spider. dlaczego nie dowiedziec sie wiecej
OdpowiedzUsuń