piątek, 22 lutego 2013

40.


Niedziela minęła podobnie jak sobota. Paweł bardzo wczuł się w rolę wujka i zajmował maluchami. Z rana korzystając, że mam z kim zostawić dzieci wybrałam się sama na spacer alejkami zaspanego jeszcze Bełchatowa. Rozmyślałam nad tym co się w moim/naszym życiu dzieje. Może ja też postąpiłam zbyt pochopnie? Z boku mogło to wyglądać jakoś podejrzanie? Moje ubrania przesiąknięte męskimi perfumami? Ale on powinien mi wierzyć a nie sam wymyślać teorie spiskowe! Tylko bardzo mi go brakuje. W stosunkowo niedługim czasie uzależniłam się od niego jak narkoman od narkotyków i nie może sobie poradzić gdy jest ‘na głodzie” tak ja tęsknię za nim.
Wstąpiłam do supermarketu i kupiłam dla nas świeże pieczywo. Wróciłam do mieszkania mojego brata około 9. Oliwka spała jeszcze a Michał psocił.
-No gdzie ty byłaś?
-Na spacerze
-Ale chociaż telefon byś z sobą brała
-Przepraszam –uśmiechnęłam się i wzięłam Misia na ręce. Paweł wziął się za przyrządzanie śniadania a ja w tym czasie przebrałam Michała. Teraz obudziła się Oliwka. Wykonałam te same czynności co przy Miśku. Włożyłam maluchy do wózka i wjechaliśmy do kuchni. Zjadłam śniadanie, posprzątałam po nas, zrobiłam nam kawę, maluchy uspałam i wzięłam się za robienie obiadu.
Po południu niestety ale musiałam wracać bo Rzeszowa. Pożegnałam się z Pawłem, dzieci usadowiłam bezpiecznie w fotelikach i miałam już wyjeżdżać ale zatrzymał mnie Zator
-Paulina pamiętaj o tym co mówiłem ci wczoraj. Następnym razem jesteście ale w czwórkę u mnie –puścił mi oczko
-Wiem, będę chciała naprawić to co się zepsuło. Za bardzo go kocham. –przytuliłam się jeszcze raz do niego i wsiadłam do samochodu. Zapięłam pasy i odjechałam.
Około 18 byłam w domu. Droga minęła spokojnie, dzieci zasnęły po przejechaniu kilku kilometrów i mogłam bez przeszkód prowadzić. Rozpakowałam nasze ciuchy, które zabrałam do Bełchatowa. Część wrzuciłam do prania. Dzieci umyłam, nakarmiłam i uspałam. Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam pod kołdrę. Poniedziałek minął podobnie bez jakiś większych atrakcji. We wtorek Piotrek miał przyjść do dzieci bo ja z Karolem miałam udać się do rzeszowskiego centrum kultury na ogłoszenie wyników konkursu fotograficznego. Główną nagrodą było otrzymanie indeksu na studia w profesjonalnej szkole fotografii we Włoszech. Drugie miejsce wyjazd na tygodniowe wakacje na jakąś wyspę a trzecie weekend w SPA w Olsztynie w jakimś hotelu. Nie liczyłam na żadną z tych nagród ale wypadało iść i usłyszeć wyniki. Około 11 pojawił się Piotrek a ja wyszłam do pokoju, żeby się ubrać. Wybór padł na koronkową sukienkę do tego szpilki nude. Włosy delikatnie pofalowane, rozpuszczone. Do ręki czarna kopertówka. Pożegnałam się z dziećmi całusem w policzek
-Skarby zostajecie z tatusiem, bądźcie grzeczne. Piotrek jak by się coś działo to dzwoń. Tutaj jest zupka, tutaj pieluchy, mleko, chusteczki –pokazywałam ręką  przedmioty
-Wiem, poradzimy sobie
-Dziękuję –wspięłam się na palce i przybliżyłam się do jego policzka, zjeżdżając niżej do kącika ust i delikatnie całując. Szybko chwyciłam klucze do samochodu i wyszłam. Karol już czekał pod CK. Weszliśmy do sali numer 88 i usiedliśmy na krzesełkach. Oprócz nas było około 40 innych osób a zwycięskich mogło wyjść raptem 6. Dyrektor ogłosił zwycięzców 3 i 2 miejsca. Nie było naszych nazwisk w tym gronie więc nawet nie liczyłam, że mogłabym wygrać. W sumie i tak nie skorzystałabym bo mogę robić zdjęcia ale nie wybieram się do żadnych Włoch na studia z małymi dziećmi. No chyba, że Piotrek będzie miał ofertę gry w jakimś klubie. Ale najpierw musimy wrócić do siebie. Z zamyśleń wyrwał mnie Karol, który zaczął mnie ściskać. O co mu chodzi? Popatrzyłam na niego spod byka. Okazało się że wygraliśmy! Przecież to niemożliwe?! Odebraliśmy indeksy i podziękowania. Po wyjściu z tej sali miał być mały poczęstunek. Nie skorzystałam tylko szybko poszukałam dyrektora.
-Przepraszam bardzo, ale ja chciałabym zrzec się tego indeksu.
-Ale dlaczego?
-Szczerze? Nie spodziewałam się, że możemy wygrać. Kolega mnie namówił do wzięcia udziału to się zgodziłam. Nie planuję studii fotograficznych ani wyjazdu ponieważ mam małe dzieci, bliźniaki. Przepraszam.
-Rozumiem, ale może pani przemyśli? Porozmawia z mężem? –przekonywał
-Nie, to jest postanowione  -uśmiechnęłam się
-No dobrze. Proszę tutaj się podpisać.
-Przepraszam jeszcze raz. Do widzenia.

Zmierzałam w stronę samochodu, aż nagle zza rogu wyszedł Karol.
-Cieszysz się? –pękał z dumy
-Tak, Karolku z twojego szczęścia. Ja oddałam indeks. Nigdzie nie wyjeżdżam –uśmiechnęłam się
-Jak to?
-Normalnie, nie zostawię dzieci a wyjeżdżać do Włoch z nimi nie mam zamiaru.
-Paulina pomógłbym ci w opiece nad nimi
-Karol ale ja nie chcę! Ja muszę naprawić mój związek, który się rozpada
-Siatkarzyna gwiazdorzy? –prychnął
-Nie wiesz co się dzieje to nie oceniaj!
-Ja bym nigdy swojej kobiety z dziećmi nie zostawił
-Skąd wiesz, że on mnie zostawił? To ja się wyprowadziłam. Poza tym nie widzę powodu dla którego mam ci się tłumaczyć. Dziękuję za współpracę, powodzenia Karol.

Wracając do domu otrzymałam smsa od Piotrka, że jest z dzieciakami u siebie. Pewnie poszedł z nimi na spacer i bliżej tam mieli. Ciągle w głowie miałam słowa Karola! Co ten kretyn sobie myślał?! Że wyjadę z nim do tych Włoch i co będziemy sobie żyć? Ja z nim?! Niedoczekanie!
Podjechałam pod dom w którym niegdyś mieszkałam. Wysiadłam i zastanawiałam się czy pukać czy wejść bezpośrednio do środka. Zdecydowałam wejść bezpośrednio do domu. w środku było słychać śmiech smyków. Zbliżyłam się do pomieszczenia z którego wydobywały się dźwięki. W salonie na podłodze, na kocu bawili się wszyscy razem. Widok uroczy. Michał jak na 8miesięczne dziecko  zaczął raczkować. Oliwka była troszkę drobniejsza od brata ale również chciała mu dorównywać. Piotrek wstał z podłogi gdy dostrzegł, że stoję.
-To co maluchy zbieramy się? –podeszłam do nich
-Nie idź… -poczułam jego rękę jak mnie obejmuje. –Wszystkiego najlepszego –wręczył mi małe pudełeczko.
-Łał! A z jakiej to okazji?
-Dziś są twoje imieniny
-Aha… -zapomniałam o własnych imieninach?!
-Może zobaczysz co w środku? –pociągnęłam wstążkę a w środku moim oczom ukazał się pierścionek przedstawiający miniaturkę aparatu
-Piotrek nie mogę, on był na pewno drogi –popatrzyłam w jego oczy
-Ale musisz to jest prezent –uśmiechnął się. –Możesz podziękować jedynie –wspięłam się na palcach i dałam mu buziaka w policzek. –To teraz chodź coś zjemy –wskazał gestem ręki na stół w salonie. Na stole czekały już dwa talerze, sztućce, róża w wazonie. Usiadłam na krześle i czekałam co on poda nam do jedzenia. Tradycyjnie jego ulubiony de volaille. Zjedliśmy w milczeniu. Później przenieśliśmy się na kanapę obok dzieci które ciągle bawiły się dość grzecznie.
-Możemy pogadać –zaczął
-Ciągle rozmawiamy
-Ja bym tego rozmową nie nazwał… -tylko wzruszyłam ramionami.
-To o czym chcesz mówić?
-O nas –chwycił mnie za dłoń –Wróć do domu, ja nie wytrzymam dłużej bez was
-Ale możesz widzieć się z dziećmi kiedy chcesz –co ja wygaduję? Najpierw chce naprawiać a on sam proponuje a ja co? Paulina! Ogarnij się!
-Ale ja chcę być z Wami być całą dobę, jak zasypiacie i się budzicie, żeby było jak dawniej! Obiecuję, że nie będę się nic odzywał co do twojej pracy z Karolem. Nie chcę was stracić, nie mogę, za bardzo WAS kocham –mówił to patrząc ciągle w moje oczy, jego ani nie drgnęły podczas tych wypowiadanych słów. Wiedziałam, że mówi prawdę.
-Możesz mnie przytulić –powiedziałam cichutko, po chwili tonęłam w jego objęciach. –Tak bardzo za tobą tęskniłam Kotek, bałam się że już nigdy to nie wróci –wypowiedziałam mu do ucha. Nic nie mówił tylko gładził moje plecy. Znowu go miałam przy sobie i dla siebie.
Postanowiłam nie wracać dzisiaj do wynajmowanego mieszkania. Ale nie nie, wrócić chciałam tylko po ubrania i rzeczy które ze sobą wzięłam. Jednak nie chciałam dzisiaj tam jechać. Tutaj zostało bardzo dużo moich ubrań jak i dzieci. Wieczór Piotrek zajął się uspaniem maluchów a ja wzięłam szybki prysznic. Ubrałam piżamę i wskoczyłam pod kołdrę do naszego wielkiego łóżka. Piotrek po chwili dołączył do mnie, uprzednio myjąc się. Gdy tylko położył się przysunęłam się maksymalnie blisko do niego wtulając w jego klatkę piersiową. Objął mnie i nie puszczał jakby się bał że mu ucieknę? Nie mam takiego zamiaru.
-Kocham cie tak bardzo i przepraszam za moje zachowanie, ale miej do mnie bezgraniczne zaufanie
-To ja powinienem ciebie przeprosić –zatopiliśmy nasze usta w pocałunku.

Przez kolejne dni zachowywaliśmy się jak od nowa w sobie zakochani we wczesnej fazie poznania. Nasze rodziny bardzo się ucieszyły z faktu ponownego zamieszkania i mam nadzieję już nigdy się nie rozdzielimy. Chyba, że Piotrek wyjedzie na mecze ale to zrozumiałe.
Dokładnie 13 czerwca Michał powiedział słowo „Tati” a Oliwka „mama”. Tak też nasze dzieci się uzupełniają. Kocham tą trójkę najmocniej na świecie.

7 lipca odbyły się chrzciny Michała i Oliwi. Chrzestnymi zostali  Bartek i Dagmara –Misia, Paweł i Kasia –Oliwki. Mimo, że impreza była w lokalu i tak byłam zmęczona. Po 20 dotarliśmy do domu. Dzieci również odczuły skutki niańczenia przez wszystkich gości. Nie karmiłam ich już własnym mlekiem bo takowego nie posiadałam. Czas na sproszkowane mleko z butelki. Uspaliśmy maluchy i sama miałam ochotę iść spać. Wzięłam ubranie do przebrania i poszłam się myć. Nic w tym nie byłoby dziwnego gdyby Piotrek nie wszedł mi do łazienki. Nagle odechciało nam się spać. Szybko z Łazienki przenieśliśmy się do sypialni, zatrzymałam Piotrka w jeszcze odpowiedniej chwili
-Kotek idź po swoje akcesoria bo tabletki mi się skończyły a nie mam zamiaru mieć kolejnych Nowakowskich w najbliższym czasie
-Czyli jeszcze masz zamiar mieć?
-Kiedyś może –powiedziałam figlarnie. –Ale no idź i wracaj szybko- wykonał moją prośbę i wrócił ‘zabezpieczony’. Wróciliśmy do czynności, które przerwaliśmy. Potrzebowałam tej bezwzględnej bliskości z nim. Nie kochaliśmy się od czasu mojej wyprowadzki  więc dzisiaj nasza namiętność, pożądanie, bliskość sięgnęła apogeum. Dawałam mu przyjemność a on mnie. Uzupełnialiśmy się we wzajemnym rozkoszowaniu tej chwili. Po zakończonym akcie ciężko oddychając przytuliłam się do nagiego mojego kochanka.
-Chyba  nie mogę się ruszać –wyjęczałam. –Piotruś możesz już przestać –znowu gładził moje uda i pośladki, nie miałam siły na nic więcej, nie dzisiaj.

Wakacje minęły nam dość szybko. Żyło nam się idealnie, dzieciaki rosły jak a drożdżach. Mój braciszek oficjalnie związał się z Kasią. Moją koleżanką ze szkoły. Razem z Dominiką kibicowałyśmy im.
Piotrek nie odstępował nas na krok. Nie że był zazdrosny i chciał wszystko kontrolować. Po prostu każdą wolną chwilę spędzał z nami. 

piątek, 15 lutego 2013

39.


Ciepłe, długie majowe dni sprzyjały spacerom i zabawom z dzieciakami na świeżym powietrzu. Czy coś się zmieniło u mnie i Piotrka? Został w poprzednim tygodniu na noc bo się zasiedział, wiec lepiej było żeby po nocy nie wracał do swojego domu. Jego obecność na noc, nie oznacza, że spędziliśmy ją razem.
Jak wyglądają nasze stosunki? Dziwnie. Rozmawiamy o dzieciach, chociaż nie wiem czy można to rozmową nazwać? Jakieś pojedyncze zdania, słowa. Albo cisza, ta okropna cisza! Której nienawidzę! Moje serce jest podzielone na setki kawałków a w każdym kawałeczku jest Piotrek. Tęsknię za nim, za jego bliskością, dotykiem, za pocałunkami, sprzeczkami, jego opiekuńczością. Michał jest małą kopią Piotrka. Za każdym razem gdy patrzę na niego widzę Piotrka. Do moich oczu napływają łzy ale staram się być w obecności Piotrka twarda a gdy czuję że się rozkleję wychodzę z mieszkania pod pretekstem zakupów czy jakimś innym błachym. Kocham go, próbuję sobie jego zazdrość uzasadnić miłością ale nie potrafię. Nie mogę być zamknięta w klatce i jedyne co to mieć kontakt z Piotrkiem, dziećmi, rodziną i znajomymi których on dobrze zna! Jak może mnie kochać i nie ufać? Niby ufa ale jest uprzedzony do Karola. Przecież on też ma kontakt z kobietami organizującymi mecze, dziennikarkami, fotografkami czy fankami i one jakie rzeczy potrafią wyczyniać? Dodawać przerobione zdjęcia o komentarzach w sieci nie wspomnę i czy ja kiedyś robiłam z tego powodu jakieś problemy? NIE! Ale on sobie ubzdura coś bo pachnę męskimi perfumami!?
Dominika 1500x próbuje ingerować w moją decyzję nt. wyprowadzki. Bo przecież dzieci muszą mieć ojca  i takie tam. Wiem o tym, doskonale wiem. Nie chcę żeby moje dzieci miały podobne dzieciństwo jak ja, bez ojca. Niby był, ale pojawiał się z okazji urodzin, imienin i świąt okolicznościowych. Ale co ja wygaduję? Ja nie chcę żyć bez Piotrka! Tylko muszę mu zaufać na nowo.
W środę pojechałam z moimi maluchami do Martyny i Zuzi. Krzyśka nie było bo był na zgrupowaniu, ale to nawet lepiej dla mnie. On ma dobry kontakt z Piotrkiem a nie chce konfrontacji z nim. Zuzia była już taka duża w porównaniu z moimi bliźniakami. Dzielnie chodziła przynosząc moim dzieciakom różne zabawki a one wymachiwały rączkami i dawały znaki radości piskliwym krzykiem.
Martyna wymaglowała temat mój i Piotrka. I niby rozumie ale ona też widzi nas tylko razem. Baa, kto nie widzi!? Po południu wróciłam do siebie. I znowu karmienie, przewijanie, przebieranie, usypianie i tak w kółko. Maluchy się wycwaniły i teraz spały ze mną na łóżku. Miałam je obok i gdy one już spały a ja nie mogłam patrzyłam na nie. Wspominałam cały ten czas mojego związku z Piotrkiem. Na początku był burzliwy a później było tak dobrze, aż do teraz. Nie żałuję niczego co mnie spotkało gdy byłam z nim. Księżyc mocno świecił tej nocy, chyba zbliżała się pełnia. Jasność z okien biła wprost na nasze łóżko, widziałam dzieci jak przy zaświeconym świetle. Tak bardzo pragnęłam mieć GO znowu przy sobie. Przez głowę przechodziły mi obrazki naszego poznania, pierwsze wspólne święta, szybka ciąża, pobyt w Spale, wakacje, wypadek, poród, szczęście i wielka miłość! Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu, sms od Piotrka „Dobranoc Moje Skarby :*”. Nic nie odpisałam. Tylko znowu połykałam słone łzy. Zmęczona płaczem w końcu zasnęłam. Po 2 w nocy obudził się z płaczem Michał szybko wzięłam go na ręce i zaczęłam kołysać chodząc po pokoju. Po chwili do brata dołączyła Oliwka. Położyłam Misia na łóżku a córkę wzięłam na ręce. Michał znowu zaczął płakać a ja zaczynałam razem z nimi. Nie dawałam sobie rady. Najchętniej zostawiłabym je i zamknęła się w jakimś pomieszczeniu i oderwała się od tego świata chociaż na chwilę! Ale nie mogę, mam dzieci, małe, bezbronne istoty które mnie potrzebują. Przed 4 zasnęły ponownie. Ja już do rana spałam jak  na szpilkach.
Rano, no może nie tak rano bo po 10 przyjechał Piotrek.
-Cześć –przywitał mnie całusem w policzek i wręczając bukiecik różowych frezji. Teraz tylko policzek a kiedyś namiętne pocałunki…
-Hej, dziękuję. Nie musiałeś.
-Ale chciałem –spojrzał w moje oczy a ja szybko odwróciłam wzrok
-Pomożesz mi ubrać maluchy?
-Jasne. –po 10 minutach Oliwka i Michał czekali na wyjście. –A ty idziesz z nami?
-Przepraszam, wolałabym zostać. Dzieci bardzo źle spały w nocy, płakały. Chciałabym ogarnąć dom i siebie
-Wyglądasz pięknie –uśmiechnęłam się tylko na te słowa. Po 5minutach zostałam sama w domu.
Zrobiłam sobie dłuższy niż zwykle prysznic i ubrałam się w letnią sukienkę bo pogoda była wyjątkowo bardzo słoneczna. Włosy spięłam w niedbałego koka. Wzięłam się za zbieranie ubrań i innych rzeczy z salonu gdy nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Pobiegłam szybko do kuchni bo tam na blacie go zostawiłam, już myślałam, że to Piotrek, że coś z dziećmi. Ale to tylko Karol. Dzwonił żeby dać znać, że zaraz u mnie się pojawi po zdjęcia. Bierzemy udział w konkursie fotograficznym.
Jak obiecał, tak zjawił się po kilku minutach. Obejrzał jeszcze te zdjęcia na moim komputerze. W tym czasie wrócił Piotrek.
-Może mamy wyjść i wam nie przeszkadzać?- powiedział z sarkazmem
-Nie! Karol przyszedł po zdjęcia już wychodzi – Karol zaczął się zbierać a Piotrek zaczął rozbierać dzieci. Nie był już taki miły jak rano. Wzięłam Oliwkę na ręce i rozpięłam sukienkę, by ją nakarmić. Piotrek chodził nerwowo tam i z powrotem z Michałem na rękach. A ja rozebrana z piersią na wierzchu karmiłam małą. Nie będę się przed nim chować, on zna jak nikt inny  moje ciało. Po 15 Piotrek zaczął się zbierać. Zbliżyłam się do niego, żeby pocałować go w policzek za pomoc, ale się odsunął
-O co chodzi? –odezwałam się
-Jeszcze pytasz? –dalej byłam zdezorientowana
-Pytam, bo nie wiem
-Może wezmę dzieci do siebie? A was zostawię samych –powiedział oschle, w tym momencie dostał w policzek
-Kocham i będę kochać tylko ciebie, nigdy cię nie zdradziłam i nie zdradzę bo obiecałam  być tylko twoja! A teraz weź i wyjdź! –krzyczałam. Rzuciłam się na kanapę w salonie i zaczęłam szlochać.
Przez noc wymyśliłam, że pojadę na weekend do Pawła do Bełchatowa. Sobotę i niedzielę mają wolną. Poinformowałam Piotrka smsem, że na weekend wyjeżdżamy, niech do mnie nie dzwoni. W piątek zadzwoniłam do Pawła czy możemy przyjechać, oczywiście zgodził się bez żadnych problemów. Wieczorem spakowałam walizkę z najpotrzebniejszymi rzeczami dla nas.
Przed południem w sobotę byłam już u mojego brata. Do Dominiki nie chciałam jechać bo ciągle musiałabym słuchać temat ja –Piotrek.
Zaparkowałam pod blokiem u Pawła a on sam wyszedł po nas. Przytulił mnie mocno na powitanie i wyciągnął maluchy z samochodu. Ja wzięłam walizkę i udałam się za nim do jego królestwa. Zaskoczona byłam porządkiem jaki w środku panował. Nawet był gotowy obiad. Makaron z sosem.  Nie miałam ochoty na jedzenie, ale zostałam zmuszona. Po południu wybrałam się z nim i dziećmi na spacer ulicami Bełchatowa. Wróciliśmy do mieszkania, dzieci zmęczone podróżą i ogólnie zabawą z wujkiem zasnęły. A ja z Pawłem poszłam do kuchni, nalałam dla nas soku i wyszliśmy na balkon. Paweł przerwał niezręczną ciszę
-Paulina a jak u Was?
-Nas chyba nie ma –oczy zaczęły mi się szklić
-Nie mów tak, macie dzieci będzie dobrze
-Nie będzie! On ma obsesję na punkcie Karola!
-A może ogranicz z nim kontakty?
-Z którym?
-No z Karolem!
-Paweł, ale to jest tylko mój kolega. A Piotrek powinien mieć do mnie zaufanie a nie wyciągać pochopnych wniosków! Jeśli ja zerwę z nim kontakt to on przejmie władzę nade mną. Ja nie mogę żyć jak w klatce.
-A może spróbuj z Piotrkiem pogadać? Spróbuj go zrozumieć. Od kilku lat był w kadrze, grał dla reprezentacji a ten cholerny wypadek go wykluczył z gry na tyle czasu, a teraz forma nie wróciła na kadrę. Przecież ja wiem, że go kochasz a on ciebie jeszcze bardziej i boi się stracić, może nie jest teraz taki pewny siebie? Może nie czuje się w pełni odpowiedzialnym facetem? Jedno jest pewne kochacie się i macie Michała i Oliwię! Paulina nie zepsuj tego!  -przytuliłam się do Pawła a po moim policzku spłynęła łza.
-Kocham Cię braciszku. –wcześniej się poszłam umyć i położyć. Gdy leżałam otrzymałam smsa „Kocham Was :* Pozdrów Pawła”. Po chwili zastanowienia odpisałam „KC”. Chyba łatwiej mi było z takiej odległości jaka nas dzieliła. Michał tradycyjnie wiecznie głodny jak jego tatuś obudził się z płaczem ale uspokoił ssąc mleko. Pocałowałam go w główkę i sama niedługo zasnęłam, uprzednio wcześniej analizując słowa Pawła” ja wiem, że go kochasz a on ciebie jeszcze bardziej i boi się stracić”

piątek, 8 lutego 2013

38.


Poniosło mnie i dzisiaj rozdział jest chyba  +18 :D Także sami zdecydujcie czy chcecie czytać :P

Nastał w końcu 3 grudnia. Nie miałam w ogóle pomysłu na Mikołajki bo w mojej głowie myślą przewodnią była jutrzejsza rozprawa. Piotrek mnie wspierał, uspokajał ale ja swoje wiedziałam. Świadkami mieli być jeszcze m.in. Bartek, który w ten nieszczęsny wieczór dzielił pokój z Piotrkiem, wszyscy reprezentanci plus sztab również zostali przesłuchani. Ale w sądzie nie musieli się zjawiać. Ja również miałam status świadka. Dziewczyna z która ma Marcin dziecko tez miała się stawić.
Dzieci póki co były zdrowe, Piotrek świetnie się sprawdzał w roli ojca. Od nowego roku miał wrócić do drużyny a na razie dalej rehabilitował rękę i 3 x w tygodniu chodził na lekkie treningi do klubu.

 Noc z 3/4 grudnia praktycznie nie przespałam tylko biłam się z myślami. O 7 wstałam i poszłam do dzieci. Piotrek zaraz dołączył do mnie i objął ramieniem całując w czubek głowy. Ok. 9 miała się zjawić moja mama by zająć się maluchami gdy my pojedziemy do sądu. Po skończeniu karmienia, przebierania smyków wzięłam szybki prysznic. Ubrałam bieliznę, rajstopy, małą czarną a włosy spięłam w wysokiego kucyka. Zrobiłam delikatny makijaż i poszukałam butów. Przygotowałam sobie czarne botki na wysokiej grubej szpilce. Piotrek też po pół godzinie był gotowy. Ubrany w garnitur i białą koszulę. Nie miałam ochoty nic jeść ale zostałam zmuszona do zjedzenia chociaż kanapki, która popiłam filiżanką kawy.
Ubraliśmy płaszcze, wzięłam torebkę i wyszliśmy z domu zostawiając dzieci pod opieką babci. Przed sądem miała czekać na nas Dagmara –żona Michała Winiarskiego, która jest prawnikiem. W ostatnim czasie zaprzyjaźniliśmy się z nią. Owszem, zawsze mieliśmy dobre kontakty ale teraz się one zacieśniły. O 10.40 podjechaliśmy na sądowy parking. Czułam wewnętrzne zimno, zdenerwowanie, złość i wszystkie inne negatywne emocje. Bałam się spotkania z Marcinem. Piotrek pierwszy wyszedł z samochodu a ja nadal siedziałam i nie miałam ochoty wychodzić. Otworzył drzwi z mojej strony i podał rękę do wyjścia. Szliśmy tak w ciszy, trzymając się za ręce. Siedliśmy na korytarzu. Jeszcze nikogo nie było. Po maksymalnie 3 minutach zjawiła się Dagmara uśmiechnięta od ucha do ucha. W ręce trzymała togę i wszelkie notatki czy jakieś akta nie wiem, nie zwracałam aż takiej uwagi na to.
-A co wy tacy jak z krzyża zdjęci? –uśmiechnęła się
-A co mam się cieszyć? –odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Jasne, że tak! Od dzisiaj nie będziesz musiała patrzeć na twarz tego człowieka
-Nie jest to takie pewne
-Już ja się o to postaram – znowu pokazała swoje zęby
Do sądu przyszło już kilka osób, za 10 minut mieliśmy wejść na salę. Dagmara ubrała togę i po chwili wszyscy weszliśmy do środka.
Marcin został wprowadzony przez dwóch policjantów. Skuty kajdankami, w zielonym uniformie. Ostrzyżony prawie na łyso. Czułam do niego wstręt i pogardę. I miałam ochotę bić się w pierś jak mogłam być tak głupia i się z nim zadawać, być z nim! Sędzina przesłuchała Piotrka i Marcina. Przyszła kolej na mnie. Podeszłam do drewnianej barierki i mówiłam co wiedziałam. Dagmara miała prawo do zadawania pytań i zapytała o moje stosunki z oskarżonym podczas bycia razem. Wiedziałam, że gdy powiem o gwałcie to go jeszcze bardziej pogrąży. Gdy zaczęłam mówić nazwał mnie „ku*wą” i wiele innych bluźnierstw. Sędzia upominał go ale nie dawało to żadnego efektu. Dostał karę porządkową. Widziałam wzburzenie Piotrka na twarzy. Nie wiedział o tym, że Marcin zmusił mnie do seksu. On twierdził, że wcale tak nie było, że sama chciałam. Miałam wtedy 17 lat. Wakacje, impreza, alkohol… pojechaliśmy ze znajomymi na Mazury pod namioty. Alkohol się lał hektolitrami. Byłam wtedy już z tym oprawcą. Ale nic między nami nie było. Gdy skończyło się ognisko, wszyscy rozeszliśmy się do swoich namiotów. Położyłam się i miałam zamiar spać. ON zaczął mnie całować, owszem, na początku mi się podobało ale gdy schodził niżej przy okazji ściągając mi ciuchy nagle wytrzeźwiałam. Podniosłam się do pozycji siedzącej i odsunęłam go od siebie czym go rozwścieczyłam. Położył mnie na plecach i przywarł swoich ciałem chwytając za moje oba nadgarstki. Chwilę później zdarł ze mnie ciuchy, krzyczałam ale mnie spoliczkował. Był to mój pierwszy raz. Z impetem wszedł i sprawiał mi siarczysty ból ale to jego nie obchodziło. Pragnęłam aby tylko szybko to skończył i zszedł ze mnie. Jemu tak śpieszno nie było. Męczyłam się z nim i samą sobą. W końcu gdy zaprzestał brzydziłam się nim i samą sobą. Następnego dnia udał, że nic nie pamięta. Że był pijany, że pewnie coś mu wsypali do piwa i mu palma odwaliła. Przepraszał a ja głupia i naiwna uwierzyłam.
Dagmara trzymała Piotrka za ramię bo był gotów iść i sam mu wymierzyć sprawiedliwość.
ON bo nie zasługuje żebym wypowiadała jego imię wszystkiemu się wypierał, mówiąc że sama tego chciałam a teraz wymyślam bo chcę się zemścić na nim.
Po zakończeniu przesłuchania nastąpiły mowy końcowe i przerwa 30 minutowa a po niej ogłoszenie wyroku. Piotrek natychmiast podszedł do mnie i przytulił a ja dałam upust słonym łzom.
-Dlaczego mi nigdy tego nie powiedziałaś? –zapytał troskliwie
-A czym miałam się chwalić?
-No dobrze, nie płacz tylko –gładził moje plecy.
-Chodźcie, wchodzimy, sąd idzie.
Weszliśmy na salę i stojąc oczekiwaliśmy co powie Sędzina.
„Sąd Rejonowy w Rzeszowie (…) skazuje Marcina D. na 11 lat pozbawienia wolności oraz zakaz zbliżania się do Pana Piotra Nowakowskiego i Pani Pauliny Zatorskiej oraz ich najbliższych na odległość 450m  przez okres 6lat po skończonym wyroku”
Poczułam wielką ulgę. Sędzina wygłosiła jeszcze uzasadnienie tej decyzji. Przed 15 opuściliśmy sąd w znacznie lepszych nastrojach. Bartek miał wpaść do nas przed wyjazdem do Jastrzębia.
Wróciliśmy do domu. Niby wiedziałam, że tego człowieka prędko nie spotkam ale chyba w to do końca nie wierzyłam. Piotrek był również zadowolony z takiego obrotu sprawy ale chyba miał mi trochę za złe, że nie powiedziałam mu o TYM wcześniej.
W końcu wieczór, dzieci śpią a my siedzimy jak stare małżeństwo przed TV.
-Paulina chyba musimy pogadać? –zaczął…
-A o czym?
-Wiesz dobrze
-Piotrek znowu –wypuściłam głośno powietrze
-Dlaczego mi nigdy wcześniej nie powiedziałaś? Nie masz zaufania do mnie czy co?
-Piotruś to nie tak –podeszłam do niego i wpakowałam mu się na kolana. Położyłam głowę na jego ramieniu. –Ja nie chciałam do tego wracać, to nie jest coś co chcę pamiętać i mówić mojemu facetowi
-Ale właśnie powinnaś mi powiedzieć! Czasem mogłem być zbyt nachalny nie wiedząc, że sprawiam ci tym ból i złe wspomnienia
-Nie byłeś nachalny nigdy. Jesteś najdelikatniejszym facetem jakiego znam i zawsze kochałam się z Tobą bo chciałam i Cie kochałam
-Yhym –przytulił mnie mocno a ja zatopiłam swoje usta w jego wargach. W końcu będziemy mieć spokojniejsze życie. Ale tamte wspomnienie będą ze mną zawsze, mogłam go przez chorą zazdrość tego egoisty stracić. –A kochasz mnie jeszcze?
-A co to za pytanie? –uśmiechnęłam się
-Bo dawno mi nie mówiłaś –wyszczerzył się. Wzięłam jego twarz w swoje dłonie, spojrzałam w jego świecące niebieskie oczyska
-Kocham cie! Najbardziej na świecie K-O-C-H-A-M!!! No może nie najbardziej, zarówno jak Misia i Oliwkę –znowu nasze twarze zatopiły się w dość namiętnym pocałunku.
-idziemy na górę? –Skinęłam głową. Wziął mnie na ręce i wyniósł wprost do sypialni. Zobaczył jeszcze do maluchów i wrócił po czym się rozebrał i wskoczył na łóżko.
Leżałam odwrócona plecami do niego, przysunął się do mnie zakładając rękę na moim biodrze a jego męskość uwierała moje plecy.
-Piotrek odsuń się –powiedziałam z uśmiechem na twarzy
-Nie –powiedział szeptem  i zaczął całować moją szyję i ramię. Odwróciłam się do niego i po raz kolejny zatopiłam w jego malinowych ustach. Nasze podniecenie rosło z sekundy na sekundę pozbywaliśmy się momentalnie ubrań ale gdy zostałam w samej bieliźnie położyłam palec na jego ustach i zaprzestałam temu co by się dalej wydarzyło.
-Co się stało? –zapytał
-Nie wiem
-Nie chcesz? Przepraszam, dzisiaj powróciły wspomnienia a ja – przerwałam mu
-Chce, nie kochaliśmy się od narodzin dzieciaków. Nie chodzi o to co było kiedyś.
-To co się kotek dzieje?
-Piotrek ja już nie jestem jak kiedyś, jak przed porodem… -spuściłam wzrok. –Mam rozstępy, mam wrażenie po tym porodzie, że trąba słonia by mi tam weszła
-Jesteś piękna! Słyszysz!? Zawsze będę cie kochał czy będziesz miała 30kg nadwagi, czy będziesz stara i zrzędząca! Ale jeśli nie jesteś gotowa, rozumiem.
-Jestem –uśmiechnęłam się i wróciliśmy do wcześniejszych czynności…
Mogę śmiało stwierdzić, że Piotrek jest najdelikatniejszym i najczulszym facetem! Swoją przyjemność odda na rzecz mojej. Ale myślę, że on również zawiedziony nie jest. Przynajmniej się starałam.
Dzieci chyba czuły że tatuś z mamusią są bardzo sobą zajęci i pierwszy raz przespały całą noc!

Święta Bożego Narodzenia spędziliśmy na wyjazdach. Wigilia u mojej mamy, pierwszy dzień świąt u rodziców Piotrka a w drugi wracaliśmy już do siebie.
Sylwester z maluchami w domu. Od nowego roku Piotrek wrócił do klubu. Jego forma po takiej przerwie pozostawiała wiele do życzenia ale starałam się go wspierać. Pojawiły się inne kontuzje, tym razem wróciła pleców. Piotrek wracał sfrustrowany do domu co wywoływało napiętą atmosferę.
Miałam od zimowego semestru rozpocząć studia jednak nic z tego nie wyszło. Opieka nad dziećmi nie pozwoliła na to. Od lutego zapisałam się na kurs fotografii. Robiłam całkiem niezłe zdjęcia i była szansa, żebym została pomocniczym fotografem Resovi.


Maj 2014

Od 3 tygodni mieszkamy osobno. Robiłam kurs fotografii razem z Karolem. Młody chłopak, bardzo  otwarty na nowe znajomości. I w dodatku ‘miś – przytulacz’. Gdy się witał to musiał przytulić, gdy mu zrobiłam jakąś przysługe –przytulił. A że używał flakon perfum chyba na tydzień tak też moje ubrania przechodziły jego zapachem. Zazdrość Piotrka była nie do zniesienia. Jego nienajlepsza forma była przyczyną braku powołania do reprezentacji na LŚ z czym nie mógł się pogodzić. Mieszkałam obecnie w mieszkaniu wynajmowanym przez mamę w Rzeszowie. Piotrek często przychodził do dzieci, które były coraz większe. Gdy on się zjawiał to ja zazwyczaj wychodziłam z domu zostawiając go z dzieciakami. Przepraszał, chciał, żebyśmy wrócili ale byłam nieugięta. Oczywiście, że nic między mną a Karolem nie było! Kochałam i kocham całym sercem Piotrka i nie wyobrażam sobie innego faceta! Ale nie potrafię być z nim na razie. Może musimy dać sobie czas? Może on zrozumie, że nie byłabym w stanie go zdradzić…

piątek, 1 lutego 2013

37.


W poniedziałek czyli 14 października mieliśmy wyjść ze szpitala. Obudziłam się już o 6 i niecierpliwie czekałam aż przyjedzie po nas Piotrek. Sama dobrze się czułam, kilka dni temu zostały usunięte mi szwy. Dzieci również w pełni zdrowe a rosły jak na drożdżach.  Po 7 pielęgniarka przywiozła je na sale do mnie. Oliwia nie spała w przeciwieństwie do Michała. Wzięłam ją na ręce i chodziłam z nią po sali. Moja współlokatorka została we czwartek wypisana. Obecnie byłam sama. Dopiero po 10 pojawił się ów ojciec dzieci
-Dlaczego tak późno?
-Przepraszam, zaspałem … -skarciłam go wzrokiem, ale ładnie się przywitał chociaż… przyniósł dla mnie dość spory bukiet różowych róż. Myślałam, że takie rzeczy tylko w amerykańskich filmach się dzieją a nie w moim własnym życiu mój mężczyzna na odchodne ze szpitala przynosi kwiaty? Nie powiem, miłe to bardzo.
-Żeby mi to było ostatni raz!? -i tak go upomniałam
-Tak jest!
-Koniec żartów, możesz mi pomóc ubrać maluchy? -i tak on ubierał Misia, a ja Oliwcie. Podziękowaliśmy lekarzom i pielęgniarkom za opiekę, Piotrek zostawił dla nich jakieś czekoladki. Gdy wyszłam przed szpital w końcu poczułam świeże, jesienne powietrze. Dzieci w fotelikach z tyłu spały my z przodu zapięci w pasy udaliśmy się do domu.
Około południa byliśmy już pod domem. Wysiadłam z samochodu i rozejrzałam się w koło, nie było mnie kilka dni ale brakowało mi tego miejsca, tej oazy spokoju. Piotrek wziął foteliki a ja dumnie z kwiatami w ręce otwarłam drzwi. Szybko ściągnęłam płaszcz i buty i wzięłam się za rozbieranie dzieci. Piotrek w tym czasie przyniósł z samochodu torbę. Maluchy okazały się być głodne także szybko musiałam się rozbierać i karmić. Po nakarmieniu odnieśliśmy je na górę do łóżeczek włączając elektroniczna nianię z czujnikiem oddechu i kamerą, żeby wiedzieć co się dzieje gdy my będziemy na dole. Gdy dzieci spały rozglądnęłam się po domu, wszędzie czysto czym byłam lekko zaskoczona, że Piotrek zadbał o dom w końcu dużo czasu spędzał ze mną w szpitalu. Położyłam się na kanapie a on w tym czasie przyrządził obiad składający się z makaronu spaghetti + sos. Wieczorem odwiedziła nas moja mama.  We wtorek przyszła do nas Iwona, we środę Martyna z Zuzią. Czwartek spokojny bez gości za to w piątek mieli nas odwiedzić rodzice Piotrka. Dzieci zdrowo rosły, ciągle były głodne i można powiedzieć, że większość dnia przesypiały. Noce również spokojne. Gdy Piotrek wrócił do domu po rehabilitacji, podałam mu obiad i poprosiłam o zajęcie maluchami a sama w tym czasie chciałam zrobić sernik, ulubiony smakołyk „teścia”. Poszukałam wszystkich składników na szczęście nic nie brakowało i już po 1,5 godzinie ciasto było gotowe. Posprzątałam jeszcze dom. Gdy wszystko było na błysk nastała pora karmienia. Piotrek zajął się usypianiem dzieciaków a ja zaniknęłam za drzwiami łazienki. Po szybkim prysznicu ubrałam się w piżamę a mokre włosy schowałam pod turbanem. W domu panowała niema cisza. Cichutko weszłam do kuchni i zrobiłam dla mnie i Piotrka herbatę. Gdy czekałam aż się woda zagotuje poczułam wielkie dłonie na moich szerokich jeszcze biodrach. Odwróciłam się i przytuliłam do Piotrka. Staliśmy tak chwilę w ciszy a mój Piotruś gładził moje plecy. Przenieśliśmy się do salonu, na stole położyłam elektroniczną nianię i rozłożyłam się na sofie. W mgnieniu oka Piotrek znalazł się obok mnie. Przelatywałam po kanałach aż w końcu natrafiłam na powtórkę pamiętnego meczu o brąz mistrzostw Europy. Kamery nawet nas wychwyciły dopingujących biało czerwonych. Znowu wróciły te wspomnienia, ten smutek spotęgowany cierpieniem Piotrka, który do dzisiaj nie może w pełni wrócić do gry. Rehabilitacja przebiega prawidłowo ale jeszcze nie jest w stanie wrócić do pełnych treningów i wspomóc chłopaków.
-Piotrek żałujesz? –zapytałam gdy znowu zobaczyłam nas na ekranie telewizora
-Czego?
-Że nie zagrałeś w ME i nadal nie możesz grać… -mój głos wyraźnie ścichł, on przysunął się a mnie jak kłodę położył sobie na kolanach
-Kotek pamiętaj, nigdy nie będę tego żałował co się już wydarzyło, dobrze, że jesteś Ty ze mną, że WY jesteście –mówił ciągle patrząc mi w oczy. Wiedziałam, że mówi prawdę, ale zdawałam sobie sprawę, że to ja jestem powodem tego wszystkiego co się wydarzyło. Czasu nie cofnę, nic zrobić już teraz nie mogę. Objęłam jego szyje i się mocno przytuliłam. Piotrek wyłączył telewizor, chyba żebym znowu nie wracała do tych wydarzeń. Siedzieliśmy tak w ciszy ja nie przestawałam bo kurczowo trzymać. -Pausia idziemy na górę –kiwnęłam twierdząco głową i tak po chwili znaleźliśmy się w łóżku. Gdy prawie zasypiałam musiał akurat obudzić się Michał. Piotrek przyniósł go do nas na łoże, nakarmiłam go i odniósł do pokoju gdzie grzecznie spała Oliwka.
-A ja też mogę liczyć na porcję jedzenia?
-Yhym, możesz sobie zejść w dół i zrobić coś
-Po co mam iść w dół jak mam na miejscu –wyszczerzył się
-Piotrek… -przeciągnęłam, jednak po chwili zatkał mi usta swoimi wilgotnymi ustami i mimo moich sprzeciwów jego głowa znalazła się pod moją koszulką…

 Przed 5 obudził mnie płacz malutkiej, szybko pobiegłam do niej
-Kochanie co się dzieje? Nie możesz spać? –wzięłam ją na ręce i zeszłyśmy na dół aby nie obudzić chłopaków. Zmieniłam jej pieluszkę a po kilku minutach przystawiłam ją do piersi. Po chwili zasnęła. Położyłam ją na sofie, nie miała możliwości spadnięcia a ja przeszłam do kuchni i zrobiłam filiżankę kawy rozpuszczalnej + mleko. Wreszcie mogłam pić kawę, oczywiście w rozsądnych ilościach. Moi mężczyźni spali, Oliwia spała miałam nianię aby słyszeć co u Michała, córkę miałam na oku więc postanowiłam zrobić śniadanie. Pora wczesna ale może poczekać posiłek do później. Włączyłam cicho radio i przygotowałam ciasto na gofry. Nie wiem czy to dobry pomysł na śniadanie? Ale miałam ochotę akurat na coś słodkiego. Rozgrzałam gofrownicę i usmażyłam kilka słodkich kostkowych placków.  Po 6 posprzątałam już kuchnię i wyszłam na górę zobaczyć co u mojego synka. Nie spał, ale grzecznie leżał i się rozglądał na boki. Wzięłam go na ręce i zeszliśmy po schodach na dół. Ponosiłam go po salonie ciągle przyglądając się na zmianę jemu i córci. W końcu i Misiu zasnął, położyłam go obok Oliwci tak by bezpiecznie mogli spać bez obawy o spadnięcie. Wyszłam znowu na górę a żeby obudzić śpiącego księcia.
-Piotruś –stanęłam nad nim i szepnęłam do ucha
-Yhym
-Wstawaj śpiochu
-Która godzina?
-7.30
-Tak wczesna pora? Chodź do mnie na łóżko
-Wstawaj! Przypominam ci, że mamy dzieci i ja od blisko 3 godzin nie śpię już –obrócił się w moją i zaspanym głosem zapytał
-To dlaczego mnie nie budziłaś?
-Bo chciałam żebyś mógł pospać, w ostatnich dniach ty się zajmowałeś to ja chociaż dzisiaj
-Razem się nimi zajmujemy, pamiętaj!
-No wiem wiem, ubieraj się a ja uciekam na dół bo tam śpią.
Skarby na dole grzecznie spały, zanim Piotrek przyszedł zrobiłam dla nas herbatę, przygotowałam talerze na gofry i dżem. Po zjedzeniu śniadania Pituś pozmywał a ja poszłam się ubrać. Z racji, że mieli przyjechać rodzice Piotrka wypadało się trochę lepiej ubrać a nie być w dresie co miałam ostatnio w mniemaniu. Ubrałam się a Piotrek w tym czasie zajmował się dzieciakami, którym odechciało się spać. Około 13 przyjechali państwo Nowakowscy.  Posiedzieli do wieczora. Rozpieszczali wnuki ciągłym noszeniem na rękach. Przywieźli stertę ciuszków i zabawek. Ojciec Piotrka oczywiście zajadał się sernikiem, który podobno smakuje mu lepiej niż upieczony przez żonę. Miła uwaga.
W kolejnych dniach również nie odbyło się bez gości, którzy chcieli zobaczyć latorośle Nowakowskiego. Dziękowałam za kolejne gratulacje i rzeczy przynoszone maluchom. Całkiem spory sklep z ubrankami mogłabym otworzyć z liczby otrzymanych prezentów.
W środę miała nas odwiedzić położna środowiskowa by zobaczyć stan dzieci, jak się rozwijają itp.
Około 10 zadzwonił dzwonek i ukazała się za drzwiami kobieta w średnim wieku ubrana w biały fartuch. Przywitałam się z nią grzecznie i gestem ręki zaprosiłam do środka. Sprawdziła dzieci i właściwie wszystko było ok., tylko miała zastrzeżenie dlaczego używam popularnych pampersów a nie pieluch tetrowych… Nie wyobrażam sobie mając dwójkę małych dzieci używać takich pieluch… tylko najbardziej zaskakująca była akcja na koniec. Pani Krystyna bo tak miała na imię przez cały czas przyglądała się Piotrkowi i uśmiechała. Gdy ubrała płaszcz skierowała się do mnie z pytaniem
-przepraszam, może pani zrobić zdjęcie mi z panem Piotrem? –równocześnie wyciągnęła z torby telefon. Spojrzałam na Piotrka porozumiewawczo, który był nieźle zaskoczony. Ustawił się z panią Krysią a ja im pykłam zdjęcie. Poprosiła jeszcze o autograf i pożegnała się. A my wybuchneliśmy śmiechem
-Czuję się zazdrosna…
-A o co? –przybliżył się do mnie i oparł głowę o moje czoło
-Raczej o kogo… kobieta prosi mnie żebym wam zrobiła zdjęcie –strzeliłam focha
-haha nie masz o co, baa o kogo. Uwierz, że pani Krysia nie jest zagrożeniem –uśmiech nr 4
-Kocham cie –pocałowałam go subtelnie.
Reszta dnia minęła jak każdy poprzedni dzień. Zrobiłam pranie, rozwiesiłam. Część ubrań wyprasowałam. Wieczór mycie maluchów, karmienie, usypianie itd.
Kolejne dni podobnie przebiegały. Czasem odwiedzała mnie mama ale kilka dni temu na jakiś czas wróciła do Sochaczewa. Ostatnio dzieci się przestawiły z czasem snu. W dzień spały a w nocy baraszkowały. Później chodziłam zmęczona i niewyspana przez dzień co skutkowało kłótniami z Piotrkiem o bzdury. Zauważyłam, że zrobiłam się nerwowa bo przecież On też nie spał, też mi pomagał, starał się a ja złość wyładowywałam na nim. Próbowałam nad tym panować ale łapałam się na tym już po konflikcie… tak więc ostatnio czasem spędzaliśmy noce osobno albo ja na kanapie, albo on na fotelu przy dzieciach. Kochałam go ale chyba zaczęliśmy się mijać. Mam nadzieję, że to chwilowy kryzys…
Minęła już połowa listopada ale temperatury jeszcze nie dawały znać o bliskiej zimie. Wychodziliśmy czasem na spacer z maluchami. Dzisiaj też mieliśmy taki zamiar. Gdy już mieliśmy wychodzić zadzwonił dzwonek, Piotrek otworzył za nimi pokazał się listonosz z listami poleconymi dla mnie i dla niego podpisał i pożegnał się zamykając drzwi.
-Co tam przyszło?
-To z sądu –powiedział spokojnie, a mi żołądek podniósł się w okolice przełyku. Ze łzami w oczach podeszłam do niego odebrać swój list. Otworzyłam i była tam informacja dotycząca daty rozprawy związanej z pobiciem Piotrka. W sądzie mieliśmy się stawić 4 grudnia o godzinie 11. Środkowy widząc jak się zaczynam trząś podszedł i mnie przytulił, bez słowa mocno przytulił. Dała upust łzom. Zawsze będę to pamiętać, nigdy nie wymarzę tego z mojej pamięci. Odechciało mi się spaceru. Rozebraliśmy dzieci a Piotrek poprosił, żebym się położyła. Nie chciałam, żeby sam zajmował się maluchami ale nie dawał za wygraną.
-Piotruś jak zasną dzieci przyjdziesz do mnie?
-Jasne –pocałował mnie w czoło. Jeszcze raz go przytuliłam i poszłam do sypialni. Położyłam się i myślałam po raz setny o tym wszystkim. Gdy w końcu prawie zasypiałam usłyszałam otwieranie drzwi. Po chwili położył się obok mnie i objął ramieniem a moja głowa automatycznie znalazła się na jego torsie, na najlepszej poduszce na świecie, mojej! Tylko i wyłącznie mojej!
____________________________________________________________________
Dziękuje wam ♥ Nie umiem opisać tego co czuje gdy widzę masę pozytywnych komentarzy ;*
Zapraszam was na bloga http://szukajacszczescia-lookingforhappiness.blogspot.com/ Dziewczyna dopiero zaczęła ale jest godny uwagi :) ♥