piątek, 1 lutego 2013

37.


W poniedziałek czyli 14 października mieliśmy wyjść ze szpitala. Obudziłam się już o 6 i niecierpliwie czekałam aż przyjedzie po nas Piotrek. Sama dobrze się czułam, kilka dni temu zostały usunięte mi szwy. Dzieci również w pełni zdrowe a rosły jak na drożdżach.  Po 7 pielęgniarka przywiozła je na sale do mnie. Oliwia nie spała w przeciwieństwie do Michała. Wzięłam ją na ręce i chodziłam z nią po sali. Moja współlokatorka została we czwartek wypisana. Obecnie byłam sama. Dopiero po 10 pojawił się ów ojciec dzieci
-Dlaczego tak późno?
-Przepraszam, zaspałem … -skarciłam go wzrokiem, ale ładnie się przywitał chociaż… przyniósł dla mnie dość spory bukiet różowych róż. Myślałam, że takie rzeczy tylko w amerykańskich filmach się dzieją a nie w moim własnym życiu mój mężczyzna na odchodne ze szpitala przynosi kwiaty? Nie powiem, miłe to bardzo.
-Żeby mi to było ostatni raz!? -i tak go upomniałam
-Tak jest!
-Koniec żartów, możesz mi pomóc ubrać maluchy? -i tak on ubierał Misia, a ja Oliwcie. Podziękowaliśmy lekarzom i pielęgniarkom za opiekę, Piotrek zostawił dla nich jakieś czekoladki. Gdy wyszłam przed szpital w końcu poczułam świeże, jesienne powietrze. Dzieci w fotelikach z tyłu spały my z przodu zapięci w pasy udaliśmy się do domu.
Około południa byliśmy już pod domem. Wysiadłam z samochodu i rozejrzałam się w koło, nie było mnie kilka dni ale brakowało mi tego miejsca, tej oazy spokoju. Piotrek wziął foteliki a ja dumnie z kwiatami w ręce otwarłam drzwi. Szybko ściągnęłam płaszcz i buty i wzięłam się za rozbieranie dzieci. Piotrek w tym czasie przyniósł z samochodu torbę. Maluchy okazały się być głodne także szybko musiałam się rozbierać i karmić. Po nakarmieniu odnieśliśmy je na górę do łóżeczek włączając elektroniczna nianię z czujnikiem oddechu i kamerą, żeby wiedzieć co się dzieje gdy my będziemy na dole. Gdy dzieci spały rozglądnęłam się po domu, wszędzie czysto czym byłam lekko zaskoczona, że Piotrek zadbał o dom w końcu dużo czasu spędzał ze mną w szpitalu. Położyłam się na kanapie a on w tym czasie przyrządził obiad składający się z makaronu spaghetti + sos. Wieczorem odwiedziła nas moja mama.  We wtorek przyszła do nas Iwona, we środę Martyna z Zuzią. Czwartek spokojny bez gości za to w piątek mieli nas odwiedzić rodzice Piotrka. Dzieci zdrowo rosły, ciągle były głodne i można powiedzieć, że większość dnia przesypiały. Noce również spokojne. Gdy Piotrek wrócił do domu po rehabilitacji, podałam mu obiad i poprosiłam o zajęcie maluchami a sama w tym czasie chciałam zrobić sernik, ulubiony smakołyk „teścia”. Poszukałam wszystkich składników na szczęście nic nie brakowało i już po 1,5 godzinie ciasto było gotowe. Posprzątałam jeszcze dom. Gdy wszystko było na błysk nastała pora karmienia. Piotrek zajął się usypianiem dzieciaków a ja zaniknęłam za drzwiami łazienki. Po szybkim prysznicu ubrałam się w piżamę a mokre włosy schowałam pod turbanem. W domu panowała niema cisza. Cichutko weszłam do kuchni i zrobiłam dla mnie i Piotrka herbatę. Gdy czekałam aż się woda zagotuje poczułam wielkie dłonie na moich szerokich jeszcze biodrach. Odwróciłam się i przytuliłam do Piotrka. Staliśmy tak chwilę w ciszy a mój Piotruś gładził moje plecy. Przenieśliśmy się do salonu, na stole położyłam elektroniczną nianię i rozłożyłam się na sofie. W mgnieniu oka Piotrek znalazł się obok mnie. Przelatywałam po kanałach aż w końcu natrafiłam na powtórkę pamiętnego meczu o brąz mistrzostw Europy. Kamery nawet nas wychwyciły dopingujących biało czerwonych. Znowu wróciły te wspomnienia, ten smutek spotęgowany cierpieniem Piotrka, który do dzisiaj nie może w pełni wrócić do gry. Rehabilitacja przebiega prawidłowo ale jeszcze nie jest w stanie wrócić do pełnych treningów i wspomóc chłopaków.
-Piotrek żałujesz? –zapytałam gdy znowu zobaczyłam nas na ekranie telewizora
-Czego?
-Że nie zagrałeś w ME i nadal nie możesz grać… -mój głos wyraźnie ścichł, on przysunął się a mnie jak kłodę położył sobie na kolanach
-Kotek pamiętaj, nigdy nie będę tego żałował co się już wydarzyło, dobrze, że jesteś Ty ze mną, że WY jesteście –mówił ciągle patrząc mi w oczy. Wiedziałam, że mówi prawdę, ale zdawałam sobie sprawę, że to ja jestem powodem tego wszystkiego co się wydarzyło. Czasu nie cofnę, nic zrobić już teraz nie mogę. Objęłam jego szyje i się mocno przytuliłam. Piotrek wyłączył telewizor, chyba żebym znowu nie wracała do tych wydarzeń. Siedzieliśmy tak w ciszy ja nie przestawałam bo kurczowo trzymać. -Pausia idziemy na górę –kiwnęłam twierdząco głową i tak po chwili znaleźliśmy się w łóżku. Gdy prawie zasypiałam musiał akurat obudzić się Michał. Piotrek przyniósł go do nas na łoże, nakarmiłam go i odniósł do pokoju gdzie grzecznie spała Oliwka.
-A ja też mogę liczyć na porcję jedzenia?
-Yhym, możesz sobie zejść w dół i zrobić coś
-Po co mam iść w dół jak mam na miejscu –wyszczerzył się
-Piotrek… -przeciągnęłam, jednak po chwili zatkał mi usta swoimi wilgotnymi ustami i mimo moich sprzeciwów jego głowa znalazła się pod moją koszulką…

 Przed 5 obudził mnie płacz malutkiej, szybko pobiegłam do niej
-Kochanie co się dzieje? Nie możesz spać? –wzięłam ją na ręce i zeszłyśmy na dół aby nie obudzić chłopaków. Zmieniłam jej pieluszkę a po kilku minutach przystawiłam ją do piersi. Po chwili zasnęła. Położyłam ją na sofie, nie miała możliwości spadnięcia a ja przeszłam do kuchni i zrobiłam filiżankę kawy rozpuszczalnej + mleko. Wreszcie mogłam pić kawę, oczywiście w rozsądnych ilościach. Moi mężczyźni spali, Oliwia spała miałam nianię aby słyszeć co u Michała, córkę miałam na oku więc postanowiłam zrobić śniadanie. Pora wczesna ale może poczekać posiłek do później. Włączyłam cicho radio i przygotowałam ciasto na gofry. Nie wiem czy to dobry pomysł na śniadanie? Ale miałam ochotę akurat na coś słodkiego. Rozgrzałam gofrownicę i usmażyłam kilka słodkich kostkowych placków.  Po 6 posprzątałam już kuchnię i wyszłam na górę zobaczyć co u mojego synka. Nie spał, ale grzecznie leżał i się rozglądał na boki. Wzięłam go na ręce i zeszliśmy po schodach na dół. Ponosiłam go po salonie ciągle przyglądając się na zmianę jemu i córci. W końcu i Misiu zasnął, położyłam go obok Oliwci tak by bezpiecznie mogli spać bez obawy o spadnięcie. Wyszłam znowu na górę a żeby obudzić śpiącego księcia.
-Piotruś –stanęłam nad nim i szepnęłam do ucha
-Yhym
-Wstawaj śpiochu
-Która godzina?
-7.30
-Tak wczesna pora? Chodź do mnie na łóżko
-Wstawaj! Przypominam ci, że mamy dzieci i ja od blisko 3 godzin nie śpię już –obrócił się w moją i zaspanym głosem zapytał
-To dlaczego mnie nie budziłaś?
-Bo chciałam żebyś mógł pospać, w ostatnich dniach ty się zajmowałeś to ja chociaż dzisiaj
-Razem się nimi zajmujemy, pamiętaj!
-No wiem wiem, ubieraj się a ja uciekam na dół bo tam śpią.
Skarby na dole grzecznie spały, zanim Piotrek przyszedł zrobiłam dla nas herbatę, przygotowałam talerze na gofry i dżem. Po zjedzeniu śniadania Pituś pozmywał a ja poszłam się ubrać. Z racji, że mieli przyjechać rodzice Piotrka wypadało się trochę lepiej ubrać a nie być w dresie co miałam ostatnio w mniemaniu. Ubrałam się a Piotrek w tym czasie zajmował się dzieciakami, którym odechciało się spać. Około 13 przyjechali państwo Nowakowscy.  Posiedzieli do wieczora. Rozpieszczali wnuki ciągłym noszeniem na rękach. Przywieźli stertę ciuszków i zabawek. Ojciec Piotrka oczywiście zajadał się sernikiem, który podobno smakuje mu lepiej niż upieczony przez żonę. Miła uwaga.
W kolejnych dniach również nie odbyło się bez gości, którzy chcieli zobaczyć latorośle Nowakowskiego. Dziękowałam za kolejne gratulacje i rzeczy przynoszone maluchom. Całkiem spory sklep z ubrankami mogłabym otworzyć z liczby otrzymanych prezentów.
W środę miała nas odwiedzić położna środowiskowa by zobaczyć stan dzieci, jak się rozwijają itp.
Około 10 zadzwonił dzwonek i ukazała się za drzwiami kobieta w średnim wieku ubrana w biały fartuch. Przywitałam się z nią grzecznie i gestem ręki zaprosiłam do środka. Sprawdziła dzieci i właściwie wszystko było ok., tylko miała zastrzeżenie dlaczego używam popularnych pampersów a nie pieluch tetrowych… Nie wyobrażam sobie mając dwójkę małych dzieci używać takich pieluch… tylko najbardziej zaskakująca była akcja na koniec. Pani Krystyna bo tak miała na imię przez cały czas przyglądała się Piotrkowi i uśmiechała. Gdy ubrała płaszcz skierowała się do mnie z pytaniem
-przepraszam, może pani zrobić zdjęcie mi z panem Piotrem? –równocześnie wyciągnęła z torby telefon. Spojrzałam na Piotrka porozumiewawczo, który był nieźle zaskoczony. Ustawił się z panią Krysią a ja im pykłam zdjęcie. Poprosiła jeszcze o autograf i pożegnała się. A my wybuchneliśmy śmiechem
-Czuję się zazdrosna…
-A o co? –przybliżył się do mnie i oparł głowę o moje czoło
-Raczej o kogo… kobieta prosi mnie żebym wam zrobiła zdjęcie –strzeliłam focha
-haha nie masz o co, baa o kogo. Uwierz, że pani Krysia nie jest zagrożeniem –uśmiech nr 4
-Kocham cie –pocałowałam go subtelnie.
Reszta dnia minęła jak każdy poprzedni dzień. Zrobiłam pranie, rozwiesiłam. Część ubrań wyprasowałam. Wieczór mycie maluchów, karmienie, usypianie itd.
Kolejne dni podobnie przebiegały. Czasem odwiedzała mnie mama ale kilka dni temu na jakiś czas wróciła do Sochaczewa. Ostatnio dzieci się przestawiły z czasem snu. W dzień spały a w nocy baraszkowały. Później chodziłam zmęczona i niewyspana przez dzień co skutkowało kłótniami z Piotrkiem o bzdury. Zauważyłam, że zrobiłam się nerwowa bo przecież On też nie spał, też mi pomagał, starał się a ja złość wyładowywałam na nim. Próbowałam nad tym panować ale łapałam się na tym już po konflikcie… tak więc ostatnio czasem spędzaliśmy noce osobno albo ja na kanapie, albo on na fotelu przy dzieciach. Kochałam go ale chyba zaczęliśmy się mijać. Mam nadzieję, że to chwilowy kryzys…
Minęła już połowa listopada ale temperatury jeszcze nie dawały znać o bliskiej zimie. Wychodziliśmy czasem na spacer z maluchami. Dzisiaj też mieliśmy taki zamiar. Gdy już mieliśmy wychodzić zadzwonił dzwonek, Piotrek otworzył za nimi pokazał się listonosz z listami poleconymi dla mnie i dla niego podpisał i pożegnał się zamykając drzwi.
-Co tam przyszło?
-To z sądu –powiedział spokojnie, a mi żołądek podniósł się w okolice przełyku. Ze łzami w oczach podeszłam do niego odebrać swój list. Otworzyłam i była tam informacja dotycząca daty rozprawy związanej z pobiciem Piotrka. W sądzie mieliśmy się stawić 4 grudnia o godzinie 11. Środkowy widząc jak się zaczynam trząś podszedł i mnie przytulił, bez słowa mocno przytulił. Dała upust łzom. Zawsze będę to pamiętać, nigdy nie wymarzę tego z mojej pamięci. Odechciało mi się spaceru. Rozebraliśmy dzieci a Piotrek poprosił, żebym się położyła. Nie chciałam, żeby sam zajmował się maluchami ale nie dawał za wygraną.
-Piotruś jak zasną dzieci przyjdziesz do mnie?
-Jasne –pocałował mnie w czoło. Jeszcze raz go przytuliłam i poszłam do sypialni. Położyłam się i myślałam po raz setny o tym wszystkim. Gdy w końcu prawie zasypiałam usłyszałam otwieranie drzwi. Po chwili położył się obok mnie i objął ramieniem a moja głowa automatycznie znalazła się na jego torsie, na najlepszej poduszce na świecie, mojej! Tylko i wyłącznie mojej!
____________________________________________________________________
Dziękuje wam ♥ Nie umiem opisać tego co czuje gdy widzę masę pozytywnych komentarzy ;*
Zapraszam was na bloga http://szukajacszczescia-lookingforhappiness.blogspot.com/ Dziewczyna dopiero zaczęła ale jest godny uwagi :) ♥

18 komentarzy:

  1. świetneee :D czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. opowiadanie jest świetne. ;d
    z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetneee :D pisz dalej . :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle rozdział świetny, mam nadzieję, że kłótnie są chwilowe. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział :D
    i zapraszam do siebie http://siatkowka-nas-laczy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. superrr, czekam na następny ;P

    Olka

    OdpowiedzUsuń
  6. fantastyczny rozdział :)
    czekma na nexta :)

    kat.

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział jak zwykle świetny, zresztą jak całe opowiadanie ;) mam nadzieję, że będzie jeszcze ciąg dalszy :)
    pozdrawiam :*
    /Kamila

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawy rozdział c:
    Jeśli bierzesz udział w Liebster Award, to piszę, ze zostałaś nominowana ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział :) czekam z niecierpliwością na następny ;* / Klaudia ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Super:)) Dzieciaczki są już w domu, Piotrek coraz lepiej się czuję i za niedługo wróci na parkiet;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super :D Zapraszam na pierwszy rozdział http://love-and-devotion.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny blog .:* Dostałam go w swoje ręce wczoraj i przesiedziałem cały dzień czytając wszystkie rozdziały , bardzo wciąga.;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Zajebisty rozdział :) Czekam na następny :D.
    Pisz dalej, masz talent.

    Tymczasem zapraszam do mnie : http://fly-bird-is-free.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo podobał mi się ten rozdział. Czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń