Niedziela
minęła podobnie jak sobota. Paweł bardzo wczuł się w rolę wujka i zajmował
maluchami. Z rana korzystając, że mam z kim zostawić dzieci wybrałam się sama
na spacer alejkami zaspanego jeszcze Bełchatowa. Rozmyślałam nad tym co się w
moim/naszym życiu dzieje. Może ja też postąpiłam zbyt pochopnie? Z boku mogło
to wyglądać jakoś podejrzanie? Moje ubrania przesiąknięte męskimi perfumami?
Ale on powinien mi wierzyć a nie sam wymyślać teorie spiskowe! Tylko bardzo mi
go brakuje. W stosunkowo niedługim czasie uzależniłam się od niego jak narkoman
od narkotyków i nie może sobie poradzić gdy jest ‘na głodzie” tak ja tęsknię za
nim.
Wstąpiłam do
supermarketu i kupiłam dla nas świeże pieczywo. Wróciłam do mieszkania mojego
brata około 9. Oliwka spała jeszcze a Michał psocił.
-No gdzie ty
byłaś?
-Na spacerze
-Ale chociaż
telefon byś z sobą brała
-Przepraszam
–uśmiechnęłam się i wzięłam Misia na ręce. Paweł wziął się za przyrządzanie
śniadania a ja w tym czasie przebrałam Michała. Teraz obudziła się Oliwka.
Wykonałam te same czynności co przy Miśku. Włożyłam maluchy do wózka i
wjechaliśmy do kuchni. Zjadłam śniadanie, posprzątałam po nas, zrobiłam nam
kawę, maluchy uspałam i wzięłam się za robienie obiadu.
Po południu
niestety ale musiałam wracać bo Rzeszowa. Pożegnałam się z Pawłem, dzieci
usadowiłam bezpiecznie w fotelikach i miałam już wyjeżdżać ale zatrzymał mnie
Zator
-Paulina
pamiętaj o tym co mówiłem ci wczoraj. Następnym razem jesteście ale w czwórkę u
mnie –puścił mi oczko
-Wiem, będę
chciała naprawić to co się zepsuło. Za bardzo go kocham. –przytuliłam się
jeszcze raz do niego i wsiadłam do samochodu. Zapięłam pasy i odjechałam.
Około 18
byłam w domu. Droga minęła spokojnie, dzieci zasnęły po przejechaniu kilku
kilometrów i mogłam bez przeszkód prowadzić. Rozpakowałam nasze ciuchy, które
zabrałam do Bełchatowa. Część wrzuciłam do prania. Dzieci umyłam, nakarmiłam i
uspałam. Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam pod kołdrę. Poniedziałek minął
podobnie bez jakiś większych atrakcji. We wtorek Piotrek miał przyjść do dzieci
bo ja z Karolem miałam udać się do rzeszowskiego centrum kultury na ogłoszenie
wyników konkursu fotograficznego. Główną nagrodą było otrzymanie indeksu na
studia w profesjonalnej szkole fotografii we Włoszech. Drugie miejsce wyjazd na
tygodniowe wakacje na jakąś wyspę a trzecie weekend w SPA w Olsztynie w jakimś
hotelu. Nie liczyłam na żadną z tych nagród ale wypadało iść i usłyszeć wyniki.
Około 11 pojawił się Piotrek a ja wyszłam do pokoju, żeby się ubrać. Wybór padł
na koronkową sukienkę
do tego szpilki nude. Włosy delikatnie pofalowane, rozpuszczone. Do ręki czarna
kopertówka. Pożegnałam się z dziećmi całusem w policzek
-Skarby
zostajecie z tatusiem, bądźcie grzeczne. Piotrek jak by się coś działo to
dzwoń. Tutaj jest zupka, tutaj pieluchy, mleko, chusteczki –pokazywałam
ręką przedmioty
-Wiem,
poradzimy sobie
-Dziękuję
–wspięłam się na palce i przybliżyłam się do jego policzka, zjeżdżając niżej do
kącika ust i delikatnie całując. Szybko chwyciłam klucze do samochodu i
wyszłam. Karol już czekał pod CK. Weszliśmy do sali numer 88 i usiedliśmy na
krzesełkach. Oprócz nas było około 40 innych osób a zwycięskich mogło wyjść
raptem 6. Dyrektor ogłosił zwycięzców 3 i 2 miejsca. Nie było naszych nazwisk w
tym gronie więc nawet nie liczyłam, że mogłabym wygrać. W sumie i tak nie
skorzystałabym bo mogę robić zdjęcia ale nie wybieram się do żadnych Włoch na
studia z małymi dziećmi. No chyba, że Piotrek będzie miał ofertę gry w jakimś
klubie. Ale najpierw musimy wrócić do siebie. Z zamyśleń wyrwał mnie Karol,
który zaczął mnie ściskać. O co mu chodzi? Popatrzyłam na niego spod byka.
Okazało się że wygraliśmy! Przecież to niemożliwe?! Odebraliśmy indeksy i
podziękowania. Po wyjściu z tej sali miał być mały poczęstunek. Nie
skorzystałam tylko szybko poszukałam dyrektora.
-Przepraszam
bardzo, ale ja chciałabym zrzec się tego indeksu.
-Ale
dlaczego?
-Szczerze?
Nie spodziewałam się, że możemy wygrać. Kolega mnie namówił do wzięcia udziału
to się zgodziłam. Nie planuję studii fotograficznych ani wyjazdu ponieważ mam
małe dzieci, bliźniaki. Przepraszam.
-Rozumiem,
ale może pani przemyśli? Porozmawia z mężem? –przekonywał
-Nie, to
jest postanowione -uśmiechnęłam się
-No dobrze.
Proszę tutaj się podpisać.
-Przepraszam
jeszcze raz. Do widzenia.
Zmierzałam w
stronę samochodu, aż nagle zza rogu wyszedł Karol.
-Cieszysz
się? –pękał z dumy
-Tak,
Karolku z twojego szczęścia. Ja oddałam indeks. Nigdzie nie wyjeżdżam
–uśmiechnęłam się
-Jak to?
-Normalnie,
nie zostawię dzieci a wyjeżdżać do Włoch z nimi nie mam zamiaru.
-Paulina
pomógłbym ci w opiece nad nimi
-Karol ale
ja nie chcę! Ja muszę naprawić mój związek, który się rozpada
-Siatkarzyna
gwiazdorzy? –prychnął
-Nie wiesz
co się dzieje to nie oceniaj!
-Ja bym
nigdy swojej kobiety z dziećmi nie zostawił
-Skąd wiesz,
że on mnie zostawił? To ja się wyprowadziłam. Poza tym nie widzę powodu dla
którego mam ci się tłumaczyć. Dziękuję za współpracę, powodzenia Karol.
Wracając do
domu otrzymałam smsa od Piotrka, że jest z dzieciakami u siebie. Pewnie poszedł
z nimi na spacer i bliżej tam mieli. Ciągle w głowie miałam słowa Karola! Co
ten kretyn sobie myślał?! Że wyjadę z nim do tych Włoch i co będziemy sobie
żyć? Ja z nim?! Niedoczekanie!
Podjechałam
pod dom w którym niegdyś mieszkałam. Wysiadłam i zastanawiałam się czy pukać
czy wejść bezpośrednio do środka. Zdecydowałam wejść bezpośrednio do domu. w
środku było słychać śmiech smyków. Zbliżyłam się do pomieszczenia z którego
wydobywały się dźwięki. W salonie na podłodze, na kocu bawili się wszyscy
razem. Widok uroczy. Michał jak na 8miesięczne dziecko zaczął raczkować. Oliwka była troszkę
drobniejsza od brata ale również chciała mu dorównywać. Piotrek wstał z podłogi
gdy dostrzegł, że stoję.
-To co
maluchy zbieramy się? –podeszłam do nich
-Nie idź…
-poczułam jego rękę jak mnie obejmuje. –Wszystkiego najlepszego –wręczył mi
małe pudełeczko.
-Łał! A z
jakiej to okazji?
-Dziś są
twoje imieniny
-Aha…
-zapomniałam o własnych imieninach?!
-Może
zobaczysz co w środku? –pociągnęłam wstążkę a w środku moim oczom ukazał się pierścionek
przedstawiający miniaturkę aparatu
-Piotrek nie
mogę, on był na pewno drogi –popatrzyłam w jego oczy
-Ale musisz
to jest prezent –uśmiechnął się. –Możesz podziękować jedynie –wspięłam się na
palcach i dałam mu buziaka w policzek. –To teraz chodź coś zjemy –wskazał
gestem ręki na stół w salonie. Na stole czekały już dwa talerze, sztućce, róża
w wazonie. Usiadłam na krześle i czekałam co on poda nam do jedzenia.
Tradycyjnie jego ulubiony de volaille. Zjedliśmy w milczeniu. Później
przenieśliśmy się na kanapę obok dzieci które ciągle bawiły się dość grzecznie.
-Możemy
pogadać –zaczął
-Ciągle
rozmawiamy
-Ja bym tego
rozmową nie nazwał… -tylko wzruszyłam ramionami.
-To o czym
chcesz mówić?
-O nas
–chwycił mnie za dłoń –Wróć do domu, ja nie wytrzymam dłużej bez was
-Ale możesz
widzieć się z dziećmi kiedy chcesz –co ja wygaduję? Najpierw chce naprawiać a
on sam proponuje a ja co? Paulina! Ogarnij się!
-Ale ja chcę
być z Wami być całą dobę, jak zasypiacie i się budzicie, żeby było jak dawniej!
Obiecuję, że nie będę się nic odzywał co do twojej pracy z Karolem. Nie chcę
was stracić, nie mogę, za bardzo WAS kocham –mówił to patrząc ciągle w moje
oczy, jego ani nie drgnęły podczas tych wypowiadanych słów. Wiedziałam, że mówi
prawdę.
-Możesz mnie
przytulić –powiedziałam cichutko, po chwili tonęłam w jego objęciach. –Tak
bardzo za tobą tęskniłam Kotek, bałam się że już nigdy to nie wróci
–wypowiedziałam mu do ucha. Nic nie mówił tylko gładził moje plecy. Znowu go
miałam przy sobie i dla siebie.
Postanowiłam
nie wracać dzisiaj do wynajmowanego mieszkania. Ale nie nie, wrócić chciałam
tylko po ubrania i rzeczy które ze sobą wzięłam. Jednak nie chciałam dzisiaj
tam jechać. Tutaj zostało bardzo dużo moich ubrań jak i dzieci. Wieczór Piotrek
zajął się uspaniem maluchów a ja wzięłam szybki prysznic. Ubrałam piżamę
i wskoczyłam pod kołdrę do naszego wielkiego łóżka. Piotrek po chwili dołączył
do mnie, uprzednio myjąc się. Gdy tylko położył się przysunęłam się maksymalnie
blisko do niego wtulając w jego klatkę piersiową. Objął mnie i nie puszczał
jakby się bał że mu ucieknę? Nie mam takiego zamiaru.
-Kocham cie
tak bardzo i przepraszam za moje zachowanie, ale miej do mnie bezgraniczne
zaufanie
-To ja powinienem
ciebie przeprosić –zatopiliśmy nasze usta w pocałunku.
Przez
kolejne dni zachowywaliśmy się jak od nowa w sobie zakochani we wczesnej fazie
poznania. Nasze rodziny bardzo się ucieszyły z faktu ponownego zamieszkania i
mam nadzieję już nigdy się nie rozdzielimy. Chyba, że Piotrek wyjedzie na mecze
ale to zrozumiałe.
Dokładnie 13
czerwca Michał powiedział słowo „Tati” a Oliwka „mama”. Tak też nasze dzieci
się uzupełniają. Kocham tą trójkę najmocniej na świecie.
7 lipca
odbyły się chrzciny Michała i Oliwi. Chrzestnymi zostali Bartek i Dagmara –Misia, Paweł i Kasia
–Oliwki. Mimo, że impreza była w lokalu i tak byłam zmęczona. Po 20 dotarliśmy
do domu. Dzieci również odczuły skutki niańczenia przez wszystkich gości. Nie
karmiłam ich już własnym mlekiem bo takowego nie posiadałam. Czas na
sproszkowane mleko z butelki. Uspaliśmy maluchy i sama miałam ochotę iść spać.
Wzięłam ubranie do przebrania i poszłam się myć. Nic w tym nie byłoby dziwnego
gdyby Piotrek nie wszedł mi do łazienki. Nagle odechciało nam się spać. Szybko
z Łazienki przenieśliśmy się do sypialni, zatrzymałam Piotrka w jeszcze
odpowiedniej chwili
-Kotek idź
po swoje akcesoria bo tabletki mi się skończyły a nie mam zamiaru mieć
kolejnych Nowakowskich w najbliższym czasie
-Czyli jeszcze
masz zamiar mieć?
-Kiedyś może
–powiedziałam figlarnie. –Ale no idź i wracaj szybko- wykonał moją prośbę i
wrócił ‘zabezpieczony’. Wróciliśmy do czynności, które przerwaliśmy.
Potrzebowałam tej bezwzględnej bliskości z nim. Nie kochaliśmy się od czasu mojej
wyprowadzki więc dzisiaj nasza
namiętność, pożądanie, bliskość sięgnęła apogeum. Dawałam mu przyjemność a on
mnie. Uzupełnialiśmy się we wzajemnym rozkoszowaniu tej chwili. Po zakończonym
akcie ciężko oddychając przytuliłam się do nagiego mojego kochanka.
-Chyba nie mogę się ruszać –wyjęczałam. –Piotruś
możesz już przestać –znowu gładził moje uda i pośladki, nie miałam siły na nic
więcej, nie dzisiaj.
Wakacje
minęły nam dość szybko. Żyło nam się idealnie, dzieciaki rosły jak a drożdżach.
Mój braciszek oficjalnie związał się z Kasią. Moją koleżanką ze szkoły. Razem z
Dominiką kibicowałyśmy im.
Piotrek nie
odstępował nas na krok. Nie że był zazdrosny i chciał wszystko kontrolować. Po
prostu każdą wolną chwilę spędzał z nami.