piątek, 22 lutego 2013

40.


Niedziela minęła podobnie jak sobota. Paweł bardzo wczuł się w rolę wujka i zajmował maluchami. Z rana korzystając, że mam z kim zostawić dzieci wybrałam się sama na spacer alejkami zaspanego jeszcze Bełchatowa. Rozmyślałam nad tym co się w moim/naszym życiu dzieje. Może ja też postąpiłam zbyt pochopnie? Z boku mogło to wyglądać jakoś podejrzanie? Moje ubrania przesiąknięte męskimi perfumami? Ale on powinien mi wierzyć a nie sam wymyślać teorie spiskowe! Tylko bardzo mi go brakuje. W stosunkowo niedługim czasie uzależniłam się od niego jak narkoman od narkotyków i nie może sobie poradzić gdy jest ‘na głodzie” tak ja tęsknię za nim.
Wstąpiłam do supermarketu i kupiłam dla nas świeże pieczywo. Wróciłam do mieszkania mojego brata około 9. Oliwka spała jeszcze a Michał psocił.
-No gdzie ty byłaś?
-Na spacerze
-Ale chociaż telefon byś z sobą brała
-Przepraszam –uśmiechnęłam się i wzięłam Misia na ręce. Paweł wziął się za przyrządzanie śniadania a ja w tym czasie przebrałam Michała. Teraz obudziła się Oliwka. Wykonałam te same czynności co przy Miśku. Włożyłam maluchy do wózka i wjechaliśmy do kuchni. Zjadłam śniadanie, posprzątałam po nas, zrobiłam nam kawę, maluchy uspałam i wzięłam się za robienie obiadu.
Po południu niestety ale musiałam wracać bo Rzeszowa. Pożegnałam się z Pawłem, dzieci usadowiłam bezpiecznie w fotelikach i miałam już wyjeżdżać ale zatrzymał mnie Zator
-Paulina pamiętaj o tym co mówiłem ci wczoraj. Następnym razem jesteście ale w czwórkę u mnie –puścił mi oczko
-Wiem, będę chciała naprawić to co się zepsuło. Za bardzo go kocham. –przytuliłam się jeszcze raz do niego i wsiadłam do samochodu. Zapięłam pasy i odjechałam.
Około 18 byłam w domu. Droga minęła spokojnie, dzieci zasnęły po przejechaniu kilku kilometrów i mogłam bez przeszkód prowadzić. Rozpakowałam nasze ciuchy, które zabrałam do Bełchatowa. Część wrzuciłam do prania. Dzieci umyłam, nakarmiłam i uspałam. Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam pod kołdrę. Poniedziałek minął podobnie bez jakiś większych atrakcji. We wtorek Piotrek miał przyjść do dzieci bo ja z Karolem miałam udać się do rzeszowskiego centrum kultury na ogłoszenie wyników konkursu fotograficznego. Główną nagrodą było otrzymanie indeksu na studia w profesjonalnej szkole fotografii we Włoszech. Drugie miejsce wyjazd na tygodniowe wakacje na jakąś wyspę a trzecie weekend w SPA w Olsztynie w jakimś hotelu. Nie liczyłam na żadną z tych nagród ale wypadało iść i usłyszeć wyniki. Około 11 pojawił się Piotrek a ja wyszłam do pokoju, żeby się ubrać. Wybór padł na koronkową sukienkę do tego szpilki nude. Włosy delikatnie pofalowane, rozpuszczone. Do ręki czarna kopertówka. Pożegnałam się z dziećmi całusem w policzek
-Skarby zostajecie z tatusiem, bądźcie grzeczne. Piotrek jak by się coś działo to dzwoń. Tutaj jest zupka, tutaj pieluchy, mleko, chusteczki –pokazywałam ręką  przedmioty
-Wiem, poradzimy sobie
-Dziękuję –wspięłam się na palce i przybliżyłam się do jego policzka, zjeżdżając niżej do kącika ust i delikatnie całując. Szybko chwyciłam klucze do samochodu i wyszłam. Karol już czekał pod CK. Weszliśmy do sali numer 88 i usiedliśmy na krzesełkach. Oprócz nas było około 40 innych osób a zwycięskich mogło wyjść raptem 6. Dyrektor ogłosił zwycięzców 3 i 2 miejsca. Nie było naszych nazwisk w tym gronie więc nawet nie liczyłam, że mogłabym wygrać. W sumie i tak nie skorzystałabym bo mogę robić zdjęcia ale nie wybieram się do żadnych Włoch na studia z małymi dziećmi. No chyba, że Piotrek będzie miał ofertę gry w jakimś klubie. Ale najpierw musimy wrócić do siebie. Z zamyśleń wyrwał mnie Karol, który zaczął mnie ściskać. O co mu chodzi? Popatrzyłam na niego spod byka. Okazało się że wygraliśmy! Przecież to niemożliwe?! Odebraliśmy indeksy i podziękowania. Po wyjściu z tej sali miał być mały poczęstunek. Nie skorzystałam tylko szybko poszukałam dyrektora.
-Przepraszam bardzo, ale ja chciałabym zrzec się tego indeksu.
-Ale dlaczego?
-Szczerze? Nie spodziewałam się, że możemy wygrać. Kolega mnie namówił do wzięcia udziału to się zgodziłam. Nie planuję studii fotograficznych ani wyjazdu ponieważ mam małe dzieci, bliźniaki. Przepraszam.
-Rozumiem, ale może pani przemyśli? Porozmawia z mężem? –przekonywał
-Nie, to jest postanowione  -uśmiechnęłam się
-No dobrze. Proszę tutaj się podpisać.
-Przepraszam jeszcze raz. Do widzenia.

Zmierzałam w stronę samochodu, aż nagle zza rogu wyszedł Karol.
-Cieszysz się? –pękał z dumy
-Tak, Karolku z twojego szczęścia. Ja oddałam indeks. Nigdzie nie wyjeżdżam –uśmiechnęłam się
-Jak to?
-Normalnie, nie zostawię dzieci a wyjeżdżać do Włoch z nimi nie mam zamiaru.
-Paulina pomógłbym ci w opiece nad nimi
-Karol ale ja nie chcę! Ja muszę naprawić mój związek, który się rozpada
-Siatkarzyna gwiazdorzy? –prychnął
-Nie wiesz co się dzieje to nie oceniaj!
-Ja bym nigdy swojej kobiety z dziećmi nie zostawił
-Skąd wiesz, że on mnie zostawił? To ja się wyprowadziłam. Poza tym nie widzę powodu dla którego mam ci się tłumaczyć. Dziękuję za współpracę, powodzenia Karol.

Wracając do domu otrzymałam smsa od Piotrka, że jest z dzieciakami u siebie. Pewnie poszedł z nimi na spacer i bliżej tam mieli. Ciągle w głowie miałam słowa Karola! Co ten kretyn sobie myślał?! Że wyjadę z nim do tych Włoch i co będziemy sobie żyć? Ja z nim?! Niedoczekanie!
Podjechałam pod dom w którym niegdyś mieszkałam. Wysiadłam i zastanawiałam się czy pukać czy wejść bezpośrednio do środka. Zdecydowałam wejść bezpośrednio do domu. w środku było słychać śmiech smyków. Zbliżyłam się do pomieszczenia z którego wydobywały się dźwięki. W salonie na podłodze, na kocu bawili się wszyscy razem. Widok uroczy. Michał jak na 8miesięczne dziecko  zaczął raczkować. Oliwka była troszkę drobniejsza od brata ale również chciała mu dorównywać. Piotrek wstał z podłogi gdy dostrzegł, że stoję.
-To co maluchy zbieramy się? –podeszłam do nich
-Nie idź… -poczułam jego rękę jak mnie obejmuje. –Wszystkiego najlepszego –wręczył mi małe pudełeczko.
-Łał! A z jakiej to okazji?
-Dziś są twoje imieniny
-Aha… -zapomniałam o własnych imieninach?!
-Może zobaczysz co w środku? –pociągnęłam wstążkę a w środku moim oczom ukazał się pierścionek przedstawiający miniaturkę aparatu
-Piotrek nie mogę, on był na pewno drogi –popatrzyłam w jego oczy
-Ale musisz to jest prezent –uśmiechnął się. –Możesz podziękować jedynie –wspięłam się na palcach i dałam mu buziaka w policzek. –To teraz chodź coś zjemy –wskazał gestem ręki na stół w salonie. Na stole czekały już dwa talerze, sztućce, róża w wazonie. Usiadłam na krześle i czekałam co on poda nam do jedzenia. Tradycyjnie jego ulubiony de volaille. Zjedliśmy w milczeniu. Później przenieśliśmy się na kanapę obok dzieci które ciągle bawiły się dość grzecznie.
-Możemy pogadać –zaczął
-Ciągle rozmawiamy
-Ja bym tego rozmową nie nazwał… -tylko wzruszyłam ramionami.
-To o czym chcesz mówić?
-O nas –chwycił mnie za dłoń –Wróć do domu, ja nie wytrzymam dłużej bez was
-Ale możesz widzieć się z dziećmi kiedy chcesz –co ja wygaduję? Najpierw chce naprawiać a on sam proponuje a ja co? Paulina! Ogarnij się!
-Ale ja chcę być z Wami być całą dobę, jak zasypiacie i się budzicie, żeby było jak dawniej! Obiecuję, że nie będę się nic odzywał co do twojej pracy z Karolem. Nie chcę was stracić, nie mogę, za bardzo WAS kocham –mówił to patrząc ciągle w moje oczy, jego ani nie drgnęły podczas tych wypowiadanych słów. Wiedziałam, że mówi prawdę.
-Możesz mnie przytulić –powiedziałam cichutko, po chwili tonęłam w jego objęciach. –Tak bardzo za tobą tęskniłam Kotek, bałam się że już nigdy to nie wróci –wypowiedziałam mu do ucha. Nic nie mówił tylko gładził moje plecy. Znowu go miałam przy sobie i dla siebie.
Postanowiłam nie wracać dzisiaj do wynajmowanego mieszkania. Ale nie nie, wrócić chciałam tylko po ubrania i rzeczy które ze sobą wzięłam. Jednak nie chciałam dzisiaj tam jechać. Tutaj zostało bardzo dużo moich ubrań jak i dzieci. Wieczór Piotrek zajął się uspaniem maluchów a ja wzięłam szybki prysznic. Ubrałam piżamę i wskoczyłam pod kołdrę do naszego wielkiego łóżka. Piotrek po chwili dołączył do mnie, uprzednio myjąc się. Gdy tylko położył się przysunęłam się maksymalnie blisko do niego wtulając w jego klatkę piersiową. Objął mnie i nie puszczał jakby się bał że mu ucieknę? Nie mam takiego zamiaru.
-Kocham cie tak bardzo i przepraszam za moje zachowanie, ale miej do mnie bezgraniczne zaufanie
-To ja powinienem ciebie przeprosić –zatopiliśmy nasze usta w pocałunku.

Przez kolejne dni zachowywaliśmy się jak od nowa w sobie zakochani we wczesnej fazie poznania. Nasze rodziny bardzo się ucieszyły z faktu ponownego zamieszkania i mam nadzieję już nigdy się nie rozdzielimy. Chyba, że Piotrek wyjedzie na mecze ale to zrozumiałe.
Dokładnie 13 czerwca Michał powiedział słowo „Tati” a Oliwka „mama”. Tak też nasze dzieci się uzupełniają. Kocham tą trójkę najmocniej na świecie.

7 lipca odbyły się chrzciny Michała i Oliwi. Chrzestnymi zostali  Bartek i Dagmara –Misia, Paweł i Kasia –Oliwki. Mimo, że impreza była w lokalu i tak byłam zmęczona. Po 20 dotarliśmy do domu. Dzieci również odczuły skutki niańczenia przez wszystkich gości. Nie karmiłam ich już własnym mlekiem bo takowego nie posiadałam. Czas na sproszkowane mleko z butelki. Uspaliśmy maluchy i sama miałam ochotę iść spać. Wzięłam ubranie do przebrania i poszłam się myć. Nic w tym nie byłoby dziwnego gdyby Piotrek nie wszedł mi do łazienki. Nagle odechciało nam się spać. Szybko z Łazienki przenieśliśmy się do sypialni, zatrzymałam Piotrka w jeszcze odpowiedniej chwili
-Kotek idź po swoje akcesoria bo tabletki mi się skończyły a nie mam zamiaru mieć kolejnych Nowakowskich w najbliższym czasie
-Czyli jeszcze masz zamiar mieć?
-Kiedyś może –powiedziałam figlarnie. –Ale no idź i wracaj szybko- wykonał moją prośbę i wrócił ‘zabezpieczony’. Wróciliśmy do czynności, które przerwaliśmy. Potrzebowałam tej bezwzględnej bliskości z nim. Nie kochaliśmy się od czasu mojej wyprowadzki  więc dzisiaj nasza namiętność, pożądanie, bliskość sięgnęła apogeum. Dawałam mu przyjemność a on mnie. Uzupełnialiśmy się we wzajemnym rozkoszowaniu tej chwili. Po zakończonym akcie ciężko oddychając przytuliłam się do nagiego mojego kochanka.
-Chyba  nie mogę się ruszać –wyjęczałam. –Piotruś możesz już przestać –znowu gładził moje uda i pośladki, nie miałam siły na nic więcej, nie dzisiaj.

Wakacje minęły nam dość szybko. Żyło nam się idealnie, dzieciaki rosły jak a drożdżach. Mój braciszek oficjalnie związał się z Kasią. Moją koleżanką ze szkoły. Razem z Dominiką kibicowałyśmy im.
Piotrek nie odstępował nas na krok. Nie że był zazdrosny i chciał wszystko kontrolować. Po prostu każdą wolną chwilę spędzał z nami. 

11 komentarzy:

  1. Hurraaaaaa :D
    I nie wiem co mam więcej powiedzieć, bo wiesz że rozdział jest świetny jak zwykle ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Piotrek wrócił! Jak ja się cieszę z tego powodu;) Mam nadzieję, że już ich nie rozdzielisz;)

    OdpowiedzUsuń
  3. genialny jak zwyklee ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czad <3333333 nooo nareszcie razem, i tak ma byc,wszyscy razem, nawet pawel
    Jestes Kochana, Dziekuje!!!

    ;DDDD
    ;****
    <3 sweet rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę rozdział the best. Dziękuję , że do siebie wrócili. Kibicowałam im od początku. Jak znowu są razem to może Piotrek oświadczy się Paulinie ? Jesteś kochana , bo piszesz tak świetnie. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Twój blog jest najlepszy jaki kiedykolwiek czytałam. Polecam go wszystkim . Bardzo lubię go czytać.

    OdpowiedzUsuń
  6. strasznie się cieszę że wrócili do siebie.
    jak czytam twoje opowiadanie to szczerze Ci powiem że sama chciałabym przeżyć taką historię , wiem że to niemożliwe ale bym prosiła żebyś częściej dodawała rozdziały bo za długo trzeba czekać , serio zajebiście piszesz historie. ; *

    OdpowiedzUsuń
  7. świetnie, wrócili to siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za prezent na imieniny c: Rozdział wspaniały, czekam na następny :) Pozdrawiam ;l)

    OdpowiedzUsuń
  9. meeega <3, ja chcę już następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie, że do siebie wrócili :) Zapraszam na NOWY WPIS na blogu http://miloscisiatkowka.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń