„Dzięki tobie jestem kim być chciałem”!
Mimo tylu pomyłek
I tak będę z tobą
Mimo tak wielu granic
I tak będę z tobą
Mimo tylu nieznanych
I tak będę z tobą!!!
I tak będę z tobą
Mimo tak wielu granic
I tak będę z tobą
Mimo tylu nieznanych
I tak będę z tobą!!!
Kolejny
tydzień minął bardzo szybko. W między
czasie odwiedzałam mamę i mruczka, który teraz zamieszkał z nią. Głupio mi
było, żeby Iwona się nim wiecznie zajmowała a oddać do schroniska go nie
chcieliśmy. Moja mama stwierdziła, że nie będzie kot mieszkał z małymi dziećmi.
Jeszcze mnie opieprzyła, że mogłam się nabawić toksoplazmy ponieważ kot może
zarazić kobietę w ciąży. No ok., wysłuchałam jej i nic nie odpowiadałam nawet.
Piotrek miał dzisiaj się stawić u doktora Korzeńskiego do ściągnięcia gipsu, jeśli
kość jest już zrośnięta. Nie odbyło się bez tego, że musiałam z nim jechać bo
sam nie mógł kierować. Tzn. poradził by sobie ale ja nie chciałam, żeby się
narażał kierując samochód jedną ręką. Po zrobieniu prześwietlenia okazało się,
że łokieć jest w porządku. Teraz czekała go tylko rehabilitacja kończyny. Lekarz polecił moczyć rękę w letniej wodzie i
delikatnie rozciągać, a i żeby uważał i nie podniósł czegoś ciężkiego. Opuchlizna
po kilku dniach powinna zniknąć.
W drodze
powrotnej ze szpitala zahaczyliśmy o hipermarket, kupiliśmy kilka produktów
potrzebnych do przetrwania :) wieczorem na grilla miało wpaść kilku
chłopaków z drużyny w odwiedziny część z
nich ze swoimi połówkami. Za 2 dni reprezentanci wyjeżdżają na ostatnie
przygotowania przed Mistrzostwami Europy i od razu do Gdańska. Przebrałam się w
krótkie
spodenki, podkoszulek,
a na niego koszulę w
kratkę, na nogi założyłam sandałki. To nic, że
byłam teraz chyba pół metra od nich niższa ale najważniejsze, że ja się czułam
swobodnie. Włosy spięłam w wysokiego kucyka. Piotrek rozpalał grilla a ja
wynosiłam po kilka talerzy, szklanek, sztućców.
-Paulina nie
możesz dźwigać! –wydarł się
- A czy ja
niosę worek ziemniaków? Nie! Tylko kilka talerzy
-Zaraz ci
pomogę
-Dobra
Wspięłam się
na krzesło w kuchni i zaczęłam szukać słomianych rurek bo gdzieś tam powinny
być. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu za biodra. Tym ‘kimś’ jak nie trudno się
domyślić okazał się Piotrek
-Głupku!
Wiesz jak mnie wystraszyłeś! –wydarłam się a on się tylko zaśmiał. Uwielbiam
ten stan, gdy mówię jakąś obelgę do niego a w duchu sobie myślę „Boże! Jak ja
go kocham”!.
-Masz coś na
sumieniu? –zapytał
-Ja? Nie!
-To dlaczego
się mnie boisz?
-Ja ciebie?
Chyba zauważyłeś, że nie boję –uśmiechnęłam się najszerzej jak umiałam i
zaczęłam mierzwić jego włosy. Odczytał to chyba jako zaproszenie… bo zaczął
mnie muskać po szyi, idąc ku górze kończąc na ustach. Z racji, że byłam na
stołku to w tym momencie nasze głowy były na tej samej wysokości. Nasze
delikatne muśnięcia przeradzały się w namiętne pocałunki. Oderwaliśmy się od
siebie, żeby złapać powietrze którego zaczynało nam po woli brakować. Oparliśmy
nasze czoła razem i patrzyliśmy głęboko w swoje oczy. W jego błękicie można
było dostrzec tyle miłości i radości.
-Kocham cię
Piotruś –wyszeptałam mu do ucha
-Ja ciebie
też –i tak słodko się uśmiechnął, a wy wiecie jak on się może cudnie
uśmiechnąć? Po chwili nasz usta z
powrotem złączyły się w jedno. Jego ręce znalazły się na mojej tali i
przyciągnął mnie do siebie. Moje ręce owinęły mu się na karku, a palce wplotły
się w jego włosy. Z czasem nasze wargi zaczęły ze sobą w spół pracować,
całowaliśmy się coraz namiętniej. A ja chciałam żeby ten pocałunek trwał
wiecznie. Delikatnie przejechałam językiem po jego wargach. Odpłacił mi tym
samym po czym wsunął język w moje rozchylone wargi. Kiedy chciał się cofnąć,
przytrzymałam go ustami. Nie chciałam opuszczać tej pięknej krainy, do której
zawędrowałam dzięki niemu. Chciałam go czuć, jego dotyk, jego oddech.
-Chyba
musimy iść przygotować kiełbaski i mięso a grilla? –przemówił mój zdrowy
rozsądek i oderwałam się na moment od niego
-Mamy
jeszcze chwilę –nie wychodził z transu pocałunków. Wziął mnie na ręce i
przeniósł do salonu siadając w fotelu a mnie kładąc sobie okrakiem na kolanach
wręcz nie przestawając całować.
-Ykhm, ykhm
–krząknął Bartek a za nim
stała Dominika i Paweł a my natychmiast oderwaliśmy się od siebie i
podnieśliśmy się z fotela
-Yyy cześć –
wyszczerzyłam się
-To może my
nie będziemy wam przeszkadzać?
-Bartuś! A
czy ty się nie całujesz jak nikogo nie ma?
-On się
całuje nawet jak ktoś jest! –wtrącił Zati na co Bartek strzelił facepalma
- Niemożna
sprzeciwić się naturze –odezwał się mój kochany
-Piter! –wykrzyczała
Domi na co wszyscy zaczęli się śmiać.
Po chwili
przyszło więcej
siatkarzy. Igła nie zapomniał o boombox’ie. Kilku chłopaków pochłaniało
chmielowy napój, ale nie była to biba typowo alkoholowa do upadłego! W znacznym
stopniu przeważały soki i inne napoje bezalkoholowe! Piotrek pilnował grilla
tzn. tego co znajdowało się na nim a reszta zaczęła plotkować. Nie obyło się
bez pytań kiedy rodzę, jak się czuję, tysiące rąk na moim brzuchu… ale z nimi tak już jest. I zaczęły się tańce
przed domem. Winiar mnie porwał na trawiasty „parkiet”, z nim to jest sama
przyjemność tańczyć! Dziewczyny! Mówię Wam! Ale nie trwała ta chwila zbyt długo
bo zaraz pojawił się Piotrek łapiący mnie za dłoń
-A wy to co robicie?
–patrzył z mordem w oczach to na mnie to na Michała
-Yyy tańczymy?
–zapytałam
-No właśnie
-A co się robi przy
muzyce? –Winiarski wybuchnął już
śmiechem
-No i co się
śmiejesz? –środkowy przy burzył
-Piotrek! A
Tobie odbiło?! –wydarłam się na niego
-Mi? Ja mam
rodzić za niecały miesiąc!?
-A co ma
piernik do wiatraka? Przepraszam Michaś idź do reszty towarzystwa a nas zostaw
–uśmiechnęłam się do niego
-Paulina czy
ty możesz siąść na dupie?
-A może
zamkniesz mnie w 4 ścianach i będziesz podawał jedzenie żebym ja się już nie
ruszała nigdzie?
-A żebyś
wiedziała!
-Człowieku
ty masz jakąś obsesję?
-Bo ty nie
dbasz o siebie –moja mina była w stylu ‘wtf?’
-Ja nie
dbam? A co ja zrobiłam?
-Wywijasz z
Winiarem jakbyś zapomniała że w 8 miesiącu ciąży jesteś!
-Nie bój się
nie zapomniałam! Tego nie da się zapomnieć bo jakbyś nie zauważył mam ten
wielki brzuch przed sobą! A czy mi się coś dzieje żebym sobie potańczyć nie
mogła!? –zaczęłam się drzeć chyba trochę za głośno, bo część towarzystwa
spojrzała w naszą stronę
-Kotek ale
ja się martwię o was… -wyraźnie skruszał Piotrek i zaczął mnie przytulać do
siebie jednak wyrwałam się z jego objęć
-A daj mi
spokój –zostawiłam go i poszłam do reszty siedzieć. Nastała grobowa cisza, nikt
się nie odzywał. Milczenie przerwał gadatliwy Iglasty
-Bo widzisz
Mała, związek jest jak kostka masła. Trochę chłodu od czasu do czasu, pomaga
utrzymać w nim świeżość
-Gorzej jak
to masło zjełczeje…
-Nie marudź
słuchaj Wujka Krzysia
Około
północy wszyscy zaczęli się zbierać. Z Piotrkiem nie rozmawiałam. On próbował
zagadać, ale go ignorowałam lub odpowiadałam pojedynczymi słowami. Rano
przyrządził śniadanie do łóżka, ja tylko przewróciłam się na drugi bok i
udawałam drzemkę. Może trochę przesadzam? Nie, to on mnie traktuje jak szklany
obrazek! Najlepiej żebym siedziała i nic nie robiła bo ‘ w ciąży jestem’!
Mijały
kolejne dni, coraz bliżej ME. Z Piotrkiem się godziłam i kłóciłam na zmianę i
to o głupoty zazwyczaj. Nie wiem być może hormony we mnie wojowały? Jednak wiecie jak to jest,
ja siebie za winną raczej nie widziałam… I mimo tego, że się kłócimy, denerwujemy na siebie, dogryzamy
i obrażamy, nigdy, przenigdy nie pomyślałam aby go zamienić na kogoś innego, bo
to właśnie on jest tym, któremu oddałam cała siebie.
W końcu
nastał 20 wrzesień – wyczekiwany dzień dla wszystkich miłośników siatkówki. My
mieliśmy pojawić się dopiero 28.08 w Kopenhadze na meczu półfinałowym, bo nie
widzimy innej możliwości, że nasi tam nie zagrają. Hotel blisko hali mamy już
zarezerwowany na raptem 2 noce. Wylatujemy z Rzeszowa w sobotę o 8 rano a lot
trwa niestety aż około 5 godzin. Ja w takim okresie ciąży raczej nie powinnam
lecieć, ale biorę to na swoją odpowiedzialność. Piotrek nic nie wie i się nie
dowie bo by mnie chyba zlinczował… A wiem, że beze mnie nie będzie chciał
lecieć. Wystarczy, że przeze mnie nie może grać na tych mistrzostwach.
O 20.30
rozpoczął się mecz biało – czerwonych z Turkami. Efektowne zwycięstwo 3-0! W
innych grupach również bez większych niespodzianek, wgrywali faworyci każdego
spotkania. Kolejne dni i kolejne
zwycięstwa z Francją wymęczone 3-2 oraz ze Słowacją 3-1. Wychodzimy z grupy na
pierwszym miejscu!
25.09 w gdańskiej
hali Polacy grają arcyważny mecz ćwierćfinałowy! Przeciwnikami Polaków są Serbowie,
którzy będą bronić tytułu. Na pewno nie będzie to łatwe spotkanie, chociaż
przeciwnicy nie utrzymują równego poziomu. Mecz
miał się rozpocząć o godzinie 20, już o 19.30 rozpoczęło się studio. Na
stole przygotowałam sok, szklanki,
ciasteczka i paluszki i wygodnie się rozsiadłam. Piotrek przed 20 pojawił się
przed TV. Jego pozycja była leżąca, a moje kolana służyły za poduszkę. Równo o
20 zostały odśpiewane hymny obu drużyn. Polacy w swoim najmocniejszym składzie
nie bez problemów wyeliminowali obrońców tytułu 3-1. Młody, sympatyczny Serb
znany polskiej publiczności Atanasijević
dwoił się i troił ale sam spotkania nie był w stanie wygrać. Sety
układały się następująco 25-23, 17-25, 37-35 i 26-24. Jesteśmy już w 4
najlepszych zespołów Europy!
Nastała sobota,
28.09. wstaliśmy dość wcześnie, po
śniadaniu na lotnisko, odprawa i około 14 byliśmy w Dani. Szybko
udaliśmy się do hotelu, zostawiliśmy bagaż i na jakiś szybki obiad. W hotelowej
restauracji spotkaliśmy wiele małżonek, lub partnerek naszych siatkarzy, które
również przyleciały dopingować swoich ukochanych.
O 18 miał się
rozpocząć mecz ćwierćfinałowy w którym Polska miała się zmierzyć z Finlandią,
która się okazała być czarnym koniem tego turnieju. Drugą parą
ćwierćfinałową zostali Rosjanie kontra
Włosi. Mecz zapowiadał się bardzo ekscytująco dla miłośników tego wyjątkowego
sportu.
Niestety Polacy
zostali wyeliminowani z walki o złoto. Ulegli w trzech setach Finom. W drugim
meczu po zaciętej walce 3-2, Włosi okazali się być lepsi od Rosjan. Do hotelu wszyscy wracali ze spuszczonymi
głowami… jednak trzeba się podnieść i walczyć o cenny brąz! Rosjanie nie będą
łatwym przeciwnikiem, lecz wiemy, że czasem nie potrafią się psychicznie
podnieść po takiej porażce i na drugi dzień wyjść na boisko z pustymi głowami.
Niedziela, godzina
14.50 –hala wypełniona po brzegi, ¾ kibiców polskich. Polacy wychodzą na boisko
w składzie: Winiarski, Kurek, Żygadło, Bartman, Kosok, Kłos i Ignaczak.
Pierwsza partię przegrywamy w słabym stylu do 14. Rosjanie we wszystkim są od
nas lepsi a naszym chłopakom chyba z tyłu głowy ciąży wczorajsza porażka. Po 3
minutowej przerwie wychodzą nasze Orły na boisko. Wygrywamy tego seta do 21.
Kolejny set również padł naszym łupem i to aż do 16! Podcięliśmy tym skrzydła
Rosjanom, którzy nie radzili sobie z żadnym elementem gry w tym secie. Polscy
kibice szaleją, liczą każdy punkt 4seta, walka toczy się punkt za punkt. Przy
stanie 16-15 dla nas, zaczęła się dobra passa rywali którzy wyszli na
prowadzenie 21-17. Trener Andrea bierze czas, przez co Paweł Krugłow wypada z
transu znakomitych zagrywek. Nasi doprowadzają do remisu. Psychicznie
wytrzymują do końca i wygrywają 25-22! POLACY
ZDOBYWAJĄ BRĄZOWY MEDAL MISTRZOSTW EUROPY 2013! Radości nie ma końca!
W finałowym meczu
złoto po raz 7 zdobywają Włosi, wcale nie tak łatwo pokonując w pięciu setach
Finlandczyków.
Około 22 następuje
dekoracja i wręczenie medali. Nasi chłopcy cieszą się z brązu. A wygrać mecz o
medal z Rosją nawet o brązowy to jak wygrać mistrzostwo świata! Polacy po
wyjściu na podium odwracają się tyłem i wszyscy na koszulkach mają napis „Piotrek, dla Ciebie ten medal” !
po moich policzkach spływa pojedyncza łza, Piotrek szybko ją ociera
-Nie płacz
–uśmiecha się
-Przeze mnie nie
możesz być wśród nich
-Nieważne, ważne, że
jestem z Tobą! –przytulił mnie, a ja pomachałam chłopakom. Byliśmy na miejscach
vipowskich, także dobrze nas widzieli.
Po bardzo
emocjonującym dniu, grubo po północy zasnęliśmy w hotelowym łóżku, które
okazało się być zbyt krótkie dla Piotrka, któremu nogi zwisały około 30cm poza.
O 11 mieliśmy
samolot powrotny. Był kwadrans spóźniony. Przed 17 wylądowaliśmy w Rzeszowie. Nie wiem
skąd znalazła się tam również Aleksandra! No tak Olka, Olka. Musiała wyściskać
Piotrka, zapytać jak się czuje, prawie rozpłakać się jakie to było wzruszający
gdy siatkarze zadedykowali medal dla niego… O Boże! Wzięłam walizkę na kółkach
ciężka nie była żeby Piotrek nie marudził że dźwigam i wyszłam przed lotnisko
bez słowa, w końcu i tak nikt mnie nie zauważał. Zamówiłam taksówkę i czekałam
na nią. Po kilku minutach zjawił się Piotrek obok, uśmiechnięty jak gdyby nigdy
nic.
-Ooo Ty zazdrosna
jesteś?
-Nie!
-Przecież wiedzę
-Nie wcale nie
jestem zazdrosna jak cie z nią widzę
-Tylko co? –przejął
ode mnie walizkę a mnie złapał za dłoń, chciałam się wyswobodzić z uścisku ale
nie pozwolił. –To jak jesteś zazdrosna czy nie? –drążył temat, zawadiacko się
uśmiechając
-Po prostu
rozpierdala mnie od środka jak widzę ją obok ciebie! –powiedziałam jednym
tchem, a on się zaczął bezczelnie śmiać doprowadzając mnie do wściekłości!
Kolejne dni mijały
nam spokojnie w domu, Piotrek chodził na rehabilitację ręki a ja się
wylegiwałam. Minął 2 październik, a dzieciaki jeszcze grzeczne były. Podczas nieobecności Piotrka postanowiłam
zrobić babciny obiad czyli rosół z makaronem i udko, ziemniaki + mizeria.
Wieczór spędziliśmy jak zazwyczaj ostatnio, wylegiwanie, film i tyle.
Siedziałam na kanapie, Piotrek znowu zrobił sobie poduszkę z moich kolan.
Oglądaliśmy jakąś polską komedię a Piotrek ciągle wgapiał się w górę zamiast w
ekran telewizora
-Ej gdzie się
patrzysz? –wydarłam się na niego
-Wydaje mi się, że
jakoś piersi ci urosły…
-Niestety wiem, jak
to każdej kobiecie w ciąży
-Mi tam nie
przeszkadza –cwaniacko się uśmiechnął
-Mi trochę tak!
Wyglądają jak dojki mlecznej krowy! -
Piotrek wybuchnął niepohamowanym śmiechem
-Tak, śmiej się! A
ja będę miała później obwisłe, zwiotczałe piersi! Zostawisz mnie dla jakiejś
młodszej a ja sobie będę wychowywała twoje dzieci… -biadoliłam, Piotrek usiadł
obok, mnie położył sobie na kolanach i powiedział patrząc w oczy
-Nigdy cie nie
zostawię, bo nie jestem z Tobą z powodu twoich mlecznych dojek! – i znowu
zaczął się śmiać
-A weź! Nie lubię
cię! –strzeliłam focha
-A ja ciebie kocham!
-Pfff puste słowa! –
to mnie wziął i położył na kanapie i dostał do moich ust, szyi i coraz niżej
dekoltu
-Piotrek! Dobra
wierzę ci! Tylko weź przestań!
-Na pewno? –kiwnęłam
twierdząco głową i przytuliłam się do niego kładąc głową na ramieniu.
Po wykonaniu
wieczornej toalety położyliśmy się do łóżka i zasnęliśmy.
Około 7 obudziłam
się bo mój pęcherz o mało co by pęknął. Gdy wracałam z łazienki do sypialni
poczułam skurcz. Poszłam do kuchni nalać sobie wody i włączyłam TV. Po 10
minutach poczułam następny skurcz, stawały się one coraz regularniejsze.
Piotrek nadal spał, podeszłam do niego i delikatnie nachyliłam
-Piotruś wstawaj, to
już… -on tylko odwrócił się na drugi bok
Ps. Wow! Jestem
bardzo, ale to bardzo zaskoczona ilością waszych komentarzy pod poprzednim
rozdziałem. Nie spodziewałam się aż takiej ilości czytelniczek moich
wypocin! :) Nawet nie wiecie ile siły mi dałyście aby dalej dla Was
pisać! Byłabym wdzięczna, aby każda z Was nadal tak ochoczo się ujawniała bez
mojej prośby :)
W ramach rekompensaty za tak miłe słowa dodaje dosyć długi rozdział :) Mam nadzieję, że się spodoba! Kolejny prawdopodobnie za tydzień :)
PPS. A może wy podpowiecie co pisać dalej? Bo na najbliższe jakieś dwa rozdziały mam pomysły ale potem się moja wizja kończy :( Może poddacie jakąś propozycję a ja ją spróbuję opisać tak, żeby była dla Was tajemnicza nadal J Ok, już nie zanudzam :*
Jeszcze raz WIELKIE DZIĘKUJĘ!♥ Jesteście wspaniałe! :*
W ramach rekompensaty za tak miłe słowa dodaje dosyć długi rozdział :) Mam nadzieję, że się spodoba! Kolejny prawdopodobnie za tydzień :)
PPS. A może wy podpowiecie co pisać dalej? Bo na najbliższe jakieś dwa rozdziały mam pomysły ale potem się moja wizja kończy :( Może poddacie jakąś propozycję a ja ją spróbuję opisać tak, żeby była dla Was tajemnicza nadal J Ok, już nie zanudzam :*
Jeszcze raz WIELKIE DZIĘKUJĘ!♥ Jesteście wspaniałe! :*
Jak zawsze - świetny ;)
OdpowiedzUsuńMam pytanko- przewidujesz już zakończenie bloga czy jeszcze nie?
A chcesz żeby już zakończyła!? :O
UsuńTak super opowiadanie!? No weź się ogarnij :P
Isia, pisz pisz!:) Twoje rozdziały są miodem na moje serce <3
Ela ;]
Super :) Zapraszam do mnie : ))) gdy-marzenia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńświetne opowiadanie :) podoba mi się wątek o zazdrości :DD
OdpowiedzUsuńświeetnie ;) w końcu Paula urodzi :D czekam na następny : *
OdpowiedzUsuńnajlepszy blog! :D
OdpowiedzUsuńjuż nie moge sie doczekać następnego piszesz najlepszy blog :D
OdpowiedzUsuńświetny rozdział zresztą jak wszystkie.! szkoda mi Pita jak siedział na widowni. ; ((
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na następny. ; *
Świetny.!!.. Łoo Paulina rodziii.. :)Jeee..:)
OdpowiedzUsuńZajebiste..
OdpowiedzUsuńWyjebane w kosmos. Mam nadzieję, że jak najszybciej dodasz następny.:)
OdpowiedzUsuńFajne. JUż nie mogę sie doczekać następnego
OdpowiedzUsuńale jaja! ona rodzi! :) :)
OdpowiedzUsuńboski rozdział;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział! Ona w końcu rodzi, tyle na to czekałam :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następne!
Pozdrawiam xX
Pisz dalej. Zajebisty rozdział, Z niecierpliwością czekam na następny.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : http://fly-bird-is-free.blogspot.com/
cieszę się, że tak szybko znalazłaś czas, aby napisać kolejny rozdział, a do tego tak długi . :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam twojego bloga . <3
Klaudia
Boskie *.*
OdpowiedzUsuńNie kończ jeszcze bloga broń boże pisz pisz ..
Kiedy kolejny rozdział ?
Najlepszy blog jaki czytałam .. <3
Pozdrawiam.
Sylwia
no, nareszcie Paulina rodzi! pisz dalej, bo to opowiadanie jest genialne!<3
OdpowiedzUsuńKamila ;)
Jak zawsze- super, genialnie, z wyczuciem i z ... dlugo tak by mozna ale jednym slowem to poprostu (znów;D) WOW!!!
OdpowiedzUsuńprzykro by bylo jagby jakiegokolwiek siatkarza spotkalo to co piotrka w tym opowiadaniu, mam na mysli nie granie na ME, ;//
ale :DDDD paulina juz rodzi !! SUPER :)
Pozdrawiam ;**
Super rozdział! Brąz Mistrzostw Europy :D Opowiadanie jest genialne :)
OdpowiedzUsuńAhh , wyjdą nareszcie te pociechy na świat ;) Juz sie nie moge doczekać kolejnego rodziału i pozdrawiam! Buziaaki :*
OdpowiedzUsuńCzytanie Twojego bloga to bardzo fajne zbicie czasu podczas choroby ;D. Lepiej by było gdybyś napisała te dwa rozdziały na które masz pomysł a potem wspólnymi siłami czytelniczek ogarniemy co sie może stać dalej ;d. Dużo weny życzę. Aśś <3 ;D
OdpowiedzUsuńDziewczyno jesteś wspaniała! Dobrze , ze sie dowiedziałam od przyjaciółki o Twoim blogu bo tak się wciągnełam ze nie mogłam przestać czytać! Już niedłguo bedzie ich czworo *.* Świetnie opisujesz "te sceny" :D Pozdrawiam i miej jak najwięcej weny , zeby blog trwał jak najdłużej :*
OdpowiedzUsuńopowiadania naprawdę mega dobre ^^ czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały ^^ masz bardzo wielki talent i wyobraźnię i mam nadzieję że napiszesz jeszcze wiele rozdziałów ;)
OdpowiedzUsuńSuper. ;3
OdpowiedzUsuńgenialne!!^^
OdpowiedzUsuńNie kończ ;) pisz dalej ;p mam nadzieję że nie zabraknie Ci pomysłów ;) z niecierpliwością oczekuję następnego opowiadania ;))// Pozdrawiam K. ;P
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój blog http://love-and-devotion.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietny jest! Nadrobiłam całość i nie żałuję :))
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział zachęcam do czytania mojego bloga http://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWchodze codziennie i czekam na nowy rozdzial czy sie juz przypadkiem nie pojawil a tu nie ma :( <3
OdpowiedzUsuńKiedy nastepny rozdział? :)
OdpowiedzUsuń