W poniedziałek czyli
14 października mieliśmy wyjść ze szpitala. Obudziłam się już o 6 i
niecierpliwie czekałam aż przyjedzie po nas Piotrek. Sama dobrze się czułam,
kilka dni temu zostały usunięte mi szwy. Dzieci również w pełni zdrowe a rosły
jak na drożdżach. Po 7 pielęgniarka przywiozła je na sale do mnie. Oliwia
nie spała w przeciwieństwie do Michała. Wzięłam ją na ręce i chodziłam z nią po
sali. Moja współlokatorka została we czwartek wypisana. Obecnie byłam sama.
Dopiero po 10 pojawił się ów ojciec dzieci
-Dlaczego tak późno?
-Przepraszam, zaspałem … -skarciłam go wzrokiem, ale ładnie się przywitał chociaż… przyniósł dla mnie dość spory bukiet różowych róż. Myślałam, że takie rzeczy tylko w amerykańskich filmach się dzieją a nie w moim własnym życiu mój mężczyzna na odchodne ze szpitala przynosi kwiaty? Nie powiem, miłe to bardzo.
-Żeby mi to było ostatni raz!? -i tak go upomniałam
-Tak jest!
-Koniec żartów, możesz mi pomóc ubrać maluchy? -i tak on ubierał Misia, a ja Oliwcie. Podziękowaliśmy lekarzom i pielęgniarkom za opiekę, Piotrek zostawił dla nich jakieś czekoladki. Gdy wyszłam przed szpital w końcu poczułam świeże, jesienne powietrze. Dzieci w fotelikach z tyłu spały my z przodu zapięci w pasy udaliśmy się do domu.
Około południa byliśmy już pod domem. Wysiadłam z samochodu i rozejrzałam się w koło, nie było mnie kilka dni ale brakowało mi tego miejsca, tej oazy spokoju. Piotrek wziął foteliki a ja dumnie z kwiatami w ręce otwarłam drzwi. Szybko ściągnęłam płaszcz i buty i wzięłam się za rozbieranie dzieci. Piotrek w tym czasie przyniósł z samochodu torbę. Maluchy okazały się być głodne także szybko musiałam się rozbierać i karmić. Po nakarmieniu odnieśliśmy je na górę do łóżeczek włączając elektroniczna nianię z czujnikiem oddechu i kamerą, żeby wiedzieć co się dzieje gdy my będziemy na dole. Gdy dzieci spały rozglądnęłam się po domu, wszędzie czysto czym byłam lekko zaskoczona, że Piotrek zadbał o dom w końcu dużo czasu spędzał ze mną w szpitalu. Położyłam się na kanapie a on w tym czasie przyrządził obiad składający się z makaronu spaghetti + sos. Wieczorem odwiedziła nas moja mama. We wtorek przyszła do nas Iwona, we środę Martyna z Zuzią. Czwartek spokojny bez gości za to w piątek mieli nas odwiedzić rodzice Piotrka. Dzieci zdrowo rosły, ciągle były głodne i można powiedzieć, że większość dnia przesypiały. Noce również spokojne. Gdy Piotrek wrócił do domu po rehabilitacji, podałam mu obiad i poprosiłam o zajęcie maluchami a sama w tym czasie chciałam zrobić sernik, ulubiony smakołyk „teścia”. Poszukałam wszystkich składników na szczęście nic nie brakowało i już po 1,5 godzinie ciasto było gotowe. Posprzątałam jeszcze dom. Gdy wszystko było na błysk nastała pora karmienia. Piotrek zajął się usypianiem dzieciaków a ja zaniknęłam za drzwiami łazienki. Po szybkim prysznicu ubrałam się w piżamę a mokre włosy schowałam pod turbanem. W domu panowała niema cisza. Cichutko weszłam do kuchni i zrobiłam dla mnie i Piotrka herbatę. Gdy czekałam aż się woda zagotuje poczułam wielkie dłonie na moich szerokich jeszcze biodrach. Odwróciłam się i przytuliłam do Piotrka. Staliśmy tak chwilę w ciszy a mój Piotruś gładził moje plecy. Przenieśliśmy się do salonu, na stole położyłam elektroniczną nianię i rozłożyłam się na sofie. W mgnieniu oka Piotrek znalazł się obok mnie. Przelatywałam po kanałach aż w końcu natrafiłam na powtórkę pamiętnego meczu o brąz mistrzostw Europy. Kamery nawet nas wychwyciły dopingujących biało czerwonych. Znowu wróciły te wspomnienia, ten smutek spotęgowany cierpieniem Piotrka, który do dzisiaj nie może w pełni wrócić do gry. Rehabilitacja przebiega prawidłowo ale jeszcze nie jest w stanie wrócić do pełnych treningów i wspomóc chłopaków.
-Dlaczego tak późno?
-Przepraszam, zaspałem … -skarciłam go wzrokiem, ale ładnie się przywitał chociaż… przyniósł dla mnie dość spory bukiet różowych róż. Myślałam, że takie rzeczy tylko w amerykańskich filmach się dzieją a nie w moim własnym życiu mój mężczyzna na odchodne ze szpitala przynosi kwiaty? Nie powiem, miłe to bardzo.
-Żeby mi to było ostatni raz!? -i tak go upomniałam
-Tak jest!
-Koniec żartów, możesz mi pomóc ubrać maluchy? -i tak on ubierał Misia, a ja Oliwcie. Podziękowaliśmy lekarzom i pielęgniarkom za opiekę, Piotrek zostawił dla nich jakieś czekoladki. Gdy wyszłam przed szpital w końcu poczułam świeże, jesienne powietrze. Dzieci w fotelikach z tyłu spały my z przodu zapięci w pasy udaliśmy się do domu.
Około południa byliśmy już pod domem. Wysiadłam z samochodu i rozejrzałam się w koło, nie było mnie kilka dni ale brakowało mi tego miejsca, tej oazy spokoju. Piotrek wziął foteliki a ja dumnie z kwiatami w ręce otwarłam drzwi. Szybko ściągnęłam płaszcz i buty i wzięłam się za rozbieranie dzieci. Piotrek w tym czasie przyniósł z samochodu torbę. Maluchy okazały się być głodne także szybko musiałam się rozbierać i karmić. Po nakarmieniu odnieśliśmy je na górę do łóżeczek włączając elektroniczna nianię z czujnikiem oddechu i kamerą, żeby wiedzieć co się dzieje gdy my będziemy na dole. Gdy dzieci spały rozglądnęłam się po domu, wszędzie czysto czym byłam lekko zaskoczona, że Piotrek zadbał o dom w końcu dużo czasu spędzał ze mną w szpitalu. Położyłam się na kanapie a on w tym czasie przyrządził obiad składający się z makaronu spaghetti + sos. Wieczorem odwiedziła nas moja mama. We wtorek przyszła do nas Iwona, we środę Martyna z Zuzią. Czwartek spokojny bez gości za to w piątek mieli nas odwiedzić rodzice Piotrka. Dzieci zdrowo rosły, ciągle były głodne i można powiedzieć, że większość dnia przesypiały. Noce również spokojne. Gdy Piotrek wrócił do domu po rehabilitacji, podałam mu obiad i poprosiłam o zajęcie maluchami a sama w tym czasie chciałam zrobić sernik, ulubiony smakołyk „teścia”. Poszukałam wszystkich składników na szczęście nic nie brakowało i już po 1,5 godzinie ciasto było gotowe. Posprzątałam jeszcze dom. Gdy wszystko było na błysk nastała pora karmienia. Piotrek zajął się usypianiem dzieciaków a ja zaniknęłam za drzwiami łazienki. Po szybkim prysznicu ubrałam się w piżamę a mokre włosy schowałam pod turbanem. W domu panowała niema cisza. Cichutko weszłam do kuchni i zrobiłam dla mnie i Piotrka herbatę. Gdy czekałam aż się woda zagotuje poczułam wielkie dłonie na moich szerokich jeszcze biodrach. Odwróciłam się i przytuliłam do Piotrka. Staliśmy tak chwilę w ciszy a mój Piotruś gładził moje plecy. Przenieśliśmy się do salonu, na stole położyłam elektroniczną nianię i rozłożyłam się na sofie. W mgnieniu oka Piotrek znalazł się obok mnie. Przelatywałam po kanałach aż w końcu natrafiłam na powtórkę pamiętnego meczu o brąz mistrzostw Europy. Kamery nawet nas wychwyciły dopingujących biało czerwonych. Znowu wróciły te wspomnienia, ten smutek spotęgowany cierpieniem Piotrka, który do dzisiaj nie może w pełni wrócić do gry. Rehabilitacja przebiega prawidłowo ale jeszcze nie jest w stanie wrócić do pełnych treningów i wspomóc chłopaków.
-Piotrek żałujesz?
–zapytałam gdy znowu zobaczyłam nas na ekranie telewizora
-Czego?
-Że nie zagrałeś w ME
i nadal nie możesz grać… -mój głos wyraźnie ścichł, on przysunął się a mnie jak
kłodę położył sobie na kolanach
-Kotek pamiętaj,
nigdy nie będę tego żałował co się już wydarzyło, dobrze, że jesteś Ty ze mną,
że WY jesteście –mówił ciągle patrząc mi w oczy. Wiedziałam, że mówi prawdę,
ale zdawałam sobie sprawę, że to ja jestem powodem tego wszystkiego co się
wydarzyło. Czasu nie cofnę, nic zrobić już teraz nie mogę. Objęłam jego szyje i
się mocno przytuliłam. Piotrek wyłączył telewizor, chyba żebym znowu nie
wracała do tych wydarzeń. Siedzieliśmy tak w ciszy ja nie przestawałam bo
kurczowo trzymać. -Pausia idziemy na górę –kiwnęłam twierdząco głową i tak po
chwili znaleźliśmy się w łóżku. Gdy prawie zasypiałam musiał akurat obudzić się
Michał. Piotrek przyniósł go do nas na łoże, nakarmiłam go i odniósł do pokoju
gdzie grzecznie spała Oliwka.
-A ja też mogę liczyć
na porcję jedzenia?
-Yhym, możesz sobie
zejść w dół i zrobić coś
-Po co mam iść w dół
jak mam na miejscu –wyszczerzył się
-Piotrek…
-przeciągnęłam, jednak po chwili zatkał mi usta swoimi wilgotnymi ustami i mimo
moich sprzeciwów jego głowa znalazła się pod moją koszulką…
Przed 5 obudził mnie płacz malutkiej, szybko
pobiegłam do niej
-Kochanie co się
dzieje? Nie możesz spać? –wzięłam ją na ręce i zeszłyśmy na dół aby nie obudzić
chłopaków. Zmieniłam jej pieluszkę a po kilku minutach przystawiłam ją do
piersi. Po chwili zasnęła. Położyłam ją na sofie, nie miała możliwości
spadnięcia a ja przeszłam do kuchni i zrobiłam filiżankę kawy rozpuszczalnej +
mleko. Wreszcie mogłam pić kawę, oczywiście w rozsądnych ilościach. Moi
mężczyźni spali, Oliwia spała miałam nianię aby słyszeć co u Michała, córkę
miałam na oku więc postanowiłam zrobić śniadanie. Pora wczesna ale może
poczekać posiłek do później. Włączyłam cicho radio i przygotowałam ciasto na
gofry. Nie wiem czy to dobry pomysł na śniadanie? Ale miałam ochotę akurat na
coś słodkiego. Rozgrzałam gofrownicę i usmażyłam kilka słodkich kostkowych
placków. Po 6 posprzątałam już kuchnię i
wyszłam na górę zobaczyć co u mojego synka. Nie spał, ale grzecznie leżał i się
rozglądał na boki. Wzięłam go na ręce i zeszliśmy po schodach na dół. Ponosiłam
go po salonie ciągle przyglądając się na zmianę jemu i córci. W końcu i Misiu
zasnął, położyłam go obok Oliwci tak by bezpiecznie mogli spać bez obawy o
spadnięcie. Wyszłam znowu na górę a żeby obudzić śpiącego księcia.
-Piotruś –stanęłam
nad nim i szepnęłam do ucha
-Yhym
-Wstawaj śpiochu
-Która godzina?
-7.30
-Tak wczesna pora?
Chodź do mnie na łóżko
-Wstawaj! Przypominam
ci, że mamy dzieci i ja od blisko 3 godzin nie śpię już –obrócił się w moją i
zaspanym głosem zapytał
-To dlaczego mnie nie
budziłaś?
-Bo chciałam żebyś
mógł pospać, w ostatnich dniach ty się zajmowałeś to ja chociaż dzisiaj
-Razem się nimi
zajmujemy, pamiętaj!
-No wiem wiem,
ubieraj się a ja uciekam na dół bo tam śpią.
Skarby na dole
grzecznie spały, zanim Piotrek przyszedł zrobiłam dla nas herbatę,
przygotowałam talerze na gofry i dżem. Po zjedzeniu śniadania Pituś pozmywał a
ja poszłam się ubrać. Z racji, że mieli przyjechać rodzice Piotrka wypadało się
trochę lepiej ubrać a nie być w dresie co miałam ostatnio w mniemaniu. Ubrałam się a Piotrek w tym
czasie zajmował się dzieciakami, którym odechciało się spać. Około 13
przyjechali państwo Nowakowscy. Posiedzieli do wieczora. Rozpieszczali wnuki
ciągłym noszeniem na rękach. Przywieźli stertę ciuszków i zabawek. Ojciec
Piotrka oczywiście zajadał się sernikiem, który podobno smakuje mu lepiej niż
upieczony przez żonę. Miła uwaga.
W kolejnych dniach
również nie odbyło się bez gości, którzy chcieli zobaczyć latorośle
Nowakowskiego. Dziękowałam za kolejne gratulacje i rzeczy przynoszone maluchom.
Całkiem spory sklep z ubrankami mogłabym otworzyć z liczby otrzymanych
prezentów.
W środę miała nas
odwiedzić położna środowiskowa by zobaczyć stan dzieci, jak się rozwijają itp.
Około 10 zadzwonił
dzwonek i ukazała się za drzwiami kobieta w średnim wieku ubrana w biały
fartuch. Przywitałam się z nią grzecznie i gestem ręki zaprosiłam do środka.
Sprawdziła dzieci i właściwie wszystko było ok., tylko miała zastrzeżenie
dlaczego używam popularnych pampersów a nie pieluch tetrowych… Nie wyobrażam
sobie mając dwójkę małych dzieci używać takich pieluch… tylko najbardziej
zaskakująca była akcja na koniec. Pani Krystyna bo tak miała na imię przez cały
czas przyglądała się Piotrkowi i uśmiechała. Gdy ubrała płaszcz skierowała się
do mnie z pytaniem
-przepraszam, może
pani zrobić zdjęcie mi z panem Piotrem? –równocześnie wyciągnęła z torby
telefon. Spojrzałam na Piotrka porozumiewawczo, który był nieźle zaskoczony.
Ustawił się z panią Krysią a ja im pykłam zdjęcie. Poprosiła jeszcze o autograf
i pożegnała się. A my wybuchneliśmy śmiechem
-Czuję się zazdrosna…
-A o co? –przybliżył
się do mnie i oparł głowę o moje czoło
-Raczej o kogo…
kobieta prosi mnie żebym wam zrobiła zdjęcie –strzeliłam focha
-haha nie masz o co,
baa o kogo. Uwierz, że pani Krysia nie jest zagrożeniem –uśmiech nr 4
-Kocham cie
–pocałowałam go subtelnie.
Reszta dnia minęła
jak każdy poprzedni dzień. Zrobiłam pranie, rozwiesiłam. Część ubrań
wyprasowałam. Wieczór mycie maluchów, karmienie, usypianie itd.
Kolejne dni podobnie
przebiegały. Czasem odwiedzała mnie mama ale kilka dni temu na jakiś czas
wróciła do Sochaczewa. Ostatnio dzieci się przestawiły z czasem snu. W dzień
spały a w nocy baraszkowały. Później chodziłam zmęczona i niewyspana przez
dzień co skutkowało kłótniami z Piotrkiem o bzdury. Zauważyłam, że zrobiłam się
nerwowa bo przecież On też nie spał, też mi pomagał, starał się a ja złość
wyładowywałam na nim. Próbowałam nad tym panować ale łapałam się na tym już po
konflikcie… tak więc ostatnio czasem spędzaliśmy noce osobno albo ja na
kanapie, albo on na fotelu przy dzieciach. Kochałam go ale chyba zaczęliśmy się
mijać. Mam nadzieję, że to chwilowy kryzys…
Minęła już połowa
listopada ale temperatury jeszcze nie dawały znać o bliskiej zimie.
Wychodziliśmy czasem na spacer z maluchami. Dzisiaj też mieliśmy taki zamiar.
Gdy już mieliśmy wychodzić zadzwonił dzwonek, Piotrek otworzył za nimi pokazał
się listonosz z listami poleconymi dla mnie i dla niego podpisał i pożegnał się
zamykając drzwi.
-Co tam przyszło?
-To z sądu
–powiedział spokojnie, a mi żołądek podniósł się w okolice przełyku. Ze łzami w
oczach podeszłam do niego odebrać swój list. Otworzyłam i była tam informacja dotycząca
daty rozprawy związanej z pobiciem Piotrka. W sądzie mieliśmy się stawić 4
grudnia o godzinie 11. Środkowy widząc jak się zaczynam trząś podszedł i mnie
przytulił, bez słowa mocno przytulił. Dała upust łzom. Zawsze będę to pamiętać,
nigdy nie wymarzę tego z mojej pamięci. Odechciało mi się spaceru. Rozebraliśmy
dzieci a Piotrek poprosił, żebym się położyła. Nie chciałam, żeby sam zajmował
się maluchami ale nie dawał za wygraną.
-Piotruś jak zasną
dzieci przyjdziesz do mnie?
-Jasne –pocałował
mnie w czoło. Jeszcze raz go przytuliłam i poszłam do sypialni. Położyłam się i
myślałam po raz setny o tym wszystkim. Gdy w końcu prawie zasypiałam usłyszałam
otwieranie drzwi. Po chwili położył się obok mnie i objął ramieniem a moja
głowa automatycznie znalazła się na jego torsie, na najlepszej poduszce na
świecie, mojej! Tylko i wyłącznie mojej!
____________________________________________________________________
Dziękuje wam ♥ Nie umiem opisać tego co czuje gdy widzę masę pozytywnych komentarzy ;*
Zapraszam was na bloga http://szukajacszczescia-lookingforhappiness.blogspot.com/ Dziewczyna dopiero zaczęła ale jest godny uwagi :) ♥
świetneee :D czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńcudny ! pisz dalej . :)
OdpowiedzUsuńopowiadanie jest świetne. ;d
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. ;)
świetneee :D pisz dalej . :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle rozdział świetny, mam nadzieję, że kłótnie są chwilowe. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńi zapraszam do siebie http://siatkowka-nas-laczy.blogspot.com/
superrr, czekam na następny ;P
OdpowiedzUsuńOlka
fantastyczny rozdział :)
OdpowiedzUsuńczekma na nexta :)
kat.
rozdział jak zwykle świetny, zresztą jak całe opowiadanie ;) mam nadzieję, że będzie jeszcze ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :*
/Kamila
Świetny .
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział c:
OdpowiedzUsuńJeśli bierzesz udział w Liebster Award, to piszę, ze zostałaś nominowana ;)
Pozdrawiam :)
;****
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :) czekam z niecierpliwością na następny ;* / Klaudia ^^
OdpowiedzUsuńSuper:)) Dzieciaczki są już w domu, Piotrek coraz lepiej się czuję i za niedługo wróci na parkiet;)
OdpowiedzUsuńSuper :D Zapraszam na pierwszy rozdział http://love-and-devotion.blogspot.com/ :D
OdpowiedzUsuńŚwietny blog .:* Dostałam go w swoje ręce wczoraj i przesiedziałem cały dzień czytając wszystkie rozdziały , bardzo wciąga.;*
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział :) Czekam na następny :D.
OdpowiedzUsuńPisz dalej, masz talent.
Tymczasem zapraszam do mnie : http://fly-bird-is-free.blogspot.com/
Bardzo podobał mi się ten rozdział. Czekam na kolejne :)
OdpowiedzUsuń